Strona 1 z 7

Jak uratować 3 małe fafluny?-Piotruś odszedł :(

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 15:21
przez panna_martyna
Sprawa wygląda tak: pod moim blokiem okociła się piękna buraska. Maluchy są trzy i wszystkie 3 strasznie kichające i zaropiałe,na oko miesięczne ale średnio się znam. TŻ mi powiedział jak tylko wróciłam do Olsztyna i odrazu poszliśmy po nie. Zero doświadczenia,ale chęci były dobre. Tyle,że te małe kudłacze się zabunkrowały na ryneczku między blaszanymi barakami-straganami i za żadne skarby nie chcą do człowieka. Kilka godzin wczoraj tam koczowaliśmy (dogadaliśmy się z ochroniarzami) z puchą tuńczyka i transporterem,ale są bardzo szybkie i zwinne.
Ktoś ma jakiś pomysł jak zdobyć ich zaufanie i przekabacić?
Jeden z nich jest dość słaby i tylko siedzi biedactwo w tej dziurze,boję się,że poumierają bez pomocy. Nasz kot już szczepiony więc możemy zostać dla nich domkiem tymczasowym... taa...o ile je wyłapiemy :cry:

Re: Jak przekonać do siebie 3 małę fafluny?

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 16:27
przez alix76
:!:

Re: Jak przekonać do siebie 3 małę fafluny?

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 16:56
przez Ona_Sc
I co z kotkami :?:

Re: Jak przekonać do siebie 3 małę fafluny?

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 17:05
przez nika28
A może w klatke-łapke je spróbować złapać ?

Re: Jak przekonać do siebie 3 małę fafluny?

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 17:15
przez Szczęściara13
Położyc jedzenie i czatowac aż przyjdą. Lipa, ciężka sprawa ze złapaniem.
Kiedyś gdy łapałam dzikusy to zaganiałam je w jakieś miejsce gdzie nie mogły już mi uciec i łapałam w ręce ile się da (przeważnie 1) i powtarzałam do czasu aż udało mi się wszystkie wyłapac. Nie wiem czy jest tam u Ciebie taka możliwośc. Najlepiej wziąśc jakieś rękawice bo jak mocno ugryzie to można wypuścic kociaka z ręki.
Eh nie wiem...

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 18:53
przez panna_martyna
Jeden złapany,ten najsłabszy,na kropelki walerianowe o_O
Maleństwo jest bardzo chudziutkie i ma w strasznym stanie oczka. Jedno całe czerwone (nie widać nic poza taką czerwono -szarą błoną), drugie w nieco lepszej kondycji. Pobiegłam odrazu do apteki,pani mi dała Dicortineff i rumianek do przemywania. Czy ten lek się nadaje? Pomoże? Błagam o jakąkolwiek pomoc,jutro pójdziemy do weta,ale co do jutra? Jak mu pomóc? Bardzo chcemy mu pomóc,mimo wszelkich ograniczeń (malutka kawalerka i malusieńki budżet,prawie żaden).

Ps.skoro już wiem jak przekonać do siebie 3 małe fafluny to zmieniam temat-jak je uratować?

Re: Jak przekonać do siebie 3 małę fafluny?

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 21:20
przez panna_martyna
Maluch ma jeszcze jeden problem oprócz KK. Mianowicie jego pupka wygląda...em...przerażająco. Jest łysa,czerwona,odbyt wystający i sączy się z niego. Trochę go obmyliśmy,przetarliśmy oczka,zakropliliśmy (po konsultacji telefonicznej z vetem). Zjadł odrobinkę puchy Whiskas Junior (nie dysponowali w najbliższym nocnym niczym innym) i teraz śpi na ciepłej butelce w ręczniczkach w transporterku. Nóżka wygląda też średnio,jakaś pogryziona albo poobijana. Worek nieszczęść :cry:

Re: Jak przekonać do siebie 3 małę fafluny?

PostNapisane: Czw wrz 10, 2009 21:30
przez nika28
jak się cieszę że mały złapany...
Bidulek... :cry:

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Pt wrz 11, 2009 5:48
przez panna_martyna
Noc przeżyta,choć z komplikacjami. :roll:
O 2.00 w nocy wylądowaliśmy na pogotowiu u veta bo maleństwo przestało oddychać :(
TŻ-ratownik medyczny wyreanimował na całe szczęście,bo już chyba kociak był przez moment po drugiej stronie. Diagnoza jest następująca:
-pęknięta rogówka=oczko do usunięcia (przez KK)
-ropa w oskrzelach
-pupka odparzona od biegunki (kotek robi pod siebie) i muchy złożyły tam jajeczka,więc było też wydłubywanie larw.
Kociak dostał już imię-Piotruś.
Nocne czuwanie na szczęście zdało egzamin i nie było już bezdechów... Chyba jednak za wcześnie by odetchnąć z ulgą. Byliśmy umówieni do veta (zanim nadszedł nocny alarm) i nie wiem czy teraz jest potrzeba iść jeszcze raz czy dać Piotrusiowi odpocząć.
A poza tym nasz rezydent-Diego miał w nocy napad padaczkowy. Jesteśmy więc nieśpiącymi kłębkami nerwów :cry:

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Pt wrz 11, 2009 12:59
przez panna_martyna
Kolejna wizyta u veta i kolejne 3 zastrzyki,jutro znów.
Vet był zdziwiony ,że maluch przeżył na wolności tak ciężką chorobę,ma małe szansę :cry:
Cały czas mu mówię,żeby był dzielny,że jeżeli powalczy jeszcze to później dopilnujemy żeby był najszczęśliwszym kotem pod słońcem... Oby posłuchał...
Karmimy mleczkiem dla kociąt strzykawką,bo od wczorajszego posiłku już nie chce wcinać. Znosi wszystko bardzo dzielnie,nawet usuwanie ropki i strupków,obmywanie i zakraplanie oczek. Bardzo się boję,że odejdzie... Gdy mieszkałam jeszcze z rodzicami mieliśmy kilka tymczasów,ale nigdy nie zdarzył się w tak krytycznym stanie. Boję się zasnąć,bo mogę przeoczyć bezdech i co wtedy? Nie dam mu odejść,będziemy walczyć.
Narazie leczenie wyniosło 100 zł (a mamy go od wczoraj!) i obawiam się,że zabraknie kasy i tyle będzie z naszej dobrej woli :( Wolę się nie chwalić ile mam w portfelu,bo kwota nie powala :roll:
Ech...

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Pt wrz 11, 2009 13:47
przez agatka84
Bardzo się cieszę, że chcecie pomóc. Trzymam kciuki za malca. Taka kruszyna, a już tyle musiał wycierpieć. A co z pozostałą dwójką? Spróbujcie je złapać, bo też pewnie są w kiepskim stanie.I dobrze byłoby kocichę na sterylkę złapać, bo znowu się okoci.
Nie przemywajcie oczu rumiankiem, bo podrażnia. Polecam Borasol-dostępny w aptece za parę złotych.

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Pt wrz 11, 2009 14:10
przez Bungo
Wpisz w tytule Olsztyn - jest na forum kilka osób z Olsztyna, może się odezwą, coś poradzą i pomogą.
Może wet poleczy na kredyt? A Ty przez ten czas znajdziesz jakieś fanty na bazarek i parę groszy się uzbiera.
Jesteś bardzo dzielna i kociak miał szczęscie, że się nim zajęłaś.

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Pt wrz 11, 2009 14:40
przez panna_martyna
Pozostałe 3 zostaną dzisiaj wyłapane,narazie do schroniska (znam tamtejszego weta i wierzę,że im pomoże) i jak ten mały się wyleczy to może je weźmiemy na tymczas. Właśnie byłam z panem ze schronu je pokazać,wróci wieczorem jak już nie będzie ludzi na targu. Obiecał,że zrobi co w jego mocy żeby pomóc,ja zobowiązałam się pomóc przy nich już w schronie. Mam straszne wyrzuty sumienia,że będą tam,ale co innego mogłam zrobić? Miały tam poumierać między tymi blaszakami?
Jak wczoraj powiedziałam ochroniarzowi po co przyszłam to mnie wyśmiał bo przecież ''jak jeszcze chodzą to nie są takie chore,nie?'' A sprzedawcy nie będą dokarmiać bo ''jak się jednemu da jeść to zaraz cała zgraja się zejdzie,towar osikają,pogryzą''
Nie mam warunków nawet na tego jednego,ale zrobię co mogę.
Mamy taką umowę,że oni je podleczą,wpadnę do schronu gdzieś za tydzień,porobię fotki i znajdę im domy.
A...i mamuśkę też wezmą na sterylkę :D
A teraz idziemy pić mleczko z butelki.

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Pt wrz 11, 2009 15:31
przez Jana
Biedny kociak...

Na pupkę bardzo dobry jest sudocrem, niedrogi, fantastycznie łagodzi i goi odparzenia. Poza tym przynosi ogromną ulgę, różnica powinna być już po jednym posmarowaniu.

Do zaropiałych oczu najczęściej stosuje się zestaw difadol - tobrosopt albo floksal. Difadol jest przeciwzapalny, tobrosopt i floksal to antybiotyki. Wszystko na receptę, zakraplanie trzy razy dziennie, najpierw difadol, 10 minut później antybiotyk. Przez pierwszy dzień moja wetka każe zakraplać tylko antybiotyk, co 2 godziny. Jeżeli jest uraz mechaniczny (albo np. pęknięcie), to nie wolno dawać difadolu do tego oka.
Dicortineff to średni pomysł, zawiera steryd i przez to ułatwia namnażanie się wirusów.

Jeść maluchowi dajecie mleko dla kociąt czy convalescence instant? Jeżeli mleko, to trzeba karmić bardzo często, bo szybko "przelatuje", jeżeli to drugie, można karmić rzadziej, to bardzo pożywne.

Trzymam kciuki bardzo mocno!

Re: Jak uratować 3 małe fafluny?

PostNapisane: Pt wrz 11, 2009 16:07
przez panna_martyna
Dajemy zwykłe mleko dla niemowląt,jak narazie wypił około 50 ml,nie bardzo chce ze strzykawki,ale buteleczką to dużo mozolniej idzie. Czy ten convalescence instant jest drogi? Można go dostać w zwykłych sklepach zoologicznych?

Jesteście wszyscy bardzo kochani,że tak kibicujecie Piotrusiowi. Maleństwo pojadło,pospało u mnie na brzuchu i z jednej strony się cieszę bo się poprzeciągał tak słodko,połazić nawet chciał,ale z drugiej strony dość płytko oddycha. Nie wiem co mam o tym myśleć. Nie charczy już tak jak wczoraj,jest bardziej ruchliwy,ale nie wiem co z tym oddechem. Jutro omówię to z vetem.

Drżę o niego strasznie. Już nawet przyjęłam do wiadomości fakt,że pewnie zostanie u nas (kocia kaleka,nie spodziewam się tłumów po adopcję) byleby tylko przeżył.