Strona 1 z 2

a może ją ukradnę...? - SAMA SIĘ UKRADŁA

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 17:41
przez graga
UP-DATE STR 2



Było tak:

Zeszłej zimy zauważyłam , że mam drugiego chętnego do miski w ogrodzie. Nie ma sprawy. Zastanowił mnie jednak fakt, że kicia ufna do zakochania, czekała zawsze o tej samej porze, przze trawnik przejść nie można było, tak się okręcała wokół nóg. I żarła, nie jadła ale żarła. Potem pojawił się brzuch więc do kontenerka i na zabieg-bezproblemowo. Była jeszcze jakiś czas i zniknęła. Czyżbym wysterylizowała komuś kota?

Na wiosnę znowu się pojawiła. Scenariusz jak powtórka z rozrywki tyle, ze bez ciąży. Pomrukiwanie, przytulanie, jedzenie i jedzenie. I zniknęła... Dokarmiałam czyjegoś kota? Dlaczego był aż tak głodny, jeśli czyjś?


Jest tak :

Kilka dni temu kicia znów się pojawiła. Je na potęgę. Nie wiem, czy z porcji jaką zostawiam, TataKot ma szansę cos uszczknąć.... Dziś przyszła już popołudniu. Rzuciła się na miskę!

A więc:
Jeśli jest czyjaś, to dlaczego aż taka głodna? 8O
Jeśli jest czyjaś, to dlaczego wałęsa się po moim ogrodzie o 11 w nocy? :evil:
Jeśli jest czyjaś, to dlaczego tak ufnie do mnie przychodzi i szuka pomocy? :?
Jeśli jest czyjaś, dlaczego nikt jej nie szuka? :twisted:
No i najważniejsze- jeśli jest czyjaś, to do diabła z takim kimś!! :twisted: :twisted: :twisted:

Kicia jest dorosła, w zęby nie zaglądałam więc trudno ocenić, jak dorosła, na starą nie wygląda absolutnie. Tygryskowata z biała apaszką, słodkie żółto-zielone oczy, totalne zero pcheł, czyste oczka czytaj-zdrowa, no i taka przymilucha, że za gardło chwyta. Kotów raczej się nie boi, z TatąKotem z jednej miski jedzą, Kici może się nieco obawia, bo popiskuje ale nie ucieka (chyba, że ta micha tak ją trzyma)

I tak sobie kombinuję, że gdyby znalazł się chętny to ja ją dla tego kogoś „ukradnę!


Znalazłby się chętny?... Idzie zima

http://miau.pl/upload/ONA.jpeg
http://miau.pl/upload/ONA_1.jpeg
http://miau.pl/upload/ONA_2.jpeg

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 17:54
przez Anka
Kicia ładna :) . I na zabiedzoną nie wygląda. Może ona jak dzieci - zawsze u kogoś lepiej smakuje :wink:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 18:13
przez graga
Anka pisze:Kicia ładna :) . I na zabiedzoną nie wygląda. Może ona jak dzieci - zawsze u kogoś lepiej smakuje :wink:


może bardziej ale dlaczego jest u mnie i w południe i późno w nocy
to juz nie lato, żeby okna otwarte na noc zostawiać, zresztą na Targówku to i latem :?

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 18:22
przez Inka
Dokladnie ta sama sytuacja, co z Loulou.
Grago, ja tez z "moim" do weta lecialam ichcialam ja na sterylke zapisac.
Ale u mnie wyjasnila sie sytuacja. Kota mieszka kilka domow dalej.
W dalszym ciagu odwiedza nas, stawia sie do miski w szopce, pospi przed kominkiem, i leci dalej.
Ja tez chwilami mam ochote ja ukrasc. Po prostu nie wypuscic.
Ale nie moge.
Moze sprobuj popytac wsrod sasiadow, czyja to kotka?

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 18:23
przez eve69
tylko ze graga zna wszystkie sasiedzkie koty :wink:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 18:30
przez Inka
Tez prawda :lol:
To moze kotka z dalszego sasiedztwa? :wink:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 18:53
przez graga
zrobię tak, jak to sie mówi, dla spokojności
wydrukuję fotkę i w sobotę przejdę się po chałupach

jak go/ją/ich znajdę, to wstawię gadkę

a jak nie???? powraca pytanie jak wyżej

a jak znajdę i będą niereformowalni ?( a kota ewidentnie głodna :twisted: i opuszczona)
będę spalona w wypadku ew "zniknięcia" koty...

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 19:34
przez Kasia D.
graga pisze:a jak znajdę i będą niereformowalni ?( a kota ewidentnie głodna :twisted: i opuszczona)
będę spalona w wypadku ew "zniknięcia" koty...


Jestem za opcją: szukać nowego domu i zwinąć kote.
:roll:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 19:34
przez Gracka
Miałam podobny problem. Kicia ufna, przymilna i głodna. Pojawiająca się pod miom domem od wiosny. Dwa tygodnie temu została wysterylizowana(zachęcała mnie do tego między innymi autorka wątku :) ). Mieszkała u mnie w domu podczas rekonwalescencji - okazała się być kuwetkowa. Ojciec cały czas wmawia we mnie że wysterylizowałam komuś kota, ale od jakiś dwóch miesięcy kota jest w zasięgu naszego wzroku cały czas. Po wypuszczeniu na wolność zamieszkała na dobre wraz z synkiem w komórce pod schodami.
A z drugiej strony... Moja wychodząca kotka czasem znika na całe dnie i jak wraca to głodna wcale nie jest... Może ona też gdzieś dojada...
Rozlepię chyba w okolicy plakaty ze zdjęciem i ostrzeżeniem "nie karmić kota" :wink:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 19:47
przez Kiara
Brrr, wspolczuje sytuacji :? Nawet jak ma wlasciciela, to chyba nie jest szczegolnie odpowiedni :? Ja bym szukala domu...

PostNapisane: Czw paź 16, 2003 10:34
przez justy
osobiscie jestem za podwedzieniem kotki ...

PostNapisane: Czw paź 16, 2003 10:40
przez Sigrid
Ja jednak zostawiłabym tą kotkę w spokoju. Tłuściutka jest, ufna - czyli chyba ma dom. A że przychodzi na wyżerkę? No cóż, kitowi też jedzenie najbardziej smakuje, jak jedziemy z nim do rodziców TŻta. Tam zjada wszystko bez grymasów, a u nas? Zakopuje najdroższe frykasy :twisted:
Nie ma jak cudzesy.

Mozesz zrobić rekonesans, ale jeśli ma dom, moze lepiej pomóc jakiemuś najbardziej potrzebującemu śmietnikowemu biedakowi?

PostNapisane: Czw paź 16, 2003 10:40
przez eve69
Graga, bierz kota :) jak bedzie komus bardzo zalezalo to od razu zobaczysz ogloszenia etc. Zima idzie, szkoda futrzaka...

PostNapisane: Czw paź 16, 2003 11:19
przez Mysza
Hmmm Ja mam podobną sytuację, tyle ,że wiem czyja to kotka. Dokarmiam wolnożyjącą Łatę i na posiłki przychodzi kotka szaro-biała. (Jej kociętom szukałam domu). Wiem czyja to jest. Jest wysterylizowana. Jest karmiona u tych państwa, może nie Hillsem, ale wygląda ładnie i codziennie ma pełną miskę. A przychodzi i rzuca się na jedzenie Łaty. A spotykam ją o każdej porze dnia i nocy, bo kotka jest wypuszczana z domu kiedy chce i wpuszczana jak wróci.
Może nie idealna sytuacja, ale też i nie zła.

PostNapisane: Czw paź 16, 2003 12:17
przez Anka
Ja ją bym chyba zostawiła tak jak jest, najwyżej bym popytała. Skoro wygląda zdrowo, jest zadbana, odżywiona - to tragicznie nie jest. Jest tyle zwierząt, które ewidentnie potrzebują ratunku, że im raczej trzeba zostawiać miejsce. Co oczywiście nie przeszkadza, że jeść jej można dać :)