Ku mojemu szczęściu, a może i nieszczęściu
, Gluti zrobił podbudkę o 4 nad ranem, gdy sobie słodko
. Powyciągał pustą tackę po Shebie, puszkę po pasztecie i wszystko inne, co nadawałoby się na przekąskę. Tak właściwie to był straaasznie głodnyyyyyy.
Jak szykowałam mu żarełko, chodził naokoło mnie z ogonem uniesionym raz w jedną stronę, raz w drugą. Wszystko zeżarł w ogromnym tempie.
Na tym skończyły się moje dobre chęci przespania się jeszcze choć kilka godzinek
.
To znowu był nasz urwis Gluti: ganianie za mychą, skok na meble i strącanie łapą drewnianych wielbłądów w ramach zachęty do zabawy.
I tak do rana.
Tak więc Gluti znowu jest sobą
i bardzo go za to
Dziękujemy Wam wszystki za słowa otuchy i głaski, buziaczki i całuski.
Gluti
Virge i TŻ