» Wto paź 28, 2003 9:15
Przylepa
Któregos wieczoru, dośc juz pożno wracalam sobie do domu. Poniewaz mieszkam w kamienicy, jest za nia malutki ogród. Koło godziny 2 w nocy usłyszałam miauu..miau... wyglądnełam i coz zobaczyam.. na starej studni siedzial kot. nie bylo go prawie widac tylko oczy swieciły w ciemnościach. Miauczal porzeraźliwie. Wyszłam i zabrałam go do domu. Troche problemów bylo ale udalo sie. Moja kotka, jako że była ciężarna nie ucieszyla sie z tego faktu, więc była w 2 pokoju. z kotką (jak się okazazło) nie bylo dobrze. powlóczyła przednia, lewa łapką. a własciwie to ta wisiala bezwładnie. Pojechałysmy do weta. ogladnął stwierdzil stłuczenie lapki!!!!!!!!!i i obrażenia wewnetrzene dał antybiotyki o przedlużonym działaniu-sugerował że wpadła pod auto. kazał zglosic sie do kontroli. chodziłysmy tak do kontroli 2 miesiące a łapka dalej bez poprawy. w sumie 3 wetów macało i nic jak im mowiłam, że cos mósi byc nie tak to mowili że sie hnie znami dlatego tak powoli poprawa bo nie pozwoliłam zalozyc jej gipsu. w koncu zdesperowana wziełam kotkę w samochod i pojechalam do Rezszowa ( skąd pochodzę) do Beaty znajomej weto, ktora prowadziła moje kotki jeszce w domu rodzinnym. i co się okazało??? Że kotka ma zanik mięśni w tej nodze!!!!!!bo nie chodzila na nie przez długi czas!! Beata uspiła Przylepę i okazało sie że ma ta łapke rozorana, w trzech miejscach (opuszka była prawie przecieta na poł) i bardzo poszarpana jakby drutem kolczastym - najprawdopodobniej więc spadła z jakiegos plotu...Beata robi co może Przylepa została u mojej mamy. Dostawała codziennie przez 2 tygodnie zastrzyki i sterdyde zeby odtworzyc mięsnie, chodzi na "rehabilitacje"... rana się zagoiła i nie boli , kotka biega i skacze ale nózka jest nieużywana.... Ale Beata jest dobrej myśli.... Może kiedyś..... A Przylepa w zamian za opieke dała nam cała siebie..... uwielbia byc bliska człowieka, chodzi za moja mama krok w krok, włazi na kolana , mruczy jak traktor. Jest boska.