Strona 1 z 24

Puszkin, kochany Poeta ...... za Tęczowym Mostem ....

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 22:00
przez Aleksandra59
Puszkin - kot po dużych przejściach. Trafił do mnie w czerwcu ubiegłego roku po kilkumiesięcznym pobycie w klatce w lecznicy na Białobrzeskiej w Warszawie.

Nie udało mi się kota przekonać do ludzi :oops: Ale Puszkin ma przyjaciela - Allana, futro o ksywie Hrabia i panowie w swoim towarzystwie dobrze się czują.

Dwa tygodnie temu Puszkin zachorował - zapalenie górnych dróg oddechowych, tak w skrócie. Puszkin był na tyle chory, że złapanie go zajęło mi tylko pół godziny 8O .

Kot nie spodobał się wetom - nie tylko z powodu infekcji. Poszły badania - nerki w fatalnym stanie, anemia ...
Potem kontakt z wetką od nerek - i kolejne badania i znowu źle :cry:

Przez dwa tygodnie Puszkin był kroplówkowany dożylnie i podskórnie, dostawał antybiotyki i inne leki. Codziennie było łapanie kota i jazda do lecznicy. Łapanie Puszkina to duże przeżycie dla mnie a dla kota tym bardziej - ostatnio wyjmuję Puszkina zwiniętego w kłębek spod kaloryfera :cry: Puszkin ponadto zawsze płacze w trakcie jazdy do i z lecznicy, chociaż to tylko kilometr.

W lecznicy wcześniej trzymałam Puszkina przy wszystkich zabiegach - teraz nie mam już siły :oops: Nie fizycznej tylko psychicznej - telepiący się ze stresu Puszkin i jego błagalny wzrok to ponad moje siły :? Poza wszystkim Puszkin nie akceptuje zabiegów - pierwsze 10-20 minut kroplówkowania to jest tylko wewnętrzna telepka, ale potem włącza się agresja :(

Dzisiaj wieczorem było badanie krwi i moczu - pomimo leczenia wszystkie parametry pogorszyły się :cry: Jeszcze wyniki wątrobowe mocno nieciekawe :twisted:

Wetki jutro rano będą ustalały co dalej.

Pomimo profesjonalnej opieki na bardzo wysokim poziomie odnoszę wrażenie, że stres niestety z leczeniem wygrał :(

Tak sobie myślę, że Puszkinowi, który jest kotem po dużych przejściach nie powinnam serwować atrakcji związanych z leczeniem na siłę :?

A właściwie jestem tego pewna.

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 22:05
przez kristinbb
Olu wspólczuję Ci ,że musisz podjąć jakąś decyzję,
ale ona zawsze będzie słuszna.
Zrobilaś bardzo dużo dla Puszkina,
może los chce inaczej niż my planujemy...
Sama niedługo stanę przed decyzją kiedy kotu pomóc odejść...
rozumiem Cię bardzo...
Niestety stres w przypadku kota ma decydujące znaczenie... :(

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 22:08
przez Jana
Olu, ważny jest komfort życia kota.

Przykro mi, że tak to się potoczyło :( :( :(

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 22:13
przez joshua_ada
Olu, ja wiem, że Ty jesteś tą osobą która zna Puszkina najlepiej na świecie (może jeszcze kiedyś pani Danusia). Lepiej niż wszyscy weci razem.

Zbiegiem okoliczności (niektórzy mówią, że nie ma zbiegów okoliczności) rozmawiałam dziś z bliską osobą na temat tzw.
"uciążliwości leczenia" (m.in. temat kotki bielańskiej - masz PW).
Zaufana dr moich kotów na temat naszego Kociego Pirata (podejrzenie niewielkiego polipa w jamie nosowej, ciągłe brzydkie "oddychanie", przeziębianie się)
powiedziała nam coś, co wzięłam sobie do serca:
mogę mu pozwolić z tym żyć, mniej więcej w takim komforcie jaki teraz ma (nie dusi się, nie ma kataru, zapuszczam mu aerozol, robię inhalacje)
lub mogę wybrać operację wycięcia polipa (która da mu komfort, ale dopiero po jakimś czasie, do tego narkoza, a polipy mogą odrastać...)..

Dała mi wybór. A ja znam Kociego, wiem co dla niego oznacza "uciążliwa terapia". Rezygnuję z inwazyjnej metrody leczenia. Nie chcę mu tego robić.

Zdecyduję się tylko wtedy, gdy ewentualna skuteczność i dalszy komfort po operacji przeważy nad np. duszeniem się i pogorszeniem jego stanu.
A na razie jakoś jest. Dla niego w tej chwili aerozol, inhalacje, a czasem znienawidzona przez niego tolfedyna jest lepsza niż operacje...

Olu, ja nie znam tak szczegółów stanu Puszkina jak Ty, ale skoro to aż takie wariactwo, to ja bym mu dała pożyć w spokoju, komforcie i nieuciążliwej terapii. Zwłaszcza, że - jak piszesz - ta terapia nie zmienia jego stanu na lepsze.
To jest tylko moje zdanie. Każdy może mieć inne. I szanuję przy tym opinię Twoich wetów. Ale najbardziej szanuję Twoją relację z Puszkinem.

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 22:25
przez ruru
Nic nie wiedziałam
że Puszkin taki chory :( :(
bardzo bardzo smutno
na pewno podejmiesz najsłuszniejszą decyzję
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 22:52
przez Aleksandra59
Nie wiem jaka będzie decyzja wetów co do dalszego leczenia Puszkina - bo to jutro.
Ja już wiem jedno - nie zgodzę się na codzienne kroplówki dożylne. Nie pisałam wcześniej, ale dzisiaj Puszkin wyrwał wenflon - całe mieszkanie mam zakrwawione :?

Puszkin uwielbia pieczonego kurczaka, którego teraz nie może dostawać - bo wyniki złe. Ale Puszkin chce kurczaka i jutro go dostanie - bo tak jak napisała Jana, ważny jest komfort życia kota. I tego będę się trzymała dla dobra Puszkina.

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 23:03
przez joshua_ada
Aleksandra59 pisze:Nie pisałam wcześniej, ale dzisiaj Puszkin wyrwał wenflon - całe mieszkanie mam zakrwawione :?


8O Biedny Puszkinio, biedna Ola ... :(
Uściski :1luvu:

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 23:31
przez casica
Olu, z tego co piszesz wynika, iż charakterem Puszkin przypomina Dracula. Taki stres to zabójstwo niestety :(
Stary kot musi mieć komfort życia i dlatego:
- zrezygnowałam z wizyt w lecznicy bo stres związany z wynoszeniem z domu skutkuje u Dracula gwałtownym pogorszeniem się stanu zdrowia; w miarę możliwości wyłącznie wizyty domowe.
- je co chce, nie ma sensu wmuszać. Chce kurczaka, niech je kurczaka, byle jadł.
Biedny Puszkin i Ty biedna :( Mam nadzieję, że jakoś się to ułoży, że może mu się jeszcze uda. Co do leczenia na siłę, zgadzam się - są koty u których to nie ma sensu :(

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 7:40
przez Bazyliszkowa
Olu, kolejne ciężkie przeżycie, nie zazdroszczę.
Zgadzam się z dziewczynami - ważny jest komfort życia. (Nieraz sobie myślę, że sama nie chciałabym być uporczywie i za wszelką cenę leczona...)
Wiem, że podejmiesz słuszną decyzję.

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 7:52
przez Amica
Widziałam Puszkina przez chwilę w lecznicy, gdy Ola przywiozła go pierwszy raz, był spokojny, nie wiedziałam, że jest aż tak źle...
Olu, rozumiem Cię i uważam, że sama najlepiej wiesz co dobre dla Puszkina.
Kilka lat temu adoptowałam 6-letniego rudego kocurka, któremu umarła pani. Po kilku dniach kot stracił apetyt, a ponieważ był szczupły z natury zauważyłam, że po bokach coś mu wystaje. Nasza pani doktor powiedziała, że w tym miejscu są nerki, ale, że nigdy czegoś takiego nie widziała. Zrobiliśmy badanie krwi i usg nerek - wyniki były bardzo złe, nerki pracowały tylko w 10%, kreatynina 4,5 mocznik ponad 300. Walczyliśmy, codziennie chodziłam z nim na kroplówki dożylne, potem podskórne, potem robiła je w domu sąsiadka-zootechnik. Kaj dostawał leki a mimo to wyniki stale pogarszały się. Poziom kreatyniny wynosił 16 a mocznika prawie 700. Na dźwięk domofonu kot chował się w najdalsze zakamarki mieszkania. Przerwałam leczenie, dopóki mógł w ogóle jeść jadł surowe mięso i rybę, potem karmiłam go siemieniem lnianym. Aż wreszcie musiałam podjąć tę najtrudniejszą decyzję... pierwszą w moim życiu :( I jeszcze dziś nie mam pewności, czy podjęłam ją we właściwym momencie...czy nie czekałam zbyt długo. Bo on tak naprawdę nie walczyl, nie chciał po prostu żyć.

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 8:08
przez Ruach
Jana pisze:Olu, ważny jest komfort życia kota.

:(


dokładnie tak :cry:

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 8:19
przez kristinbb
Trudna sytuacja... :roll:
I tak długo dawał się leczyć...
Z moich 6 koteczków 2 czarne na pewno nie dadzą się leczyć...
Podanie im zastrzyku to horror...i maksymalny stres.
I pomimo ,że bardzo je kocham
będę musiała w przypadku choroby podjąć dziwne decyzje...

Trzymam kciuki za Puszkina i za Ciebie... :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 8:25
przez JOANNAM
Ja tam pieczonym kurczakiem wyleczyłam nie takie choroby :lol: , niech kot je co chce, może mu instynkt powie co robić, dostał swoje kroplówki, a resztę może organizm zrobi sam. Jestem za tym, żeby robić kotu maksymalny komfort życia: przysmaki, leki tyle co się da przemycić w jedzeniu, za wszelką cenę utrzymać komfort jedzenia - aby kot przybierał na wadze, pilnować żeby pił i żeby dostawał osłonę przewodu pokarmowego i jeśli trzeba przeciwbólowe. I co zadziwiające koty się bardzo długo utrzymują przy życiu według niezdrowego trybu. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 8:48
przez pixie65
Aleksandra59 pisze:Ale Puszkin chce kurczaka i jutro go dostanie - bo tak jak napisała Jana, ważny jest komfort życia kota. I tego będę się trzymała dla dobra Puszkina.

:ok: :ok: :ok:
Niech je co chce byleby jadł.

Re: Puszkin bardzo chory - leczenie na siłę ??????????????

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 9:23
przez Anka
Olu, podpisuję się pod wszystkim co napisały dziewczyny. Komfort życia jest najważniejszy. Miałam kiedyś nerkową sunię, stareńką. Sunia powinna była być na diecie. Ale nerkowego nie chciała za nic. Byłam wtedy jeszcze dość zielona i uważałam że co weci mówią to święte. Wmuszałam w to biedactwo tę nieszczęsną karmę, sunia jadła za mało, horror. Ale właśnie gdzieś wtedy zaczynałam leczyć u naszego doktora. I to on mi powiedział - niech je co chce i lubi (ewentualnie ipakitine jej dodawałam, bo to tolerowała), niech lepiej żyje krócej ale w lepszym komforcie. Żyła faktycznie krótko, ale nie żałuję decyzji.

Posyłam Wam mnóstwo dobrych myśli. Ty znasz Olu Puszkina najlepiej i najlepiej wiesz, co dla niego najlepsze.