Strona 1 z 3

Wyprowadzanie kota na spacery. PYTANIE.

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 16:30
przez mada:)
Witam. Znając się na psach, a nie znając się na kotach głębiej, chciałam zapytać o pewną rzecz, która nie daje mi spokoju.
W domu mam 2 - miesięczne odratowane kocię. Czy wyprowadzając go od małego na spacerki od czasu do czasu, jest ryzyko, iż maluch będzie się dopominał o opuszczenie domu? Czy w przyszłości mogę mieć problem z upilnowaniem go, gdyż poczuł woń wolności i będzie się starał wyruszyć w wędrówkę?
Docelowo ma być kotem NIEWYCHODZĄCYM.

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 16:37
przez jomi20
Moja kotka od kiedy miała 8 miesięcy, była wyprowadzana na smyczy (od wiosny do jesieni). W zimie nie wychodzi na spacery. Teraz gdy znów jest jako taka pogada dopomina się o spacer. Nigdy jednak nie chodziła luzem, okno mam zabezpieczone i pilnuję. Kotka zna tylko spacery w szelkach i ze smyczą. Oczywiście kotka jest wysterylizowana :)

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 17:08
przez izydorka
wyprowadzany na dwór kotek, np. na smyczy będzie się dopominał wyjścia. Przynajmniej moje tak mają.
Można kota potem wychodzenia oduczyć, ale trzeba być cierpliwym i najlepiej przygłuchawym.
Mój jeden nawet mi smycz przynosił... :twisted:

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 17:40
przez Nuta
Moja sie dopomina, jeśli jest ładna pogoda.Ale spacerek- połączony z konsumpcją trawki trwa max do kwadransa- potem wraca do domu. Tyle można kotu poświęcić....

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 17:58
przez progect
Wszystko zależy od charakteru kota.

Kicia dwa lata, od urodzenia, była niewychodzaca. Kiedy przeprowadziliśmy sie na wieś kilka razy była na spacerze w szeleczkach i już nie dało się jej utrzymać w domu.
Podobnie Bonkers, namolnie jęczy dotąd, dopóki nie zostanie wypuszczony. W lecie pół biedy, idzie sobie na kilka godzin i jest spokój. Ale zima :roll: wychodzi, zaraz wraca bo zimno, za piec minut już jojczy, bo przecież mogło się ocieplić, znów wraca i zabawa trwa cały dzień.
Dupek wychodzi na szeleczkach raz, dwa razy dziennie, czasem na pięć minut, czasem na pięć godzin. Sam się nie dpomina :lol:
Mrusia nie wychodzi w ogóle, bardzo się boi świata za oknem.

Jeśli kotek ma być niewychodzący, to lepiej nie próbować spacerków, nigdy nic nie wiadomo.

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 18:35
przez mada:)
Dziękuję Wam za rady. ;)

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 19:50
przez Plusia
Jeśli kotek ma być docelowo niewychodzący to lepiej zaniechać spacerków.
W dzieciństwie miałam kota z którym wychodziłam w szeleczkach na dwór jak był malutki a potem diabeł się tak zcwanił, że gdy chciał wychodzić na dwór to siedział pod drzwiami i wył.
I taj jak u progect w zimie to było diabelnie męczące - bo wychodził, marzł, wracał i za pięć minut znowu chciał na spacerek.

Teraz moje koty są typowo domowe. Na spacerki wychodzą jedynie na balkon.

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 20:50
przez tomoe
Dużo zależty od charakteru danego kota. Jeśli maluch nie wyrywa się na zewnątrz, nie ma po co wytwarzać u niego przyzwyczajenia.
Moje 2 koty nie wychodzą w ogóle. Miś też nie wychodził. ale był masymalnie upierdliwy, nudził się. Od 2 lat wychodzimy raz dziennie na godzinny spacer w szelkach. Jest to dla niego kulminacyjny punkt dnia. Na spacerach staje się innym kotem, mruczącym, gadającym, uroczym. Po godzinie jest już dosć zmęczony (a przynajmniej tak mu się wydaje) i bez większych problemów daje się zagarnąć do domu.
Nie wydaje mi się natomiast żeby mógł kiedykolwiek wychodzić swobodnie. Jest niemrawy i gapowaty, z aut zauważa tylko wielkie ciężarówki a przed psami nie ucieka...
Nie załuję decyzji o codziennym wyprowadzaniu go. Jest wyraźnie o wiele szczęśliwszy niż kiedyś.

PostNapisane: Śro cze 24, 2009 23:23
przez kotka doroty
Moja Miałka (2 lata)jeszcze do grudnia 2008 roku wychodziła na dwór (szeleszki i smyczka)Tyleże było to męczące,bo Ona najchętniej to na cały dzień a ja mam przecież obowiązki(sama nie może wychodzic_mieszkamy w bloku ,niedaleko ruchliwa ulica).Od grudnia nie wychodzi ,na początku bardzo miaukała pod drzwiami,teraz już nie,wystarcza jej balkon!Trzeba miec dużo cierpliwościi byc przygłuchawym jak chce się kotka oduczyc wychodzenia na dwór!!!!! :)

PostNapisane: Pt cze 26, 2009 16:50
przez ksoniek
to ja mam pytanie: kiedy zacząć wyprowadzać? moja kobieta wychowała kilk kotów na wsi i wszystkie one latały od małego po podwórku. We Wrocławiu trochę się boję. Kupiłem obroże, smycz na dwa kociaki i chcę zacząć chodzić z nimi. Raz je wziąłem (7 tyg mają) z samochodu (byliśmy w sklepie po coś dla nich) i nie chciały iść. Tylko siedziały i patrzyły na mnie jak na barana.
mam nadzieje że to normalne, chciałbym aby były one wstanie pójść na spacerek sobie i nie bały się np. do ogródka u rodziców wyjść.

PostNapisane: Pt cze 26, 2009 17:56
przez Koszmaria
z kociakami wychodź jedynie po ostatnich szczepieniach,nie wcześniej.
teraz można je przyzwyczajać do noszenia szelek,spacery przyjdą później...

PostNapisane: Czw lip 30, 2009 19:17
przez mystyk
Witam.
Mam problem z kotką otóż mieszkam w bloku i chciałbym zacząć wyprowadzać kotkę na dwór. Jest natomiast problem kotka panicznie boi się klatki i dworu, chociaż kiedyś "uciekła" na piętro niżej.
I tu moje pytanie jak zachęcić ją do wychodzenia na dwór???

PostNapisane: Czw lip 30, 2009 19:22
przez inatheblue
Z tą trawką to ostrożnie. Świnka morska mojej koleżanki, pasąca się latem na trawce, trafiła na moment, kiedy trawnik spryskano i w ciągu kilku godzin padła trupem. Z kolei trawniki przedblokowe ursynowskie są tak zas...., że wyprowadzanego tam kota odrobaczałabym nie co pół roku, a co kwartał.
Jeżeli kot się boi wychodzić, to po co ją uczyć :twisted:

PostNapisane: Czw lip 30, 2009 19:38
przez MaybeXX
Z kotem można wychodzić dopiero, gdy się uodporni po szczepieniu!!!
Maluch powinien mieć dwa szczepienia.Jeśli się mylę proszę mnie poprawić.
Moje koty nie wychodzą.

PostNapisane: Czw lip 30, 2009 19:55
przez Mrata
Zgadzam się z tymi osobami, które kotów niewychodzących nie wyprowadzają. Kot, który nie zakosztował wolności, nie wie, co traci i siedząc w domku, jeszcze z drugim kotkiem do towarzystwa jest całkiem szczęśliwy. Trawkę może mieć w doniczce, bo na trawniku pod blokiem trawka jest mało ekologiczna. A jeśli zakosztuje wolności, to potem histerie pod drzwiami albo zabawy we "wpuść-wypuść". Wiem, co mówię, mój "wolnościowiec" właśnie się drze...