Strona 1 z 2

no i co ja mam z nia zrobić????

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 10:57
przez yyahyoo
moja śliczność, Kira, ma 6-miesięcy. Ja wiem, że kot to jest indywidulista..... :roll: Poradźcie mi co mam zrobić, żeby mi nie zżerała kwiatów. :evil: Ma zawsze świeżą trawkę, którą zresztą lubi i je. Mimo to potrafi wleźć w najbardziej niewygodne miejsce i podgryzać mi ciborę, fikusa, palme i inne. Ostatnio nawet zabrała się za bluszcze.... :( przecież to może jej zaszkodzić.... jeśli macie jakiś pomysł jak oduczyć kota takich zachowań, bardzo proszę o radę :!:

Pozdrowionka
yyahyoo i Kira

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:03
przez Sigrid
Z tego co wiem, bluszcz jest dla kotów szkodliwy. Na wszelki wypadek bym go wyrzuciła, albo chociaż powiesiła w miejscu niedostępnym dla kota, o ile to możliwe.

Na mojego kota odstraszająco działa wyłącznie nasmarowanie kwiatków cytryną. Ale kiedy zapach wywietrzeje, powraca do złych nawyków.

Trawkę posiej bardzo gęstą, może to go skusi. Chociaż u mnie to średnio wychodzi.

Re: no i co ja mam z nia zrobić????

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:03
przez ktosia
yyahyoo pisze:moja śliczność, Kira, ma 6-miesięcy. Ja wiem, że kot to jest indywidulista..... :roll: Poradźcie mi co mam zrobić, żeby mi nie zżerała kwiatów. :evil: Ma zawsze świeżą trawkę, którą zresztą lubi i je. Mimo to potrafi wleźć w najbardziej niewygodne miejsce i podgryzać mi ciborę, fikusa, palme i inne. Ostatnio nawet zabrała się za bluszcze.... :( przecież to może jej zaszkodzić.... jeśli macie jakiś pomysł jak oduczyć kota takich zachowań, bardzo proszę o radę :!:


Polikwidowac kwiatki :roll: :evil: ... no to to w najgorszym przypadku.
Ale zrobic cos musisz do dla kota spora czesc kwiatow jest szkodliwa, trojaca...
Sprubuj moze zaopatrzyc sie w spryskiwacz do kwiatow, albo pistolet na wode, przyczaic sie i jak kota bedzie dobierac sie do kwiatow spryskaj ja, ale tak zeby nie skojarzyla tej nieprzyjemnosci z toba tylko z faktem jedzenia kwiatka ...
Mozna tez spryskac kwiatki czyms co jest dla kota ardzo w smaku nieprzyjemne...
Moze jeszcze oprocz trawki posiej gdzies kocimietke...

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:17
przez timi
Moje koty zżerają wszytkie kwiaty do których dosięgną. Jedyne wyjście jakie znalazłem to powieszenie ich wysoko na ścianie tak by kot nie doskoczył albo postawienie na regał do którego niedosięgną. Wszystkie inne miejsca odpadają.
Sposób nie do końca pewny bo koty właziły mi za kwiatkami w najdziwniejsze miejsca...

Cytryna jest niezła ale krótkotrwała, kocimienkta moim kotom jakoś mniej smakuje niż np: fiołki więc proponuję postawić kwiatki możliwie wysoko.

A z bluszczem bym uważał.

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:18
przez yyahyoo
trawkę to ona ma posianą gęstą i mam wrażenie , że kwiatki służą jej raczej do odgryzania i bawienia sie tym co oderwała. Bo złośliwa nie jest A wyrzucać kwiatów przecież nie będę :mrgreen: :twisted: :lol: :lol: Na razie jej nie zaszkodziło, ale rzeczywiście bluszcz muszę przestawić. Ze spryskiwaczem to nie działa - probowałam :( czy w zoologicznym nasiona kocimiętki dostnę czy raczej pytać w ogrodniczym??? Co prawda kupiłam kocimiętkę w spreyu i nie zauważyłam, żeby kota jakoś specjalnie ja lubiła... 8) ot.. nowy zapach do powąchania 8O :kotek:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:22
przez yyahyoo
no tak ale moja kota jest z tych alpinistów!!! jeszcze się dziwię, że na lampie jej nie było, bo regały ma spenetrowane dokładnie :wink: więc wysokości odpadają. Zresztą jak wisiał przez pewien czas taki dzwonek wietrzny to kota dostawała szału i tak skakała, że pewnego dnia zawisła na nim!!1 to dopiero "latawiec" hihihi :P

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:23
przez Sigrid
No, ja już kiedyś pisałam, że trawka Kitkowi służy do wyrzucania na dywan :?
Złośliwy nie jest, ale liście palmy są widać wielofunkcyjne. Połowa do spożycia, a połowa do podrzucania.

Że też, do diaska, wszystkie zabawki mu sie nudzą, a kwiatki nie! Pewnie działa tu zasada zakazanego owocu. :roll:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:24
przez lady_in_blue
Jak masz możliwość, to wyizoluj kwiatki w oddzielnym pokoju.
U mnie mniejsza kotawalczyłą z dracenami, a ich liście to była najukochańsza zabawka... Draceny zostały zamkniete w pokoju gdzie koty mają wstęp pod nadzorem - i po pól roku jej przeszło. (ale pokój i tak jest zamykany, strzeżonego....)

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:27
przez yyahyoo
masz rację Sigrid :ok: Piłeczki, papierki i myszki to nic w porównaniu z prawdziwym niezwycięzonym wrogiem - KWIATEM :lol: i jeszcze pani sie porusza przy okazji.... :wink:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:29
przez yyahyoo
niestety Aniu P.P mam dwa małe pokoje, wiec izilacja nie wchodzi w gre :cry:

Re: no i co ja mam z nia zrobić????

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:29
przez Hana
yyahyoo pisze:Poradźcie mi co mam zrobić, żeby mi nie zżerała kwiatów. :evil:

Możesz:
- przestawić co zdołasz gdzieś wysoko (regał, półka pod sufitem, itp)
- mieć pod ręką spryskiwacz
- oprócz trawki zaoferować kotu np. papirus
- zabezpieczyć kwiatek cienką siatką drucianą
- bawić się jeszcze więcej z kotem
- cierpliwie tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć i czekać aż z podgryzania wyrośnie... :wink:

Mnie udało się wychować Kitkę z niewielkimi tylko stratami w kwiatach (kilka doniczek musiałam zlikwidować, ale i tak zostało mi ponad 20...).

Głaski dla Kiry-gryzonia :)

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:31
przez Agi
Ja powyrzucalam... :wink: Fikus zostal zamordowany przez poprzegryzanie korzeni 8O (mam koty czy krety :roll: ?), paprotki zjedzone doszczetnie (jeden paptoci trup z trzema listkami na krzyz stoi na szafce i dogorywa...) cala reszta na smietniku. No nie dalo sie :twisted:

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:32
przez Sigrid
yyahyoo pisze:masz rację Sigrid :ok: Piłeczki, papierki i myszki to nic w porównaniu z prawdziwym niezwycięzonym wrogiem - KWIATEM :lol: i jeszcze pani sie porusza przy okazji.... :wink:


U mnie do ogryzania kwiatków służy pora nocna. A kiedy Pańcia się poruszy nieodmieniie widzi cień kota wykonujący imponujący sus z półki z kwiatami na drugi koniec pokoju.
Potem pańcia się kładzie, a koci cień wykonuje potężny sus w drugą stronę :twisted:

Czuję się wtedy jak Don Kichote :roll:

Re: no i co ja mam z nia zrobić????

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:33
przez yyahyoo
może rzeczywiście jakoś się będziemy musiały dogadać :regulamin: :)

pocieszające jest to, że ona może z tego wyrośnie.... Liczę na to.

PostNapisane: Śro paź 15, 2003 11:36
przez yyahyoo
O tak! Sigrid :ok: wychowywanie kota to jak walka z wiatrakami :lol: :lol: :lol: :lol:
ale czasem sie udaje! chociaż do tej pory nie udało mi się prekonać kota, że blat w kuchni służy do przygotowywania posiłków, a nie do spacerów :(. wystarczy, że tylko się poruszę, a już słuszę w kuchni "stuk" i kota z niewinną minką opuszcza kuchnię... jej na blacie nie było i nie wiem, czego ja się czepaim!! :cat3: