Strona 1 z 62

Powrót dramatu kostrzyńskich kotów....

PostNapisane: Sob cze 13, 2009 11:04
przez czitka
Zadzwoniła do mnie Dorota Sumińska z prośbą o pomoc dla Kostrzynia. Ostatnią deską ratunku jest forum.
Właśnie z Kostrzynia z kolei wielka prośba była do Doroty, emerytka-karmicielka nie daje rady. Dorota podała telefon do mnie i pani emerytka zadzwoniła. Opowiedziała.
Zwalono tam jakieś kasyno gdzie miały schronienie koty,drugie stadko ma gdzieś w mieście. Próbowała w Gminie, w innych organizacjach, wszędzie odesłano ją z kwitkiem. Co więcej, jakaś pani dziennikarka zrobiła z nią wywiad, prośba była gorąca o niepodawanie nazwiska. Podali. Efekt taki, że podrzucają jej kolejne koty.
Nie daje rady, emerytura idzie na koty, ktoś tam grozi jej kolegium, bo dokarmiane stadko kopie na okolicznych grządkach, itd.
Ja pojęcia nie mam, co można zrobić, kim jest ta pani, nie wiem , czy jest ktoś tu z Kostrzynia.
Obiecałam założyć wątek i czekać. Może coś się da zorganizować, albo nie.
Macie jakiś pomysł?

PostNapisane: Sob cze 13, 2009 11:35
przez IKA 6
Dziewczyny z okolic Kostrzynia zgłoście sie. Jesteście potrzebne.............

PostNapisane: Wto cze 16, 2009 19:59
przez czitka
Podnoszę sama w kierunku Kostrzynia, jest może ktoś blisko?
Za parę dni obiecałam oddzwonić do pani emerytki, czeka jak na szpilkach :(
Ale rozumiem też, że może nie ma nikogo w tej okolicy.
Co możemy zrobić?
Aby cokolwiek, trzeba chyba rozpoznać sytuację na miejscu, no nic, czekamy...
Halo Kostrzyń, czy ktoś mnie słyszy????

PostNapisane: Czw sie 13, 2009 19:58
przez czitka
Minęły dwa miesiące, nie udało się w Kostrzyniu nic. Od tygodnia dzwoni do mnie pani emerytka-karmicielka i już prawie płacze w telefon. Błaga o pomoc. W październiku idzie do szpitala, naprzód na badania, potem nie wiadomo co dalej. Koty zostaną bez żadnej opieki, wokół ma samych wrogów. Nie ma pieniędzy na żywienie ich, zamiast leków kupuje i gotuje kaszę, korpusy i wątróbkę wieprzową, zanosi codziennie w dwa miejsca, gdzie są koty, obok niej pięć i w ryneczku też około pięciu plus maluchy.
Suchą karmę kupuje w Lidlu, ale koty tego nie chcą. Dookoła samochody, źli ludzie, psy atakujące koty. Ich los jest prawie przesądzony.
Pani jest w rozpaczy, wie, że gdy w październiku pójdzie do szpitala, nikt się nimi nie zajmie. Kocha je bardzo. I płacze.
Prosi o jakąkolwiek pomoc. Ja nie mam pojęcia jak zrobić sensowną akcję, jak można pomóc. Chyba trzeba, aby po pierwsze ktoś z okolic tam zajrzał i rozpoznał sytuację. Jakąś zbiórkę karmy zrobić, pieniędzy i kupić karmę? Nie wiem :roll:
Mogę wystawić na bazarku "Moje domowe tygrysy", ale chyba już bez szans, sama sprzedałam dużo, jest teraz aukcja dla kici bez łapki, przekazałam dla potrzebujących na forum łącznie około 300 książek. Gdzieś się sprzedają.
Teraz w imieniu pani emerytki z Kostrzynia proszę Was o pomoc.
Co możemy zrobić?

PostNapisane: Czw sie 13, 2009 21:59
przez Fundacja KOT
Czitka, u nas jest to samo - ta osoba dzwoni i rozpaczliwie szuka pomocy, właśnie wczoraj późnym wieczorem znowu dzwoniła, mówi dokładnie to samo co piszesz

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=94730&highlight=

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=97572&highlight=

PostNapisane: Czw sie 13, 2009 22:21
przez czitka
Tak, to ta sama pani. Ona rozpaczliwie szuka pomocy wszędzie i wszędzie odsyłana jest z kwitkiem. Nawet do radia do Doroty Sumińskiej zadzwoniła. Do organizacji, fundacji i nic, nigdzie nic. Jutro znowu będzie dzwonić do mnie....
Kostrzyn nad Odrą. Koło Gorzowa.
Strasznie jakoś mi źle z tą niemożnością pomocy. Zróbmy coś, przecież to nie koniec świata. Ona z pewnością kotów łapać nie będzie, bo schorowana.
Pytałam ile suchej karmy jedzą. Razem wszystkie przez miesiąc kilo, tej z Lidla, ale właściwie nie jedzą, bo obrzydliwa :(
I ten szpital w październiku :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2009 22:25
przez Bungo
Mogę dołączyć się do ewentualnej zbiórki na karmę.
Ale może ktoś z okolic tam zajrzy...
Z Krakowa za daleko, niestety. :(

PostNapisane: Czw sie 13, 2009 22:33
przez Fundacja KOT
to co możemy zrobić na odległość to za mało (zbiórka karmy, rozeznanie się w temacie sterylek w lecznicach, kwestii finansowania zabiegów), tam jest potrzebna osoba na miejscu - to jest największy problem

od dłuższego czasu Pani nie może znaleźć nikogo w swoim otoczeniu, kto by jej pomógł jakkolwiek

PostNapisane: Czw sie 13, 2009 22:53
przez Bungo
Z woj. lubuskiego (czyli tam, gdzie Gorzów Wlk. należy) jest czia i kotkaZła, nika73. kasica-76

PostNapisane: Pt sie 14, 2009 7:51
przez czitka
Dziękuję, że wątek ruszył :love:
Bungo, nagrzebałaś się, ale jak zwykle jesteś zadaniowo niezastąpiona. I nie tylko 8)
To co, PW wysyłać do odnalezionych blisko? Wprawdzie niezbyt często są na forum, ale może coś damy radę. A może ktoś będzie jechał chociaż przez ten Kostrzyn, fotki by kotom porobił, z panią porozmawiał, miejsca przebywania kotów opisał?
Jest tu chyba jeden plus, że tych kotów nie jest dużo. Są też maluchy, dzikie podobno.
I pani ma samych wrogów dookoła :(
Ona już chyba obdzwoniła całą Polskę. I nic :(
Przesuwa terminy szpitala, zamiast leków kupuje jedzenie dla kotów, płakać się chce...

PostNapisane: Pt sie 14, 2009 9:09
przez lidiya
tak, dokladnie to samo mowila mi ta Pani.
To straszne , ze ktos sie tak stara , zeby pomoc znalesc, a nie moze...

Gdyby znalazl sie ktokolwiek chetny pomoc na miejscu to moze wypaliloby skrzykniecie jakis doswiadczonych osob i zebranie funduszy na ich np wyjazd weekndowy tam im pokazanie co i jak i przygotowanie gruntu ?

PostNapisane: Pt sie 14, 2009 9:33
przez czitka
Świetny pomysł, z ewentualną "delegacją", tylko, czy znajdą się dobre dusze?
Pieniądze jakoś pozbieramy, to jest do rozwiązania.
Czy ktoś może tu zamieścić mapę z tym Kostrzyniem i załóżmy 100-kilometrowym marginesem, mapę w postaci mapy, a nie linku?
Ja tego zrobić nie potrafię, a tak będzie łatwiej namierzyć odległości!

PostNapisane: Pt sie 14, 2009 9:43
przez lidiya
Mysle, ze my jako my + ewentualana delegacja powinnismy :

-zabrac sie za urzad tamtego miasta wszelkimi mozliwymi sposobami. Najlepsze oczywiscie byloby spotkanie osobiste (a noz udaloby sie to jakos podciagnac pod ewentualna delegacje)

-obadac lecznice w tym miescie oraz wynegocjowac ewenatulanie najnizsze ceny za sterylki oraz np przetrzymanie kotow po zabiegach (mysle, ze jest opcja, ze musielibysmy my zapewnic klatki wystawowe na ten cel). Dobrze byloby w necie zorientowac sie jakie te lecznice maja opinie.

- pomoc chciaz troszke tej Pani poprzez podarowanie jej jakiegos kociego jedzenia.

PostNapisane: Pt sie 14, 2009 9:49
przez czitka
To znaczy, że Wy jako Wy pojedziecie, tylko jeszcze "ewentualna delegacja" poszukiwana? Światełko w tunelu, czy źle zrozumiałam? :roll: :P
Pani była już wszędzie, ale zdaje się, że to ponad jej siły.
Mapę tu trzeba, mapę!
Teraz znikam na dwie godziny, jak to dobrze, że ruszyło!

PostNapisane: Pt sie 14, 2009 9:59
przez marcjannakape
Może cos takiego?

Obrazek

Obrazek

Najbliżej jest do Gorzowa Wlkp.
Na zewnetrznej mamy:
Gryfio,
Choszczno,
Krzyż Wlkp.,
Pniewy,
Opalenicę,
Wolsztyn,
Zieloną Górę,
Gubin


Dalej jest do Szczecina i Stargardu Szczecińskiego, a najdalej do Poznania