Strona 1 z 6

Leżał na Marszałkowskiej... Dziennik trzustkowca s. 5

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:41
przez mziel52
Było to wczoraj. Leżał na chodniku, nieruchomo, z krwią przy pyszczku. Zobaczyłam go zaraz po wyjściu z Rossmana w kierunku Hożej. Stała nad nim bezradnie jakaś pani. Wyglądało, że kociak wypadł z okna. Nie było się nad czym zastanawiać. Kotek musiał jak najszybciej trafić do weta. Wzięłam go na ręce, a panią poprosiłam o skombinowanie pudełka z pobliskich sklepów, bo mój wózek był wypełniony z czubem.
Niestety, żaden sklep z pobliża (Rossman, jubiler i jeszcze coś) nie udzielił pudełka, więc nie czekając dłużej z kotem pod pachą ruszyłam szybko do domu. Maleństwo się ocknęło, oddychało równo, tylko kichało bez przerwy krwią z noska.
W domu po oględzinach okazało się, że kić chodzi, jest na oko nieuszkodzony, tylko ten nosek. No i wymiaukiwać zaczął. Wsadziłam w transporter i w tramwaj na Biuałobrzeską (to było między 16 i 17, taksówka mogłaby utknąć w korku).
W lecznicy przyjeto nas szybko, opinia lekarza była zgodna z moim pierwszym wrażeniem - kotek cały prócz rozbitego noska.
Okazał się za to mega zapaprany - pchle odchody się z niego sypały, w uszach świerzbowy gnój. Kiedy go głaskałam, ręce zrobiły się czarne od brudu. Zostal zatem doprowadzony do porządku i wrócilismy do domu.
Kociaczek ma około 2 miesięcy (zęby trzonowe dopiero się wyrzynają), prawdopodobnie kocurek, ma sporą głowę.
Brudasek na razie ma osobny pokój, żeby nie roznieść świerzba. Jest trochę przestraszony, ale nie prycha. Głaskany mruczy, ale zaczyna się krztusić, je saszetki Hillsa dla kociąt przetarte z wodą, bo pysio ma obolały. Bawił się ze mną, ale widać, że nigdy tego nie robił, najbardziej frapuje go koniec własnego ogonka. Z kuwety zaczął korzystać, dziś trafił tam pierwszy kupal. Kotek nie jest wychudzony.
Nie wiem, jak on się znalazł na tym chodniku. Jak sobie teraz uświadamiam, dom przed którym leżał, to bank, chyba nie ma mieszkań, a jeśli, to eleganckie, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś tam miał tak brudnego kota. Skłaniam się ku wersji, że to kotek piwniczny, ze starej kamienicy, stojącej obok na Hożej, musiał wyjść na ulicę, potem coś go spłoszyło, wdrapał się na drzewo, nie wiadomo, ile tam siedział, wreszcie spadł.
Nie mam psychicznych kwalifikacji na tymczasa, toteż siostrzyczkom przybędzie kumpel do zabawy :twisted:

A oto bohater opowieści

Obrazek

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:44
przez Cichy Kąt
Śliczny kociak. Miał dużo szczęścia, że akurat tam przechodziłaś :ok:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:46
przez kinga w.
Słodzinka. I pasuje Ci do reszty! Znalazłaś kota w jedynie słusznym kolorze! :lol: :lol: :lol: :lol:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:47
przez Chat
Spadl Ci z nieba :lol:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:47
przez ariel
Śliczny :).
Mziel, miał szczęście, że na Ciebie trafił.

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:50
przez MaryLux
Dziękuję, że tam byłaś

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:52
przez Lidka
Tak...
Odpowiednia osoba w odpowiednim czasie i miejscu.
Miał facet farta niebywałego
Powodzenia przystojniaku:))

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:53
przez mziel52
ariel pisze:Śliczny :).
Mziel, miał szczęście, że na Ciebie trafił.

On chyba nieprzypadkowo znalazł się na mojej drodze. Właśnie się złamałam i zamiast palić zdrowego e- papierosa wyszłam do budki po analogi. I teraz nie mogę ich palić :twisted:, bo kociaczek palarnię okupuje, a ani ziębić, ani zadymiać go nie zamierzam.

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:53
przez Ewik
Jej, jaka cudna kuleczka! :love:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 13:59
przez ariel
mziel52 pisze:
ariel pisze:Śliczny :).
Mziel, miał szczęście, że na Ciebie trafił.

On chyba nieprzypadkowo znalazł się na mojej drodze. Właśnie się złamałam i zamiast palić zdrowego e- papierosa wyszłam do budki po analogi. I teraz nie mogę ich palić :twisted:, bo kociaczek palarnię okupuje, a ani ziębić, ani zadymiać go nie zamierzam.

:twisted: to jednak zostaje e-papieros :lol:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 14:00
przez kinga w.
mziel52 pisze:
ariel pisze:Śliczny :).
Mziel, miał szczęście, że na Ciebie trafił.

On chyba nieprzypadkowo znalazł się na mojej drodze. Właśnie się złamałam i zamiast palić zdrowego e- papierosa wyszłam do budki po analogi. I teraz nie mogę ich palić :twisted:, bo kociaczek palarnię okupuje, a ani ziębić, ani zadymiać go nie zamierzam.

I w ten sposób wpływa korzystnie na Twoje zdrowie - chwała mu za to! :lol:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 14:19
przez AYO
No numer stulecia poprostu :twisted:
Nie dość, że z nieba pod same nogi to jeszcze w jedynie słusznym kolorze :wink:
:ok:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 14:21
przez Ewik
mziel52 pisze:
ariel pisze:Śliczny :).
Mziel, miał szczęście, że na Ciebie trafił.

On chyba nieprzypadkowo znalazł się na mojej drodze. Właśnie się złamałam i zamiast palić zdrowego e- papierosa wyszłam do budki po analogi. I teraz nie mogę ich palić :twisted:, bo kociaczek palarnię okupuje, a ani ziębić, ani zadymiać go nie zamierzam.

He, he...pojawił się jako Twój wyrzut sumienia ;)

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 14:34
przez Wielbłądzio
Ufff.
Po przeczytaniu tytułu obawiałam się jakiegoś tragicznego finału :roll:

Czarne najpiękniejsze na świecie :1luvu:

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 14:45
przez Poddasze
ja miałam tak samo jak Wielbłądzio po przeczytaniu tytułu... Tak strasznie rzadko koniec historii jest tak rewelacyjny :)

Śliczny maleńtasek 8)