Oswajanie kociakow - bardzo prosze o rady!

Zaczne moze od tego, ze jestem debiutantka jak chodzi o dzikawe maluchy
Mam teraz u siebie 2, w wieku 6-7 tygodni. Z tego, co czytam, na forum, oswajanie takich drobiazgow czesto udaje sie w ciagu nawet kilku dni
Znalazlam tylko kilka porad praktycznych, z ktorych nie wszystkie sie sprawdzaja...
Po pierwsze - czy kociaki powinny byc oddzielnie? W tej chwili siedza w klatce razem, tula sie do siebie i uprawiaja namietnie zapasy... Z tego, co przeczytalam, rozdzielenie ich ulatwiloby oswojenie?
Maluchy nie sa totalnie dzikie - ale - fucza, prychaja, drapia, na rekach serduszka wala im strasznie, wyrywaja sie, probuja wspinac sie przez dekolt i twarz, by czmychnac
Uciekaja, gdy wyciagam reke lub probuje wyciagnac im palec do powachania.
Glaskanie przy jedzeniu nie wchodzi w gre, bo zaczyna sie wiazanka fukan i barrrrrrdzo groznych warkow (calkiem grubych i glosnych!
), gdy tylko moja reka znajduje sie w poblizu miski.
Karmienie z reki to zabawa dla masochisty, bo konczy sie bardzo, bardzo, bardzo bolesnym uchwytem malych zabkow...
Zadne z nich ani razu nie zamruczalo, a probuje oczywiscie glaskac, drapac i przytulac. Moje proby spotykaja sie z duza niechecia i natychmiastowym planem ucieczki z kochajacych objec
Co robic i jak? Rozdzielac maluchy?
Z gory dziekuje za rady

Mam teraz u siebie 2, w wieku 6-7 tygodni. Z tego, co czytam, na forum, oswajanie takich drobiazgow czesto udaje sie w ciagu nawet kilku dni

Znalazlam tylko kilka porad praktycznych, z ktorych nie wszystkie sie sprawdzaja...
Po pierwsze - czy kociaki powinny byc oddzielnie? W tej chwili siedza w klatce razem, tula sie do siebie i uprawiaja namietnie zapasy... Z tego, co przeczytalam, rozdzielenie ich ulatwiloby oswojenie?
Maluchy nie sa totalnie dzikie - ale - fucza, prychaja, drapia, na rekach serduszka wala im strasznie, wyrywaja sie, probuja wspinac sie przez dekolt i twarz, by czmychnac

Glaskanie przy jedzeniu nie wchodzi w gre, bo zaczyna sie wiazanka fukan i barrrrrrdzo groznych warkow (calkiem grubych i glosnych!

Karmienie z reki to zabawa dla masochisty, bo konczy sie bardzo, bardzo, bardzo bolesnym uchwytem malych zabkow...
Zadne z nich ani razu nie zamruczalo, a probuje oczywiscie glaskac, drapac i przytulac. Moje proby spotykaja sie z duza niechecia i natychmiastowym planem ucieczki z kochajacych objec

Co robic i jak? Rozdzielac maluchy?
Z gory dziekuje za rady
