Strona 1 z 3

Kotka po wypadku - odzyskała wolność :)

PostNapisane: Śro wrz 02, 2009 18:43
przez barba50
Znowu kot potrącony przez samochód na mojej drodze :(
Wracałam z Warszawy do domu. Od Zakładu Energetycznego w Konstancinie jest zwężenie drogi, jest kładziona kanalizacja, więc siłą rzeczy nie można tam jechać szybko. Niestety chyba tylko w moim mniemaniu. Widać można, można nawet potrącić kota, nie zatrzymać się i pojechać dalej :( Ja zatrzymałam się widząc wijące się na drodze zwierzę :( Podeszłam, zobaczyłam lewe oko we krwi (jak u Zawady), podniosłam za kark i... nie wiedziałam co dalej. Przecież nie położę kota luzem w aucie, tym bardziej nie zamknę w bagażniku, a nie wozi się na co dzień transportera w samochodzie. Przypomniałam sobie o torbie z zakupami w bagażniku. Torba duża, mocna, taka z Castoramy. Wyrzuciłam zakupy, wsadziłam kota, zawiązałam uszy, położyłam za przednim siedzeniem i pojechałam do lecznicy w Chylicach tej samej do której w czerwcu zawiozłam kocinę zgarniętą z jezdni w Wierzbnie tylko po to żeby pomóc jej odejść, bo szans na przeżycie nie miała. W aucie cisza, zaczęłam podejrzewać najgorsze, ale nie. Kot żył. Przy próbie wyjęcia okazało się że kot jest dziki - pogryzł bardzo stażystkę, długo nie chciał zasnąć po podanej narkozie. Wreszcie udało się (stażystka wpierw została opatrzona), stworzenie zostało zbadane i tak: to młoda ok. 2 letnia kotka, chuda, brudna, dość dawno po kociakach. Obrażeń i złamań na już nie stwierdzono. Dostała antybiotyk, środki przeciwbólowe i kroplówkę. To tyle co można dzisiaj zrobić. Jeśli okaże się, że kocina się szybko wyliże zostanie wysterylizowana, odrobaczona i zaszczepiona, a potem wypuszczona tam gdzie została znaleziona. Ciężko mi o tym myśleć, ale żadne rozwiązanie nie będzie dobre :( Nie oswoi się dorosłego, tak dzikiego kota nawet gdyby znalazł się dla niego DT, w Azylu w Konstancinie nie będzie szczęśliwa... Nie wiem, mam mętlik w głowie :(

Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Śro wrz 02, 2009 19:14
przez Aleksandra59
Basiu - a może kotka nie jest dzika, tylko po prostu przeżycia i stres wywołały u niej agresję. Wydaje mi sie, że trzeba kotkę poobserwować i potem podjąć decyzję. Jeżeli kotka ma 2 lata i jest dzikim dzikunem - w mojej ocenie wypuszczenie jej na wolność to najlepsze dla kici rozwiązanie.
Jeżeli nie jest dzikunem - to będziemy kombinować. Na razie pomysłów brak :?

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Śro wrz 02, 2009 19:21
przez pixie65
barba50 pisze:Dostała antybiotyk, środki przeciwbólowe i kroplówkę. To tyle co można dzisiaj zrobić. Jeśli okaże się, że kocina się szybko wyliże zostanie wysterylizowana, odrobaczona i zaszczepiona, a potem wypuszczona tam gdzie została znaleziona. Ciężko mi o tym myśleć, ale żadne rozwiązanie nie będzie dobre :( Nie oswoi się dorosłego, tak dzikiego kota nawet gdyby znalazł się dla niego DT, w Azylu w Konstancinie nie będzie szczęśliwa... Nie wiem, mam mętlik w głowie :(

Barbo50 :aniolek: - najważniejsze w tej chwili, że pomogłaś kotce.
Jeśli się okaże, że faktycznie szybko wydobrzeje - może warto pomyśleć o jakimś innym miejscu do wypuszczenia...Nie wiem.

Z dzikim kotem jest trudno. Nie bardzo wiadomo na początku jak postąpić, co wybrać żeby było dla niego dobrze. A trzeba za niego zdecydować.
Myślę, że trzeba poczekać, zobaczyć, zastanowić się. Na spokojnie.
Będzie dobrze. Jak zwykle :wink:

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Śro wrz 02, 2009 20:07
przez kotilisek
nie wiem co powiedzieć. Może na razie kotę w klatce trzymać aż do wyleczenia a to potem wypuścić?

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Śro wrz 02, 2009 20:16
przez serotoninka
Za półtora tygodnia jadę na wieś, przy białoruskiej granicy, 50 km od Augustowa. Wieś nieduża, 10 domów na krzyż, koty różne tam latają, psy też. Są stodoły, drewniane obejścia, czasem stojące w pewnej odległości od domostw ludzkich. Co najważniejsze - nie ma dróg. Są tylko takie piaszczyste, z polami albo lasem z boku. Do najbliższego asfaltu 8 km. Jeśli uznacie że to dobry pomysł mogę kotkę zabrać i wypuścić tam na miejscu. Tylko w takiej sytuacji proszę ją natychmiast zaszczepić, bo miałam duży kontakt z panleukopenią dopiero co.

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Śro wrz 02, 2009 22:11
przez barba50
Pomysł, żeby kotkę wypuścić w miejscu bezpiecznym jest dobry, ale chyba ważne jest również zapewnienie jakiegoś "minimum socjalnego". Jakiejś ostoi, kogoś kto będzie co jakiś czas ustawiał napełnioną miseczkę. Tak sobie myślę, żeby podjechać do Zakładu Energetycznego w pobliżu którego koteczka została znaleziona, pogadać z ochroną, dowiedzieć się może kotka jest stamtąd, może kotów jest tam więcej, może ktoś je karmi. Miejsce co prawda nie najbezpieczniejsze, ale dowiedzieć się nie zaszkodzi.
A kotki w tej chwili zaszczepić na pewno nie można. Wstrząs powypadkowy, leki, z pewnością są przeciwwskazaniem do szczepienia już.
Podjadę do lecznicy jutro po południu (rano nie będę mieć auta) to się dowiem co z kotką.

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 15:49
przez joshua_ada
Nie wiem na ile taka akcja by się udała, ale można spróbować ją "zadomowić" na osiedlu bielańskim w stadku dokarmianych zwierząt.
(wątek tutaj: viewtopic.php?t=75097)
Znam karmicielki, zgodzą się (warunek tylko taki, że kicia sterylizowana). Znam to miejsce bardzo dobrze. Jak wszędzie - zdarza się, że koty sa przeganiane. Ostatnio jakaś kicia została ranna i odeszła (chyba zahaczyła o ogrodzenie, siatkę, ale tego spróbujemy się dowiedzieć od weterynarza). W porównaniu z innymi miejscami, w miarę dobrze.
Zapewnione byłoby:
- dokarmianie (żeby nie powiedzieć przekarmianie, bo koty mają pod tym względem za dobrze...);
- budki w ogródkach (już są i zdają egzamin);
- leczenie w razie potrzeby.
Mam na to miejsce oko.
Jak będzie wiadomo co dalej z koteczką, jak jej stan i jej "dzikość" - czekam na znak.
(może też tak być, że ta dzikość wynikała z szoku...)

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 16:03
przez pixie65
Czy są jakieś nowe wieści?

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 20:35
przez Aleksandra59
Rozmawiałam z Barbą50, która dostęp do netu ma ograniczony.

Kicia wczoraj pojadła, dzisiaj niestety nie - ale to pewnikiem efekt stresu. Kicia mieszka w dużym transporterku i oczywiście leży w kuwecie. Opuchlizna oczka zeszła, wielkich urazów nie stwierdzono. Te, które zostały zaobserwowane wyglądają na niewielkie i prawie na pewno się cofną.
Kicia zostanie w lecznicy ok. 10 dni - będzie bacznie obserwowana.

Basia pewnie jutro więcej napisze.

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Czw wrz 03, 2009 20:40
przez genowefa
Basiu, dobrze, że miałaś co zbierać. Ja w sobotę niestety mogłam tylko stwierdzić, że kot nie żyje :cry:

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 8:37
przez barba50
Tak Genowefo - obie miałyśmy szczęście, ona że przeżyła i odniosła niegroźne obrażenia, ja że miałam co zbierać :roll:
Jak pisała A59 (dziękuję :D ) byłam wczoraj wieczorem lecznicy. Kotka obadana, ma jakieś drobne naciągnięcia, stłuczenia, lekkie niedowłady wszystko raczej do cofnięcia się. Siedzi sobie w szpitaliku, w ogromnym transporterze (zakrytym kocem, żeby miała spokój), przedwczoraj wieczorem zjadła całą porcję jedzenia, wczoraj nie jadła, pewnie zje w nocy, kiedy nikogo nie będzie, będzie cisza. Siedzi oczywiście w kuwetce (jako że to azyl większości zestresowanych kotów w klatkach). W lecznicy będzie ok. 10 dni i w zależności od tego jaki będzie jej stan zdrowia i jak będzie się zachowywać postanowimy o jej losach. Po wysterylizowaniu, odrobaczeniu i zaszczepieniu pewnie będzie wypuszczona, ale może w miejscu bardziej przyjaznym kotom.

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 17:56
przez joshua_ada
Teraz mamy jeszcze czas. W każdym razie już rozmawiałam - zgoda, by kotka była na Bielanach jest! :ok: Będzie miała karmę (często z suplementami) i będzie na oku (nie ma tam kota nieznanego, wszystkie mają imiona :wink: i przeważniew wiadomo ci sie z nimi na bieżąco dzieje.)
Więc, jeśli byś się Basiu zdecydowała - skontaktujemy się już na konkrety.
Oczywiście na razie dajemy koteczce czas, a poza tym muszę obmyśleć i poczytać, jak to technicznie zrobić. Żeby zaakceptowała nowe miejsce :roll:

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 20:50
przez barba50
joshua_ada pisze:Teraz mamy jeszcze czas. W każdym razie już rozmawiałam - zgoda, by kotka była na Bielanach jest! :ok: Będzie miała karmę (często z suplementami) i będzie na oku (nie ma tam kota nieznanego, wszystkie mają imiona :wink: i przeważniew wiadomo ci sie z nimi na bieżąco dzieje.)

Ta moja też już ma imię. Gryzelda :ryk: Zasłużyła sobie :mrgreen: Ale widziałam się dzisiaj z tą pogryzioną stażystką, ręka ładnie się goi. Chyba niedługo całkiem zejdzie obrzęk.

Więc, jeśli byś się Basiu zdecydowała - skontaktujemy się już na konkrety.
Oczywiście na razie dajemy koteczce czas, a poza tym muszę obmyśleć i poczytać, jak to technicznie zrobić. Żeby zaakceptowała nowe miejsce :roll:


Ten pomysł bardzo mi się podoba. Chyba nie chciałabym żeby wracała "na stare śmiecie" czyli w okolice Zakładu Energetycznego. Postanowiłam sobie zrobić tam wywiad, popytać o koty, ale jak by nie było to Twoja Aduś propozycja jest chyba dużo lepsza.
Dzisiaj nie bardzo miałam z kim w lecznicy rozmawiać, przez moment widziałam koteczkę. Widok dokładnie taki sam jak wczoraj - skulona w kuwecie i wielkie, okrągłe ślipia :( No, ale w tej chwili nic jej nie grozi i to jest najważniejsze. Teraz trzeba czasu na dojście do formy i sterylizację, bo inaczej jej z lecznicy nie wydadzą i bardzo dobrze :D

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Pt wrz 04, 2009 21:33
przez Aleksandra59
Pomysł Ady coraz bardziej mi się podoba - mam jednak pytanie jak wygląda wypuszczanie dzikiego kota w kompletnie dla niego nowym terenie :?: Czy jest jakaś wypracowana metoda :?: Ja się na tym kompletnie nie znam i stąd moje pytanie.

Re: Znowu kot po wypadku :( Co z nim potem?

PostNapisane: Pon wrz 07, 2009 21:42
przez barba50
Aleksandra59 pisze:Pomysł Ady coraz bardziej mi się podoba - mam jednak pytanie jak wygląda wypuszczanie dzikiego kota w kompletnie dla niego nowym terenie :?: Czy jest jakaś wypracowana metoda :?: Ja się na tym kompletnie nie znam i stąd moje pytanie.


Nie mam pojęcia. Mogę sobie tylko wyobrazić, że zostanie wypuszczona do stada w porze karmienia (przedtem jakiś czas przegłodzona), a potem - wola boska i skrzypce... Trzeba będzie po prostu być dobrej mysli i wierzyć w mądrość zwierzęcia.

Byłam dzisiaj w lecznicy. Podjechałam w południe, ale w poczekalni kilka zwierzaków, personel zajęty to tylko spytałam o kotkę (ok) i powiedziałam, że przyjadę pod wieczór raz jeszcze, że będzie luźniej. Aha - prawda była - było jeszcze gorzej, ale wpuszczono mnie do szpitalika więc pogadałam trochę do koteczki, posprzątałam w klatce, zmieniłam kuwetę na czystą, podkład, dałam jeść i pić. Kotka chyba w niezłej formie, może tylko trochę przymulona, bo żeby wyjąć wenflon musiała dostać ciut jakiegoś ogłupiacza. Dałam więc radę ze sprzątaniem bezproblemowo, zastanawiam się wręcz jakby to było jakby Gryzelda była w formie.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Aaa - o wypuszczeniu jej w okolicy Zakładu Energetycznego można zapomnieć :( Byłam dzisiaj w Zakładzie Energetycznym, ale
portier spojrzał jak na wariatkę jak spytałam o koty więc chyba tam kotka nie wróci.