Ja nie jestem miłośniczką tej Pani, w ogóle jej nie znam nawet forumowo.
Ale też nie wydałabym kota do domu wychodzącego...
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
marzuchna81 pisze:Trzeba mądrze kochać zwierzęta, ale nie tylko ludzi też to po pierwsze. Dla mądrych ludzi wszystkie dokumenty mam do wglądu książeczki, paszport. Podłe jest ocenianie ludzi przez pryzmat tego że nie udzielili wyczerpującej wypowiedzi.Ja wyraziłam opinię o Pani OliLOLI NA PODST. JEJ WYPOWIEDZI.
A swoją drogą osoby mnie atakujące podejrzewam,że są miłośniczkami tej Pani. Pozdrawiam serdecznie.
OlaLola pisze:Ostatnio na facebooku mojego Dt napisałam tekst o wychodzeniu, wkleję fragment ( może dzięki temu wreszcie znajdę miłośników)
No i wychodzenie… przecież kot MUSI wychodzić, MUSI bo trzymanie go w KLATCE jest… no właśnie i teraz czym jest klatka? Klatka jest klatką bytową czy klatka jest mieszkaniem w bloku, czy może klatka jest tym, że z każdego domku jednorodzinnego kot MUSI wychodzić? I dlaczego słowa odnośnie trzymania kota w klatce czymkolwiek klatka by nie była jest skierowane do domu tymczasowego, czyli do kota mieszkającego z ludźmi w mieszkaniu… Owszem klatki bytowe wykorzystuje się w domach tymczasowych, do oswajania dzikawych kociaków, albo żeby kot mógł oswoić się z domowymi odgłosami, ale nie trwa to przecież w nieskończoność. Niestety w mniemaniu potencjalnego chętnego, który CHCE Kot niestety potrzebuje tego aby wyjść z domu a że po naszych drogach krążą debile to już nie ich za to obwiniać… Może nas domy tymczasowe? A może należy nas obwiniać, że życzymy sobie, żeby kot którego uratowaliśmy, o którego dbaliśmy ma nie wychodzić… bo nie, nie jest mu to do życia potrzebne… I może DT życzy sobie, żeby ten kot żył dłużej niż tydzień/miesiąc/rok ( abstrahujemy od wszelkich chorób). Nie mam prawa chcieć? Otóż Nie, bo przecież to Ów domek robi nam nadzwyczajną przysługę, że chce tego kota i że mamy mu go dać….
Wychodzić bowiem kot musi w każdej okolicy, na osiedlu, w centrum miasta, przy autostradzie która na potrzeby ów domku staje się, jakże mało uczęszczaną dróżką…. Do potencjalnego chętnego nie dociera żeby kota nie wypuszczać z powodu np. okolicy, która daje wysokie ryzyko, że kot nie dożyje starości? To co że sąsiad gołębiarz wytruł wszystkie koty z okolicy, to, co, że drugi sąsiad ma psa, co rzuci się na biedronkę co dopiero na kota, to co, że droga jest drogą główną… W domu wszyscy KOCHAJĄ o zgrozo !! kotka i musi być i wychodzić musi, a jak przejedzie… cóż no nowy będzie… Zagrożenie to jeśli już tylko ewentualne starcie z samochodem, kot psa nie spotka, rośliny trującej nie zje, zgubić się nie zgubi, nie przestraszy się niczego nigdzie i nie ucieknie…. złego człowieka nie spotka na pewno, dobrego, któremu się spodoba i raczy go wziąć (czyt. Ukraść) też nie… niewidzialny może będzie… I na koniec woliera… czyli zabezpieczony siatką kawałek ogródka, na którym kot może bezpiecznie oddychać powietrzem poza domem…. Dla niewidzialnego kota?
MM93 pisze:OlaLola pisze:Ostatnio na facebooku mojego Dt napisałam tekst o wychodzeniu, wkleję fragment ( może dzięki temu wreszcie znajdę miłośników)
No i wychodzenie… przecież kot MUSI wychodzić, MUSI bo trzymanie go w KLATCE jest… no właśnie i teraz czym jest klatka? Klatka jest klatką bytową czy klatka jest mieszkaniem w bloku, czy może klatka jest tym, że z każdego domku jednorodzinnego kot MUSI wychodzić? I dlaczego słowa odnośnie trzymania kota w klatce czymkolwiek klatka by nie była jest skierowane do domu tymczasowego, czyli do kota mieszkającego z ludźmi w mieszkaniu… Owszem klatki bytowe wykorzystuje się w domach tymczasowych, do oswajania dzikawych kociaków, albo żeby kot mógł oswoić się z domowymi odgłosami, ale nie trwa to przecież w nieskończoność. Niestety w mniemaniu potencjalnego chętnego, który CHCE Kot niestety potrzebuje tego aby wyjść z domu a że po naszych drogach krążą debile to już nie ich za to obwiniać… Może nas domy tymczasowe? A może należy nas obwiniać, że życzymy sobie, żeby kot którego uratowaliśmy, o którego dbaliśmy ma nie wychodzić… bo nie, nie jest mu to do życia potrzebne… I może DT życzy sobie, żeby ten kot żył dłużej niż tydzień/miesiąc/rok ( abstrahujemy od wszelkich chorób). Nie mam prawa chcieć? Otóż Nie, bo przecież to Ów domek robi nam nadzwyczajną przysługę, że chce tego kota i że mamy mu go dać….
Wychodzić bowiem kot musi w każdej okolicy, na osiedlu, w centrum miasta, przy autostradzie która na potrzeby ów domku staje się, jakże mało uczęszczaną dróżką…. Do potencjalnego chętnego nie dociera żeby kota nie wypuszczać z powodu np. okolicy, która daje wysokie ryzyko, że kot nie dożyje starości? To co że sąsiad gołębiarz wytruł wszystkie koty z okolicy, to, co, że drugi sąsiad ma psa, co rzuci się na biedronkę co dopiero na kota, to co, że droga jest drogą główną… W domu wszyscy KOCHAJĄ o zgrozo !! kotka i musi być i wychodzić musi, a jak przejedzie… cóż no nowy będzie… Zagrożenie to jeśli już tylko ewentualne starcie z samochodem, kot psa nie spotka, rośliny trującej nie zje, zgubić się nie zgubi, nie przestraszy się niczego nigdzie i nie ucieknie…. złego człowieka nie spotka na pewno, dobrego, któremu się spodoba i raczy go wziąć (czyt. Ukraść) też nie… niewidzialny może będzie… I na koniec woliera… czyli zabezpieczony siatką kawałek ogródka, na którym kot może bezpiecznie oddychać powietrzem poza domem…. Dla niewidzialnego kota?
Podpisuję się pod tym obiema rękami
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości