Henia pisze:On mógł tak samo przyjechać pod samochodem i wyszedł sobie na Marszałkowską w celu zwiedzenia okolicy.Na Hożej jest już bardzo malo kotów ,ale może jakieś małe są .
Miałam na myśli tę starą kamienicę zaraz obok - przy okazji sprawdzę to podwórko. Samochodem też mógłby, ale nie wiem, czy umiałby się sam wydostać, z takiej przygody trudno wyjść bez szwanku.
Kotek z całą pewnością spadł z drzewa. Dzis z autobusu przyjrzałam się temu miejscu. Nie ma tam okien mieszkań, gdzie leżał.
Maluch jeszcze w pełni nie odzyskał formy. Głównie śpi, potem ma pół godziny jedzenia, załatwiania się i bardzo spokojnej zabawy z moją zachętą, trochę zwiedzania pokoju - i znów w kimono. Położyłam w kontenerku sweter, do którego rękawa wkładam gorącą butelkę - bardzo mu się to spodobało, ma namiastkę mamuśki. Apetyt mu dopisuje. Wypróżnia się ładnie do kuwety. Ale pyszczek chyba jeszcze nie w pełni sprawny, je ostrożnie i jak zauważyłam, w czasie ziewania nie rozdziawia paszczęki na pełną szerokość.