Strona 1 z 4
Otwock, maleńki kociak na dachu, pomoc w łapaniu potrzebna

Napisane:
Śro lip 15, 2009 13:19
przez the-lovecats
Mieszkam w Otwocku w domu z ogrodem i ostatnio zaczęło sie krecic tam mnóstwo bezdomnych kotów, zaczelo sie od 2 malutkich, ktore dokarmialismy w zime ale nie daly sie zlapac, potem pojawila sie ich matka, a potem to juz cala kociarnia... przestalismy je karmic, wszystkie dzikie i boja sie ludzi, tylko jeden przychodzi do nas na werande o bawi sie z moim kotem. Ostatnio jednak zaniepokoilo mnie glosne i uporczywe miauczenie i odkrylam, ze na dachu u sasiada z naprzeciwka sa 3 male kotki ( na oko miesieczne), prawdopodobnie kotka okocila sie na dachu, od sasiadki dowiedzialam sie ze matka jest ta sama co tych dwoch pierwszych kociakow, czasem do nich wejdzie i je nakarmi i odchodzi. Jeden z kociakow (sa 3) zeszkoczyl/spadl na daszek nizej i jest oddzielony od rodzenstwa i on tak zawodzi dniami i nocami. Jest to maly drewniany domek, w ktorym dawno nikt nie mieszka ale mozna sie tam dostac od sasiada z podworka. Jednak gdy poszlam z sasiadka do nich, od razu pouciekaly, a ten jeden zszedl dziura w dachu do srodka tego domku (nie ma tam dostepu ale on wchodzi i wychodzi po deskach). No i teraz nie ma jak je stamtad zabrac, strasznie boja sie ludzi, ale serce sie kraja tak strasznie miauczą. Same zejsc nie umieją, sa za małe. I pytanie co robic? Kogo powiadomic, zeby je wylapac i przy okazji tą matke zeby wiecej nie rodzila?
To mój pierwszy taki temat tutaj wiec wybaczcie jesli cos nie tak.
Licze na jakies wskazowki, nie chcialabym tego tak zostawic.

Napisane:
Śro lip 15, 2009 14:03
przez meggi 2
a potem to juz cala kociarnia... przestalismy je karmic,
szkoda ze zostawiliscie je juz bez jedzenie, przecie one na pewno juz sie przyzwyczaily ze im cos dawaliscie.
Choc pojemnik z woda wystaw w te upaly i suchej karmy troche.
Tego malucha moze zwabic na jakies pachnace jedzonko.

Napisane:
Śro lip 15, 2009 14:12
przez makrejsza
Dzikich kotów nie powinno wywozić się do schroniska, one tam umierają - w dużym skupisku szybciutko złapią infekcję. Jedyne co możesz zrobić, to wykastrować dorosłe (może są u Ciebie darmowe sterylki?), młode można złapać, oswoić i wyadoptować do dobrych domków, które je wykastrują gdy będzie odpowiednia pora.

Napisane:
Śro lip 15, 2009 14:50
przez mamakuku
Zapytaj u siebie w gminie czy jest możliwość darmowej sterylizacji,otrzymania karmy.
Jeśli naprawdę chcesz pomóc tym kotom nie licz na to,że zrobi to ktoś za Ciebie.Nie wiem jakie są w Otwocku organizacje pomagające zwierzętą,zapytaj w gminie i spróbuj pożyczyć klatkę łapkę.Będziesz na to musiała poświęcić trochę czasu,ale tylko tak możesz pomóc kotom.
I koniecznie dokarmiaj,nie zostawiaj ich na pastwę losu.
Jeśli systematycznie będziesz nowe sterylizować,nie będzie ich tak strasznie dużo.

Napisane:
Śro lip 15, 2009 15:24
przez Agneska
W której części Otwocka mieszkasz?
Niestety gmina Otwock nie ma funduszy na pomoc dla zwierząt, ale podobno można z lokalnym TOZ próbować się dogadać w sprawie finansowania sterylek.
Jeśli zechcesz pomocy przy łapankach, to daj znać, na pewno będzie łatwiej zrobić coś razem. Napisz mi pw z numerem telefonu, będzie łatwiej o kontakt.
Teraz koniecznie trzeba dawać im wodę i suchą karmę (inne jedzenie szybko się psuje w czasie upałów). Ja kupuję 15 kg worki suchej karmy w animalii (wychodzi najtaniej, z dowozem do domu), starcza bezdomniakom w mojej okolicy na dłuższy czas.

Napisane:
Śro lip 15, 2009 15:43
przez the-lovecats
dokarmialsimy je glownie w zime jak byly male ale wtedy byly tylko 2 teraz jest ich naprawde duzo, zlatuja sie wszystkie koty z okolicy i to jest denerwujace, teraz czasem daje jesc temu co przychodzi do nas na werande i tej mamuśce, tamtym nie daje bo sasiedzi czasem tez je karmia, a niektore z tych co przychodza to sa czyjes, najbardziej sie martwie o te malenstwa na dachu, w ogole nie mam jak ich sciagnac, boje sie ze same spadna w koncu, szczegolnie ten odlaczony od rodzenstwa, widac ze sie boi.
mieszkam na kresach.

Napisane:
Śro lip 15, 2009 15:52
przez Lidka
Spróbuj jakieś deski położyc, może załapią. Kładłam na desce coś do jedzenia i tak jakoś kiedyś udało mi sie wywabic z piwnicy sasiada płaczącego malucha. Najlepiej, żeby koniec deski w jakims transporteru był.

Napisane:
Czw lip 16, 2009 14:10
przez the-lovecats
dołaczam w linkach zdjecia sytuacji tego malucha co rozpaczliwie miauczy dzien i noc (teraz tez), reszta rodzenstwa (doliczylam sie jeszcze 4 ale nie jestem pewna) jest na gorze na dachu a ten nie moze do nich wejsc tylko miauczy. czasem sie schowa w tej dziurze (tam sa same deski w srodku). nie wiem czy matka go karmi, ani razu jej tam nie widzialam prz nim.
no i co robic?
http://img263.imageshack.us/img263/4555 ... chu001.jpg
http://img401.imageshack.us/img401/2017 ... chu002.jpg
http://img39.imageshack.us/img39/3429/kotnadachu003.jpg
http://img268.imageshack.us/i/kotnadachu004.jpg/
http://img504.imageshack.us/img504/9797 ... chu005.jpg
http://img198.imageshack.us/img198/6522 ... chu006.jpg

Napisane:
Czw lip 16, 2009 14:16
przez Jana
To jest maleńka, cudna i bardzo nieszczęśliwa szylkretka.
Nie możecie przystawić do daszku drabiny, zwabić kociaka rzucając kawałeczki jedzenia i w końcu złapać? Tak jak pisze Lidka...

Napisane:
Czw lip 16, 2009 14:27
przez the-lovecats
on sie za bardzo boi, jak sie podchodzi blizej od razu sie chowa. szczegolnie ze to jest teren prywanty i musze prosic zeby wejsc a nie zawsze jest w domu. najgorsze jest to ze nikogo innego te koty nie obchodza (jeszcze dzis sprobuje wziac rodzine na sumienie) a mnie od weekendu nie bedzie w otwocku...

Napisane:
Czw lip 16, 2009 14:41
przez Jana
To jest ona
Zrobiłabym tak - otwarty transporter z jedzeniem w środku, ustawiony na daszku, wzdłuż. Drzwiczki otwarte w taki sposób, żeby stojąc na drabinie przy daszku dało się je zatrzasnąć jednym ruchem. Do transportera zrobiłabym ścieżkę z kawałeczków jedzenia. A potem to już tylko schować się (zejść trochę niżej) i poczekać... I w odpowiednim momencie zamknąć drzwiczki transportera.
edit - zmień tytuł wątku KONIECZNIE.
Napisz coś w rodzaju:
Otwock, maleńki kociak na dachu, pomoc w łapaniu potrzebna

Napisane:
Czw lip 16, 2009 14:53
przez the-lovecats
hmm, ja bym w zyciu nie poznala plci, nawet widzac ja na zywo. postaram sie cos pokombinowac, moze poprosze brata o pomoc, nie wiem czy sama dam rade. no i chyba jeszcze jest za mała na pokarm stały?

Napisane:
Czw lip 16, 2009 14:59
przez Jana
Spokojnie już może jesć np. gerberka kurczakowego dla niemowląt, albo zmiksowanego gotowanego kurczaka.
Mała na zdjęciach wygląda na chudą (porównuję wielkość głowy z resztą ciałka, chociaż zdjęcia niewyraźne, więc mogę się mylić). W takie upały ona może się odwodnić błyskawicznie, trzeba jej tam postawić chociaż miseczkę z wodą albo kocim mlekiem (specjalnym, nie krowim, bo może dostać biegunki!).
Wiem, że to kotka, bo szylkretki to tylko panny.

Napisane:
Czw lip 16, 2009 15:24
przez Agneska
the-lovecats, ponawiam propozycję pomocy, ale proszę o numer telefonu, bo dostęp do sieci mam nie zawsze

Napisane:
Czw lip 16, 2009 15:56
przez Agulas74
Byłam kiedyś na wakacjach i też młody kociak "utknął" na dachu (prawdopodobnie dostał się tam z drzewa). Też był dziki, bał się ludzi. Przystawiłam do dachu długą deskę, oparłam ją drugim końcem na ziemi i gdy się wystarczająco oddaliłam kociak sam zszedł.