Strona 1 z 7

Żegnaj, Dzikusku, śpij spokojnie i brykaj wesoło za TM (*)

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 12:44
przez gosiak_87
Przed chwilą z okna, z 2-go piętra spadł mały kotek - nie mam pojęcia, ile ma miesięcy, ale jakoś tak ze 2-3 miesiące. Zakładałam niedawno wątek z rudo-białą kotką i jej maluszkami i wspominałam w nim o tym kotku. Jacyś ludzie go chyba podrzucili, bo wcześniej nie było go na podwórku. Kotek jest strasznie dziki, bardzo wychudzony, ma oczka takie zaropiałe, wskazywałoby to chyba na koci katar, albo coś podobnego, bo kociak wydaje takie jeszcze nosowe dźwięki :? Chciałam mu zrobić ogłoszenie tutaj na miau, więc wzięłam go do domu, żeby zrobić zdjęcie i dać mu coś do jedzenia, bo na dworze od wczoraj nie jadł nic :( Wyrywał się strasznie, ale w końcu znalazł się w domu i od razu uciekł w najciemniejszy kąt. Nie chciałam mu pstrykać flashem po oczach, więc wzięłam kotka na ręce i do swojego pokoju. Jak tylko przekroczyłam próg maluch podrapał mnie i wyrwał się, jakby coś w niego wstąpiło 8O Okno było lekko uchylone i zanim zdążyłam zareagować kotek już znalazł się za oknem. Byłam w szoku, podbiegłam do okna, jeszcze widziałam, jak kotek 'uderza' o ziemię :( Zaczął strasznie miauczeć :( Przerażona szybko razem z mamą zbiegłam w dół, ale kotek, jak tylko nas zobaczył przestał miauczeć i popędził w pobliskie krzaki :? Czy coś mu się mogło stać? :( Mama przed chwilką stamtąd wróciła i mówi, że kotek biega normalnie i nic mu nie jest, ale ja się martwię :( Co mam zrobić, bo kotek złapać się nie da :? Tak go zostawić? :( Inne podwórkowce tak jakby go odpychają :? Ja się poddaję :(

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 12:47
przez MartaWawa
poddajesz sie?

Zlapcie kociaka i popedzcie z nim do weterynarza. Moze miec uszkodzenia ciala, ktorych nie widac na pierwszy rzut oka.

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 12:53
przez Uschi
spróbuj go łapać podbierakiem, takim rybackim. albo jakkolwiek inaczej. dobrze, że chciałaś mu pomóc, ale trzeba to doprowadzić do końca, bo teraz jego życie jest jeszcze bardziej zagrożone - może mieć poważne obrażenia wewnętrzne

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 12:55
przez Prakseda
Marta Chrusciel pisze:poddajesz sie?

Zlapcie kociaka i popedzcie z nim do weterynarza. Moze miec uszkodzenia ciala, ktorych nie widac na pierwszy rzut oka.


Jak można poddawać się w taki momencie? Pierwsze niepowodzenie i juz zniechęcenie.
Szukaj go i weż do weta.

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 12:57
przez Prakseda
Marta Chrusciel pisze:poddajesz sie?

Zlapcie kociaka i popedzcie z nim do weterynarza. Moze miec uszkodzenia ciala, ktorych nie widac na pierwszy rzut oka.


Jak można poddawać się w taki momencie? Pierwsze niepowodzenie i juz zniechęcenie.
Szukaj go i weż do weta.

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 12:59
przez kya
wyrywal sie bo nie jest oswojony widocznie ,troche uwagi i szybko by zaczal mruczec.Wlasnie teraz nie powinnas sie poddawac ale znalezc go i zlapac .Sprobuj zwabic go na jakis smakolyk ,moze ktos ma transporterek lub klatke lapke. To ze uciekal o niczym nie swiadczy ,w szoku mozna duzo rzeczy zrobic. Nie zostawiaj chorego,byc moze rannego kociaka samego.On nie da sobie rady.

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 13:00
przez gosiak_87
Marta Chrusciel pisze:poddajesz sie? Zlapcie kociaka i popedzcie z nim do weterynarza. Moze miec uszkodzenia ciala, ktorych nie widac na pierwszy rzut oka.

No właśnie próbowaliśmy go złapać, ale w tym sęk, że on się teraz w ogóle nie da złapać :( Ja już myślałam o najgorszym, że mały ma złamany kręgosłup i się nie ruszy, myśleliśmy już o wecie, ale kotek uciekł, jak się zbliżyłyśmy :( Ledwo co go do domu wtedy zabrałam, żeby przetrzymać do czasu adopcji, teraz to chyba ewentualnie jakaś większa grupa ludzi z chwytakami musiałaby pomóc :? Mały zasuwa, jakby goniło go jakieś stado :? Nie pozwoli do siebie podejść :(

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 13:03
przez gosiak_87
Już wczoraj nic nie jadł, dzisiaj w domu u nas dawałam mu witaminkę mojego kota, ale nic nie chciał - ani jej karmy - nic :( Zwabienie nie chodzi w rachubę, bo on od samego początku się boi. Złapać się nie da, nawet podejść do niego się nie da :( :( Tu nie chodzi o zniechęcenie, tylko brak możliwości udzielenia mu pomocy, bo podówrko jest spore, poza tym wychodzi na ulicę, więc tym bardziej porażka, jeśli chodzi o schwytanie :(

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 13:25
przez gosiak_87
Właśnie wróciłam z podwórka :? Niestety, nie mam żadnego podbieraka, ale wzięłam miotłę i prześcieradło, żeby na niego rzucić w razie czego. Niestety, ale nigdzie go teraz nie ma :? Do naszej piwnicy zaglądałam, ale tam też nic :? Ani pod krzakami, ani w kartonie z rudo-białymi, nawet w chlewiku sąsiada - nic :( Sama jestem na siebie wściekła, bo to przeze mnie przecież :evil: Gdzie on się schował :? Szlag by to trafił :evil: Co tu robić :? Mama mówi, że to zostawić, bo nic mu nie jest :? Ale ja i tak strasznie się martwię o tego kotka :(

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 13:29
przez kya
Jesli ma koci katar to umrze bez pomocy a wystarczy kilka zastrzykow zeby wydobrzal .Teraz jest zla godzina,pewnie pojawi sie kolo 21.00 albo wczesnie rano kolo 5-6 godziny . Apetytu nie ma bo chory biedak,pewnie ma zawalony nochalek. Nie ma od kogo tam pozyczyc klatki lapki?

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 13:31
przez Prakseda
Trzeba próbować. Może ktoś znajomy, sąsiad ma podbierak wędkarski.

Można też przygotować pudełko z malym otworek wyłąny kołderką, włożyc do środka trochę jedzenia.
On będzie szukał miejsca, gdzie mógłby sie ukryć. Jak napotka taki schowek, wejdzie. Ja z daleka zaobserwujesz, że wszedł, najlepiej podejść cichutko i wtedy szybko zakryc otwór i zabrać do domu. Do pomieszczenia bez ok

Re: Pytanie - mały kotek spadł z 2-go piętra

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 13:43
przez Abudabi
Nie słuchaj mamy, koty nie są z gumy. Lec szukaj kota, uciekał bo jest w szoku, ale to nie wyklucza, że nic mu się nie stało.

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 14:25
przez gosiak_87
Eh, ja to wszystko rozumiem, tylko to jest tak, że nawet gdyby sie pojawił to - po pierwsze sama musiałabym go chwytać, bo mama powiedziła, że się nie mam wtrącać (więc ona odpada). Poza tym w domu nie mogę go trzymać - dzięki rodzicom :? Miałam już kiedyś podobny problem z adopcją kota, skończyło się na tym, że sama go złapałam (na szczęście był to kot domowy, tylko wyrzucony przez sąsiadkę) i na szczęście znalazł się opiekun, bo sąsiedzi chcieli niewidomego kotka uśpić (zakładałam wątek o Bazylu). Kolejny problem to brak kasy na leczenie (do tego jeszcze mamy nieskończony remont w domu :? ), nie mamy nawet kasy na sterylizację/kastrację tych kotów z podwórka (sąsiedzi też narzekają) :? A kotka nadal nie ma. Jest strasznie wychudzony i przestraszony. W dodatku dziki. Co tu zrobić :? Ze swojej strony mogę tylko pomóc w łapance, jeśli ktoś będzie chciał się nim zaopiekować :( Przykra sprawa :(

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 22:00
przez gosiak_87
No i się pojawił. Siedzi sobie w kartoniku razem z kilkunastodniowym kotkiem i jego mamą (osobny wątek). Martwię się, bo kotek nadal nie je (kilka metrów dalej stoją miski z jedzeniem, woda i mleko) :( Nie wiem już, co robić :?

PostNapisane: Wto lip 28, 2009 22:20
przez Koszmaria
a weterynarz go widział..?