Strona 1 z 2

PIERWSZA POMOC [było: a kiedy kot się zakrztusi?]

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 4:50
przez Uschi
zmieniam charakter wątku na bardziej ogólny, może uda się nam zebrać informacje, doświadczenia na temat udzielania pierwszej, tej najbardziej doraźnej pomocy w różnych sytuacjach kryzysowych

zaznaczam, to ważne - w większości przypadków zwierzę wymaga następnie konsultacji weterynaryjnej!!!! tutaj piszemy wyłącznie o rzeczach, które trzeba zrobić natychmiast

cenne linki:

Apteczka
Pierwsze objawy - czy kot jest chory?
Podstawowe informacje o pierwszej pomocy
Reanimacja
Zatrucia
Wychłodzenie, odmrożenie, hipotermia
Oparzenia
Ukąszenia, użądlenia
Udar cieplny
Otwarte zranienia
Zapaść i szok

Ogólne:
http://www.freeteck.czuby.net/koty/inde ... ram=ppomoc
http://www.koty.pogodzinach.net/pomoc.html
http://www.weterynarz.com.pl/portal/ind ... &Itemid=73

polecana książka:
Pies i kot Pierwsza pomoc w nagłych wypadkach, Shojai Amy D.

oto spis treści tej ksiażki (dzięki pixie):

Obrazek Obrazek




mój przypadek:

a kiedy kot się zakrztusi

to co robić?

Sopel jadł śniadanie tak łapczywie, że zakrztusił się chrupką. ewidentnie nie mógł sobie poradzić, bo odczekałam chwilę.

no to wzięłam delikwenta pod tylne nogi (ze stabilizacją na kręgosłupie, żeby mu ich nie wyrwać) i podniosłam energicznie do góry, lekko potrząsając i postawiłam. potem łupnęłam w kręgosłup na wysokości łopatek, a potem jeszcze poprawiłam w mostek (ponieważ sama bardzo często się krztusze i tracę oddech, jest to moja chałupniczo wypracowana metoda likwidacji zacisku tchawicy). pomogło, ale w sumie nie wiem co dokładnie, może nawet żadne z moich działań.

ktos ma jakieś doświadczenie?

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 7:45
przez PcimOlki
Co znaczy: "ze stabilizacją na kręgosłupie"?

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 8:07
przez Uschi
hyhy
no znaczy chwyciłam pod łapami, w pachwinach, czterema palcami, a kciuki oparłam na kręgosłupie od góry
nie chciałam trzymać za same nogi

no tak mi się mądrze napisało :twisted:

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 8:28
przez PcimOlki
Zapytałem, bo wciąż z niepokojem niejakim wrzucam swojemu tabletki do pyska. Teraz doszedł Rubenal, który jest duży i musze go łamac na dwie - wychodzi 6 tabl. dziennie. Kocurek czasem się bardzo napina po wrzucie.

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 8:41
przez Monostra
O, dobre pytanie. Też nie bardzo wiem, co robić w takiej sytuacji :( . Raz mi się kot okropnie krztusił - okazało się, że połknął żywego sporego robala, ale na szczęście go wykaszlał.
Uschi, ale jak podniosłaś kota? Jedną ręką? Nie dałabym rady moich. A jak podniosę dwiema, to czym mam łupnąć w ten mostek? Kurczę, pewnie śmiesznie brzmi, ale to naprawdę problem.

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 8:47
przez pixie65
U dużych, ciężkich kotów (i psów) można zastosować tzw. manewr Heimlicha - tak samo postępuje się z ludźmi.
Można sobie wygooglać opis postępowania.

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 8:55
przez Uschi
Monostra pisze:O, dobre pytanie. Też nie bardzo wiem, co robić w takiej sytuacji :( . Raz mi się kot okropnie krztusił - okazało się, że połknął żywego sporego robala, ale na szczęście go wykaszlał.
Uschi, ale jak podniosłaś kota? Jedną ręką? Nie dałabym rady moich. A jak podniosę dwiema, to czym mam łupnąć w ten mostek? Kurczę, pewnie śmiesznie brzmi, ale to naprawdę problem.

e nie
podniosłam obiema, potrząsnęłam (tego manewru o którym pisze pixie bałam się stosować, bo nie do końca wiem, gdzie dokładnie kot ma przeponę), postawiłam i wtedy łupnęłam
tak jakos intuicyjnie

w mostek poprawiłam też intuicyjnie (siebie też ratuje niejako z automatu ;) a podejrzewam, ze parę razy bym się już przekręciła, gdybym nie znała tego triku), ale gdzie mostek u kota to mnie-więcej wiem

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 9:02
przez pixie65
Jakiś czas temu ktoś pytał o pierwszą pomoc w nagłych wypadkach - nie pamiętam dokładnie o co chodziło.
Jest niezła książka:
http://www.gandalf.com.pl/b/pies-i-kot- ... w-naglych/

Po południu mogę wstawić opis i fotę jak przeprowadza się wspomniany manewr u zwierząt.

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 9:05
przez Uschi
bardzo proszę, napisz, na pewno przyda się taka informacja

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 9:13
przez pixie65
Przejrzałam teraz pobieżnie kocie ABC i poza wątkami o zatruciach nie ma nic o pierwszej pomocy (albo przeoczyłam).
A może dobrze byłoby taki wątek stworzyć i wkleić do ABC?

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 9:25
przez Uschi
znakomity pomysł
zaraz zmienię tytuł wątku

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 12:18
przez PcimOlki
http://frodzik.bloog.pl/?ticaid=582ed

Książka "Stany nagłe małych zwierząt" wygląda na kompendium wiedzy w tym zakresie:

http://www.ikamed.pl/spis.phtml?id=28431

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 14:36
przez Koszmaria
pytanie na czasie-jako że jesteśmy na progu lata i jako że na forum pojawiło się sporo puchatków z krótszym pyszczkiem-co robić,jeśli kot się przegrzeje?jak ocenić jak bardzo jest przegrzany?

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 15:03
przez jopop
A propos przegrzania mam na świeżo.
Dziś w samochodzie którym jechaliśmy do lecznicy Mordka (maleńka koteczka) w pewnej chwili zaczęła ostro dyszeć. Otwarty pysk, krótki, cieżki, urywany oddech i bardzo gwałtowny - co widać też po pracy mięśni - wyraźne "robienie bokami".

Na szybko: oblałam ją wodą i zaczęłam wachlować.

Na szczęście po chwili przeszło. Całą drogę powrotną polewałam kota wodą i gładziłam morą chusteczką, przede wszystkim mniej ofutrzone części - uszy, nos, łapy, brzuch



Przeżyłam również podobną scenę z psem. Pies pasterski, lato, długa trasa ze stadem owiec (my ludzie też ledwo leźliśmy). Nagle pies padł i zaczął ostro dyszeć, w pewnej chwili stracił przytomność. Zorganizowaliśmy szybko duży pojemnik i po prostu cały pies został zanurzony w wodzie. Mieszaliśmy tę wodę dookoła psa by szybciej odprowadzała ciepło. Pies odzyskał świadomość po paru minutach, potem został ułożony w cieniu. Był w stanie wstać dopiero po dobrych 2 godzinach.

Ważne - nie głaskać! ręce są też ciepłe! jeśli już chce się zwierzaka uspokajać - to mówić do niego, ew. głaskać 1 palcem, też mokrym.


Mój osobisty udar cieplny - padłam w cieniu, po czym wypiłam kilka litrów lodowatej wody. rzygałam potem jak kot tą wodą (na leżąco zresztą), ale temperatura opadła i w końcu byłam w stanie wstać... Z tym, że trwało to kilka godzin...

PostNapisane: Śro cze 10, 2009 15:05
przez Nualla
ja pytałam, a ponieważ dostałam bardzo przydatne linki, wkleję swój wątek:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=92 ... wsza+pomoc

może potem trochę to uporząduję, wytnę "samo gęste" 8)