Strona 1 z 2

poprosze o wsparcie psychiczne....moze ktos uratuje kicie?

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:25
przez lidiya
ludzie ratunku, ja juz z ludzkiej glupoty nie moge, a jeszcze bardzij nie moge z tego jaki okrutny jest ten swiat... :crying:

bylam dzis na interwencji . Baba zglosila ze u niej w piwnicy jest kotka ktora ja niby zaatakowala bo ma mlode.
Faktycznie kicia z kartonu warczala, bronila maluchow.
Przyjechali ludzie ze schroniska, fachowo wyjeli ze sprzetem kotke... drobniutka i potwornie wystraszona.... w ogole nie byla juz agresywna....a pptem dwa malenkie nie wiecej jak 10 dniowe malenstwa...
I zabrali.... kotka po sterylizacji zostanie wypuszczona na swoje teren, a malutkie.... :crying: juz ich nie ma... zostaly uspione.
caly czas slysze ich pisk, takie slodkie miauczenie.....
caly czas wczowam sie w to co czuje ta kotka....
siedze i becze..... znowu....
Moze ze sie takiej 'pracy" nie nadaje, ale robie to instktowni i inaczej nie moge.....
Zniw dzien zmarnowany....

jak gdyby tego bylo malo baba ktora zadzwonila dobijala mnie raz po raz kompletnie nieswiadomie tym co mowila.
Ma bardzo malutkie mieszkanko, meza i 3 malych dzieci oraz przeslicznej urody sunie- malutka i mila w sam raz dla nich.
pytam sie skad maja takiego slicznego pieska
" a sasiad ma pieska i on taki ladny wiec pokryl ten piesek suczke od znajomych z dzialki" ( 8O )
i dalej
" tez ja chcielismy pokryc ,a le sie nie daje pieskom. bedziemy probowac"
w tym miejsc wystapila moja obiowiazkowa gadka,spuentowana tym , ze jesli jej rodzina chce pieski niech idzie do schroniska, a kobita tak:
" a maja tam jakies duze wilczury? bo ta suczke damy chyba tesciowej a sobie wezmiemy takiego wilka" ( 8O 8O 8O )
no i ja jej znowu nadaje co i jak, ze nie takie mieszkanie, nie taka przestrzen ITD a ona:
" pani my juz mielismy takiego ale musielismy go uspic bo sie zrobil agresywny i na mnie warczal i na meza, o dzieci sie balismy" ( 8O 8O :evil: )
to ja jej gadam ze to wlasnie daltego ze byl w zlych warunkach....a ona
" nie bo on czesto byl u tesciowej i jak ona zmarla to on taki sie zrobil...."

trzymjacie mnie..........

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:29
przez bea
:( :( :(
nic nie moge powiedziec...

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:30
przez LimLim
Lidiya, mocno przytulam.

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:38
przez bea
kurcze, prosilas o wsparcie a ja tak odpisalam, ale mnie tez zatkalo... okrutny jest ten swiat, czasami po prostu slow brakuje, trzymaj sie cieplutko, jestes cudowna osoba...

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:42
przez Wojtek
I to w schronisku uśpili kociątka?
Ja myślałem, że schroniska opiekują się zwierzątkami.

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:44
przez amidala
:crying:

podziwiam Twoje stalowe nerwy! Ja nie dałabym rady :cry: !

Na ludzka głupotę to jeszcze lekarstwa nie wymyslili, a to najgorsza z chorób tego świata...

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:49
przez eve69
Wojtek pisze:I to w schronisku uśpili kociątka?
Ja myślałem, że schroniska opiekują się zwierzątkami.


Wojtek
w wiekszosci schronisk jest tak duzo kotow ze kocieta zarazaja sie chorobami i umieraja. Dorosle koty wylapane przez ludzi bez wyobrazni sprzed blokow etc czesto umieraja bez powodu - z tesknoty za wolnoscia..
kot jest nabardziej zaniedbanym zwierzeciem w Polsce- schroniska maja np 30 wybiegow dla psow i 1 kociarnie w ktorej tlocza sie nieszczesne zwierzaki

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 13:50
przez Maryla
Lidiya, ja już odpuściłam , uciekam od takich ludzi szerokim łukiem. To beton, niestety. Tylko bomba atomowa na takich. Cóż nie wszystkim zwirzętom mogę pomóc. Pomagam tylko tym co mogę - takim które lepiej , że nie mają właścicieli. Żal mi tych zwierząt, ale dobre chęci to za mało, trzeba mieć realne możliwości pomocy.
Kiedyś moja koleżanka zabrała psa, którego ktos kopał , było zimno. Zaprowadziła go pod drzwi wolontariuszki , myśląc, że dobrze robi. Została zbluzgana (nie dziwię się , sama tez bym tak zrobiła, gdybym wiedziała kto mi podrzucił zwierzę) , psa zabrałyśmy . Ona mieszka na klatce z wariatkami , ja z wariatem. Zdecydowałyśmy, ze umieścimy go na półpiętrze u mnie , koło kaloryfera i będziemy mu szukac domu. Żal mi było tego psa i koleżanki. Uprzedziłam sąsiadów , że tego psa zaraz zabierzemy, tylko mu kogoś znajdziemy. Wariat nie zaprotestował. Pies leżał w cieple i się nie ruszał. Wyszłyśmy nakarmić koty i znalazłyśmy kogoś, kto psa mógł wziąć. Wróciłyśmy - psa nie było. Do poźna w nocy szukałyśmy go na osiedlu - ani śladu. Gdy nie było mnie w domu podobno wróciła sąsiadka (żona wariata - oboje nie znoszą zwierząt) i zrobiła rozróbę - co to za pies!
Nie wiem co się stało , być może kazała któremuś synusiowi go wywieźć .
A ja zostałam z przekonaniem - jak nie mozesz pomóc - nie pomagaj.
Należy zareagować , jak się dzieje coś złego , ale bez realnej możliwości pomocy , kończe się tak jak u mnie.... Niestety.

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 14:44
przez mini2
Lidya, postaram sie do Ciebie znów zawitac w najblizszym tygodniu.Na wypadek gdybys chciała pogadać.....I chyba rzeczywiscie Maryla ma rację.... :( Zastanów sie nad tym , bo sie wypalisz.

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 14:50
przez ara
Ja nie jestem w stanie czytac takich rzeczy. Od razu chce mi sie wyc. Uspic psa bo byl agresywny? 8O
Wspolczuje wszystkim ktorzy maja doczynienia z takimi ludzmi, a zarazem podziwiam was za to co robicie dla zwierzakow. Mam nadzieje ze juz nigdy nie bedziecie musieli sie szarpac (slownie) i moze nie tylko z tymi $%^*((). Czego z calego serca wam zycze. Lidya, trzymaj sie.

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 15:09
przez Anka
Ściskam Cię mocno.
A babę bym zarąbała :evil:

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 15:21
przez lidiya
dzieki wam za cieple slowa......
wielu z was na pewno wie jak to dobrze, ze jest w swiecie takie miejsce jak to forum ( w swiecie wirtualnym ).
Wiem , ze skoro robie to co robie to nie powinnam sie mazac tylko byc odporna.....ale niczego nie robie tak z zsercem, niczego nie robie w zyciu tak instynktownie. Jesli Wiem , ze zwierzak potrzebuje pomocy- nie zastanwiam sie czy pomoc -robie to a potem czesto cierpie....a to tylko dlatego ,ze w naszym kraju pomoc czesto wiaze sie z wybieraniem nie dobra ale 'mniejszego' zla.....
taki juz los tyuch biednych zwierzakow.....
mam nadzieje, ze sie nie wypale tylko z deteminacji troche sie uodpornie, zaglusze ten zal. Tylko tak moze byc... prawda? :)
Jeszcze raz dziekuje!

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 15:31
przez ara
Po to tu jestesmy, dzielimy sie doswiadczeniami, wspieramy sie nawzajem, doradzamy. Nie myle sie? :D

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 15:49
przez Kiara
Lidiya, wspolczuje :( I trzymam kciuki, zeby wszystko sie juz ukladalo jak nalezy :? :ok:

PostNapisane: Pt paź 17, 2003 15:51
przez eve69
ara pisze:Po to tu jestesmy, dzielimy sie doswiadczeniami, wspieramy sie nawzajem, doradzamy. Nie myle sie? :D


ara, ani troche

lidyia, wiesz co ja mysle , nie? :wink: