Strona 1 z 1

Dzikie kocię - poradźcie...

PostNapisane: Wto paź 21, 2003 6:28
przez Rustie
Witam wszystkich:)

Sprawa wygląda tak: dzika kocica okociła się w piwnicach ok. 3 miesięcy temu, z miotu przeżyło 1 kociątko. Wyrodna matka szybko zaszła w ciążę ponownie, porzucając swoje małe. Babcia zaczęła małego/małą dokarmiać. Jak zrobiło się zimno kociak wprowadził sie do babci (parter).

Minęły jednak 2 tygodnie, a maluch nadal jest dzikim zwierzem. To znaczy zaprzyjaźnił się z sunią, próbuje zapoznać się z królikiem (ale kłapouch na niego warczy), jednak wyraźnie unika bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Przebywa z przyjemnością w tym samym pokoju co my, śpi koło łóżka babci, a jak na razie nikomu nie udało się go pogłaskać. Wygląda to tak jakby spragniony był czułości, ale się ich panicznie boi. Czy istnieje szansa, ze zostanie "normalnym" kotem?
Poza tym zachowuje się OK: nie niszczy, załatwia sie do króliczej kuwety, ładnie je. Nie chce wychodzić na spacerki (moze boi się że nie pozwolimy mu wejść z powrotem?)

I jeszcze sprawa sterylizacji - oczywiście nie znamy jeszcze płci nowego domownika:(
Jeśli to dziewczyna, sprawa jest prosta. Jeśli chłopak - mam wątpliwości. Kot (jeśli się odważy) będzie kotem wychodzącym, być może od nas odejdzie, jeśli nie uda mu się zaaklimatyzować. Czy w takim razie można go wykastrować ?

PostNapisane: Wto paź 21, 2003 6:37
przez zuza
Witaj!

To maly kociak, jak najbardziej powinien sie oswoic. Zreszta... do pewnego stopnia juz to zrobil ;-) Moze potrzebuje wiecej czasu? Odezwa sie na pewno forumowicze, ktorzy maja doswiadczenie z dziczkami.

Sa tez koty, ktore nie sa zbyt przytulalskie. Ot, przyjdzie sie taki "pomiziac" od wielkiego dzwonu i pozostaje jedynie docenic, ze akurat zrobil nam ten zaszczyt ;-)

Brawa dla Babci!

Moze, skoro nie teskni za wolnoscia, to go po prostu nie wypuszczajcie? Jesli to kocurek to jak poczuje kotki w rui to pojdzie w dluga i... szukaj wiatru w polu :-( A wykastrowany, w domu... ma szanse dozyc pozniej starosci :-) Ja mam 2 kotki "z odzysku". Nie wychodza. Nie domagaja sie wychodzenia. Ale obie sa kastrowane. Mamusie kociakow tez by sie przydalo ciachnac...
pozdrawiam

PostNapisane: Wto paź 21, 2003 7:11
przez betix
Tak jak Zuza zauważyła kotek już częściowo się oswoił, jest na razie wystraszony ale obserwuje was i zobaczy jacy jesteście fajni ludzie. Cierpliwości nie takie dzikusy dały sie oswoić. :lol:
Co do kastracji myślę, że to dobre dla kotka nie będzie uciekał za pannami a wiec uniknie zderzeń z samochodami, złymi ludźmi, psami... Jak już kotekda sie złapać tak na chwilę to bierzcie go często na ręce, parę głasków i puścić niech wie że to przyjemne i nic mu nie grozi :lol:
Opiekujcie się kotkiem, powodzenia :!:

PostNapisane: Wto paź 21, 2003 9:56
przez Gracka
Znalazłam dziczka przed równo dwoma miesiącami. Kichulka była wygłodzona i wyczerpana tak, że nie miała siły uciekać. Pierwszy tydzień przespała i kuliła się ze strachu, gdy ktoś wchodził do "izolatki". Po dwóch tygodniach z jej oczu zniknął wyraz przerażenia na nasz widok. Uwierzyła też, że przynoszony posiłek nie jest ostatnim jaki dostanie. Ale przychodzić na przytulanki z własnej woli to zaczęła dopiero po miesiącu.

PostNapisane: Wto paź 21, 2003 11:01
przez ryśka
A czy próbowaliście wziąć kociaka na ręce, albo pogłaskać niejako "na siłę"? Czasem tak trzeba - np. 15minutowe sesje codziennego przymusowego głaskania mogą sprawić, że już za kilka tygodni będzicie mieć największego pieszczocha pod słońcem.

Kastrować na 100 % . Odradzam też wypuszczanie kociaka jeśli nie ma takiej konieczności. Na pewno będzie z Wami, w mieszkaniu, szczęśliwy. Jeśli zacznie wychodzić to czyha na niego bardzo dużo niebezpieczeństw na zewnątrz. Jeśli nie będzie wykastrowany, to zapewne któregoś razu zapędzi się w poszukiwaniu partnerki i już nie wróci - bardzo dużo kotów ginie w ten sposób pod kołami samochodów, z rąk "gołębiarzy" itd. :(
A w domu, z Wami, może spędzić 20 szczęśliwych lat.

Kociaka koniecznie należy odrobaczyć. Jeśli nie ma możliwości podać mu tabletki do pyszczka, to bardzo dobrze sprawdza się preparat Stronghold - to tylko kilka kropelek płynu, który wkrapla się kotu na karczek.

PostNapisane: Wto paź 21, 2003 11:20
przez mONA
Kociątko się oswoi - jeżeli w domu jest psiczka, pomoże mu w tym i będzie jego opiekunką :D . Tak było u mnie, gdzy wychowywałam dwa maleńkie kociaczki i u wujka, gdzy jego córka ściągnęła do domu małego dziczka... Trzeba dać mu tylko trochę czasu, być koło kociaczka i mówić do niego i spróbować zainteresować swoją osobą - można spróbować karmić z ręki, zachęcić do zabawy.
Proponowałabym nie wypuszczać kota na dwór - sam nie będzie chciał wychodzić jak nie będzie znał dworu - moja najmłodsza nawet korytarza się boi. Kotka trzeba koniecznie odrobaczyć i zaszczepić. No a potem, jak dojrzeje wykastrować...
Powodzenia w oswajaniu!!
:D :kotek: :ok: