
Tu zdjęcie jeszcze sprzed jakiegoś czasu, sam mi wskoczył na kolana i ugniatał.

I żeby tego było mało - wczoraj w okolice naszej firmy przybłąkał się druki kot, bardzo podobny, bury z białymi skarpetkami i plamką na nosie. Siedzi w gęstych krzakach na wprost naszego biura i głośno, raz po raz, krzyczy. Dzięki temu usłyszał go wracający skądś kolega, powiedział mi, a ja wyszłam go nakarmić, bardzo był głodny. Dziś pojawił się znowu, siedzi w krzakach, w deszczu i nawołuje




Co robić? Ja naprawdę nie mogę żadnego z nich zabrać do domu, nie mam ich gdzie umieścić. Jak im pomóc?
