Będę w piątek u p. Hanki, bo oprócz dowiezienia leków trzeba będzie zrobić zastrzyki. No chyba, że ktoś by mógł pojechać i zrobić. Przyznam, że była bym wdzięczna, bo muszę się urwać z pracy żeby pojechać, a jest to dla mnie spory kłopot w tym tygodniu.
Co do ostatniej wizyty, to ja nie lubię kotów. Wpychają się na ręce, trzeba je głaskać, mruczą i wydają jakieś takie piskliwe dźwięki. Niektóre nawet ocierają się o nogi. Coś okropnego
Martwi mnie Piegusia, która z okrąglutkiego pączuszka zrobiła się szczupłym kotem. Niby je, ale takie nagłe schudnięcie chyba nie jest oznaką zdrowia. Za to Koziołek wypiekniał i nabrał dobrych manier, przestał się wgryzać w tętnice
Generlnie trzeba tam przyjeżdżać częściej i w większej grupie, bo kociarnia spragniona jet przytulania. Jedna czy dwie osoby nie zaspokoją tych potrzeb
A co do potrzeb - brakuje puszek, jeśli ktoś miał by za dużo, to p. Hanka będzie bardzo zobowiązana, a koty wdzięczne...