Jakiś czas temu z balkonu bloku (IV p.) na jednym z otwockich osiedli wypadł kocurek i uszkodził sobie szczękę (ale już wszystko z nim ok

) Okazało sie, że razem z 7 innymi kotami żyje u pewnej staruszki, która z mieszkania zrobiła śmietnik ( dosłownie - byłam tam, widziałam i poczułam - sterty pudeł po sufit, jakieś szmaty, mieszkanie zawalone śmieciami i straszliwy odór kocich odchodów). Zwierzaki zaniedbane, zarobaczone, po kocim katarze (dwóm kocurom trzeba było usunąć po jednej gałce ocznej, jedna z kotek nie ma części tylnej łapki), brudne, śmierdzące. Sześć kotów udało się złapać, zostały wykastrowane - w tej chwili mam DT dla trójki z tej ekipy (dwie kotki i kocurek bez oka).
Na dniach jedna z dziewczyn idzie do DS, a ja muszę na cito znaleźć lokum dla pozostałej dwójki - suszarnia w bloku, która do tej pory była bezpiecznym schronieniem dla moich wszystkich tymczasów niestety się skończyła
Koty (płowy pręgowany kocurek i buro-biała koteczka) są oswojone, przyjaźnie nastawione do ludzi, nauczone czystości, urocze pieszczochy. Mają po ok. 2 lata....