Strona 1 z 2
jak pomoc kotom z innych miast???Gorzow Wlkp lub okolice!!

Napisane:
Wto lip 28, 2009 16:06
przez lidiya
W ostatnim czasie odebralam kilka prosb o jakakolwiek pomoc dla kotow z kilku roznych miast.
Lidzie blagali o pomoc w:
-Mikołajkach
- Kostrzynie kolo Gorzowa Wlkp
- Gdansku
W Kostrzynie kotom malutkim gnija oczy, muchy zjadaja je na zywca, starsza kobieta obdzwonila swoje miasto, urzedy i pol polski i nie ma jej kto pomoc. Mnoza sie na potege.
W Mikolajkach jaka "milosniczka" ma stado zasyfialych, chorych, zaglodzonych kotow. Tez mnoza sie ile wlezie.
Z Gdanska do Torunia przyjechalo juz kilka kotow do sterylki, bo kobiecie nie udalo sie znlaesc miejsca w ktorym koty moglyby byc po zabiegu kilka dni. To bez sensu wozic je tyle kilosow
macie moze jakis pomysl jak pomoc tym zwierzakom? Dzieja sie tam tragedie
Czy jest tu ktos z tych miast lub z okolicznych?
Moze jakos wspolnymi silami udaloby sie nam cos zdzialac? Moze chciaz wysterylizowac kilka kocic itp?

Napisane:
Wto lip 28, 2009 16:16
przez kalewala
Płaciliśmy za kilka sterylek w Białej Podlaskiej, sterylizujemy koty ze Zgierze i Aleksandrowa (to blisko Łodzi) - ale tak naprawdę skutecznie pomóc można tylko na miejscu.
Dobrego pomysłu nie mam

Napisane:
Wto lip 28, 2009 17:04
przez ryśka
Jeśli na miejscu jest ktoś, kto nie uprawia spychologii, to można pomóc - tzn. prowadzić kogoś krok po kroku w działaniach - będąc w kontakcie tel. z lecznicą, z którą się umawiamy na jakieś działania i osobą, która podniosła alarm. Tym niemniej możliwości są mocno ograniczone, ze względu na częstą postawę "weźcie-zróbcie-ja-nic-nie-mogę".
Kiedyś poznałam mailowo Panią, która krok po kroku nauczyła się na podstawie instrukcji mailowych łapać dzikie koty (miała do dyspozycji tylko 1 koszyk, żadnych luksusów w postaci klatki-łapki i klatki wystawowej). Razem ustaliłyśmy plan działań. Wzięła udział w "Ciachu" i zorganizowała wszystko - począwszy od łapania, na przechowaniu kotów po zabiegach kończąc. Po zakończonej akcji włączyła się aktywnie w lokalne działania na rzecz zwierząt.

Napisane:
Wto lip 28, 2009 18:08
przez ewar
Nie chcę się wymądrzać,ale napiszę,jak to jest w moim mieście.Udało się (a wcale nie było to łatwe) przekonać radnych,że darmowe sterylki to dobra inwestycja.Na początku było to jakieś obciążenie dla budżetu,ale teraz już nie są to duże kwoty,a różnicę widać gołym okiem.Różne dzielnice są "obstawiane" przez karmicieli,którzy pilnują,aby koty się nie rozmnażały.Bezdomności nie uda się zlikwidować,ale można ją w znacznym stopniu ograniczyć.Problemem są nie koty bezdomne,ale te mające właścicieli.Niewysterylizowane,wychodzące kotki,wyrzucane,bo zaszły w ciążę,skąd my to znamy?Ale to już inny temat.Reasumując,przekonać włodarzy miasta do darmowych sterylek.Napisać pismo,zebrać podpisy,wykorzystać okres przedwyborczy...itd.Raz się nie uda,próbować znowu,kropla drąży skałę.Podać za przykład Stalową Wolę,średniej wielkości miasto na Podkarpaciu.Może inni forumowicze podsuną też pomysły,napiszą jak u nich to wygląda?

Napisane:
Wto lip 28, 2009 18:28
przez Legnica
ewar zazdroszczę.Zazdroszczę takiej swiadomości "miasta".Ja na jednym z zebrań legnickiego TOZ ze zgroza słuchałam jednej z członkiń,kiedy opowiadała o prześlicznych kociętach które dokarmia jej małż na placu gdzie pracuje.A na tablicy w siedzibie TOZ inny z członków powiesił sobie ogłoszenie że "użyczy" swojego rasowego psiaka suczkom.
Współczuję tym ludziom którzy choć podnoszą alarm.
Czasem można tylko głową o ścianę tłuc,czasem to jest wtedy kiedy mieszka sie w "średniowieczu".

Napisane:
Wto lip 28, 2009 20:46
przez ewar
Naprawdę jest czego zazdrościć,należą się słowa uznania tym,którzy to wywalczyli.Oczywiście,różowo nie jest,bo inne rzeczy szwankują.Mnóstwo wyrzuconych psów,zupełna bryndza,jeśli chodzi o domy tymczasowe,ale darmowe sterylki to jest to.

Napisane:
Wto lip 28, 2009 20:53
przez AgaPap
U nas dwa lata temu zlikwidowali lokalny oddział TOZ-u, bo nie było podobno pieniędzy

Wcześniej były darmowe sterylki dla bezdomniaków i miejsce do przechowywania po zabiegach. A pieniądze jak się okazało były, ale na durną gwiazdę świąteczną na weżę ratuszową, której koszt zakupu i założenia to było 30 tysiecy i po miesiącu ściągnięcie jej to dalsze 10 tys. Bo przecież co niektórzy biskupowi muszą się "przypodobać"

.
Normalnie nóż się w kieszenia otwiera.

Napisane:
Wto lip 28, 2009 21:15
przez Fundacja KOT
Ewar, na miejscu radzimy jakoś. Jest ciężko (jak każdemu "w tej branży"), ale mamy pewne możliwości manewru. Również, jak pisze Annskr - jesteśmy w stanie pomóc w pobliskich miejscowościach.
Udało się też pomóc Pani z Gdańska, ale ona sama łapie koty i przywozi je do Torunia, następnie my je przejmujemy (zabieg + przetrzymanie po), a ona je odbiera. Największy problem w Gorzowie Wlkp. - starsza Pani, która nie jest w stanie nawet kota złapać. Ale widzi problem. Z urzędów i schroniska została odesłana z kwitkiem (norma-wiadomo).
Jakoś znalazła namiary na nas i prosi o pomoc.

Napisane:
Wto lip 28, 2009 23:21
przez Prążek
AgaPap pisze:U nas dwa lata temu zlikwidowali lokalny oddział TOZ-u, bo nie było podobno pieniędzy

Wcześniej były darmowe sterylki dla bezdomniaków i miejsce do przechowywania po zabiegach. A pieniądze jak się okazało były, ale na durną gwiazdę świąteczną na weżę ratuszową, której koszt zakupu i założenia to było 30 tysiecy i po miesiącu ściągnięcie jej to dalsze 10 tys. Bo przecież co niektórzy biskupowi muszą się "przypodobać"

.
Normalnie nóż się w kieszenia otwiera.
AgaPap piszesz że zlikwidowali toz u was, miasto zlikwidowało?
Ty też do niego należałaś?
Słuchajcie a może ci co przeszli "drogę przez mękę" pomogli by innym z innych miast przejść to łatwiej
jeżeli nawet toz nie istnieje to zgodnie z ustawą możecie starać się o pomoc w dofinansowaniu karmy
a może alternatywą jest utworzenie fundacji?

Napisane:
Śro lip 29, 2009 3:55
przez Prążek

Napisane:
Śro lip 29, 2009 9:16
przez lidiya
wpisze na razie w tytul Gorzow Wlkp- moze ktos moglby jakos pomoc razem z nami tym kotom???

Napisane:
Śro lip 29, 2009 9:33
przez ewar
Właśnie to jest fajne na forum,że pomaga się kotom niezależnie,gdzie się one znajdują.Łatwiej jest jednak w dużym mieście.Wielu forumowiczów,fundacje,TOZ-y,dobrzy weci.Naprawdę wiem coś o tym.

Napisane:
Śro lip 29, 2009 11:42
przez AgaPap
Prążek pisze:AgaPap pisze:U nas dwa lata temu zlikwidowali lokalny oddział TOZ-u, bo nie było podobno pieniędzy

Wcześniej były darmowe sterylki dla bezdomniaków i miejsce do przechowywania po zabiegach. A pieniądze jak się okazało były, ale na durną gwiazdę świąteczną na weżę ratuszową, której koszt zakupu i założenia to było 30 tysiecy i po miesiącu ściągnięcie jej to dalsze 10 tys. Bo przecież co niektórzy biskupowi muszą się "przypodobać"

.
Normalnie nóż się w kieszenia otwiera.
AgaPap piszesz że zlikwidowali toz u was, miasto zlikwidowało?
Ty też do niego należałaś?
Słuchajcie a może ci co przeszli "drogę przez mękę" pomogli by innym z innych miast przejść to łatwiej
jeżeli nawet toz nie istnieje to zgodnie z ustawą możecie starać się o pomoc w dofinansowaniu karmy
a może alternatywą jest utworzenie fundacji?
Nie wiem dokładnie na jakiej zasadzie działało czy to była jakaś komórka miejska d.s zwierząt czy TOZ, ale nawet w lokalnej gazecie pisali, że likwidują ze wzgledu na brak środków itp. Wtedy jeszcze za bardzo nie byłam wciagnięta w kociarstwo i bardzo tego żałuję, bo wtedy można było jeszcze coś podziałać, a teraz to kicha. Z ostatnich wiadomości to wiem, że zamierzają zbudować schronisko, bo pobliski Dzierżoniów wypiął się na Świdnicę i nie przyjmują psów z naszego terenu. Ale kiedy to będzie (o ile wogóle) i gdzie zlokalizują to nic nie wiadomo.
My tutaj w Świdnicy jak narazie jestesmy tylko we dwie z alessandrą, ale myslę, że jakby faktycznie powstało schronisko to więcej ludzi by się zaangażowało.

Napisane:
Śro lip 29, 2009 12:27
przez ewar
A ja mam mieszane uczucia,jeśli chodzi o schronisko.Łatwiej ludziom podejmować decyzję typu,dobra,bierzemy kota,jak się znudzi,albo będziemy wyjeżdżać, to jest schron.

Napisane:
Śro lip 29, 2009 13:58
przez AgaPap
Ja jeżeli chodzi o schronisko to nie mam nadzieji, że tam wogóle o kotach pomyslą, bo jak na razie to nasza władza tylko i wyłącznie o psach mówi. Bardziej myślałam o tym, że tam moze dla dziczków sterylki darmowe by były. Bo nieraz mam wrażenie, że w tym naszym zaciemnionym mieście to, ze wszystkie moje koty są wysterylizowane to jakis dziwoląg
