kot a noworodek w domu- materiał do artykułu dla PKDT

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 29, 2009 20:06

Mimisia, drzwi do łazienki to prosta sprawa - u nas po prostu jest wyjęta kratka wentylacyjna, ta na dole drzwi. Koty wchodzą sobie do łazienki bez problemu, natomiast nie wydaje mi się żeby dziecko mogło tam włożyć główkę - to by było niebezpieczne. Nie mam w tej chwili maluszka w domu, po prostu wyjęłam kratkę żeby móc zamykać łazienkę która jest centralnie na wprost wejścia do mieszkania. Bez kratki nie wygląda może nadzwyczajnie, ale działa.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt maja 29, 2009 21:04

Zanim Ola sie urodziła mieliśmy już dwa koty. Zuzkę, która przyjechała do Wawy ze mną - panieński kot :-P I Kotka - znajdę, którą TZ uratował potrącona na drodze.

Zanim się mała nie urodziła koty podzieliły sprzęty Oli między siebie. Kotek spała w łóżeczku a Zuzka w wózku. Po przywiezieniu Oli - tylko jeden raz znalazłam rano Zuzkę śpiącą w łóżeczku olkowym.

Cześciej spały w foteliku samochodowym.

Z racji tego ze przez całą ciążę kiciałam na moje koty - pierwsze słowa na któe Ola reagowała to były oczywiscie: kicikici. Jak chciałąm ją obudzić na mleko to nie wołałam Ola albo nie budziłam ją dotykiem tylko wołałam kici kici i sprawa załatwiona ;-P

Jak mała płakała w lóżeczku koty od razu na bacznosć - i do łóżeczka zobaczyć co sie dzieje.

Zuzka starsza kotka - nie bawiła sie z Olą. Jak tylko mała sie do niej zbliżała to od razu uciekała. Za to z Kotkiem Ola robiła co chciała - aż w pewnym momencie obydwie strony zaczeły przesadzać - Ola w "dokuczaniu" kotkowi a Kotek w rteakcjach typu drapanie bez ostrzeżenia. Nie dało sie nad tym zapanować no i niestety Kotek wywędrował do naszych teściów gdzie stał się tłuściutką Kropką a nie Kotkiem :-P

Zuzka ze stoickim spokojem obserwowała poczyniania malucha i jak tylko zaczynało jej coś nie pasować uciekała.

Mam gdzieś zdjecie papierowe gdzie na łóżku śpią od brzegu Zuzka, Ola i TZ super to wygladało.

Ola rosła stawała sie coraz bardziej rozumna. Zuzka juz nie była "maltretowana" a Ola uczestniczyła we wszystkim co zwiazane z kotem. Wizytach u weterynarza, dawaniu leków, zastrzyków. Sypaniu karmy, zmienianiu wody, sprzątaniu kuwety.

I ... odchodzeniu kota ;-( Widziała jak Zuzka źle się czuje, co się z nią dzieje, że jest coraz słabsza. Była ze mna na każdej praktycznie wizycie u weterynarza. I przed uśpieniem pozegnała się z Zuzką.

A potem długo długo rozpaczała po Zuzce. Teraz mówi ze ma kociego aniołka i ze Zuzka dba o nasze koty i patrzy na nas i mówi że sie nami opiekuje.

Po przyjściu Tuliśki - cmentarnego kota - też widziała ze to taka mała dziczka - wiedziałą jak am sie zachować, ze nie moze nachalnie się bawić, straszyć biegać za nią itp.

Z Cześką wie ze trzeba ostrożnie bo to nieodpowiedzialny maluch - że zabawa moze sie skończyć podrapaniem i to niezłym. I uczy się porządku - bo wie ze jak nie posprząta swoich rzeczy to Cześka się nimi z chęcią zajmie :-P

I wielkim pliusem jest to ze jest na kogo zwalić straty w domu. Cokolwiek by nie zginęło, albo nie mogła czegoś znaleźć albo zniszczone - to kto to zrobił? No cześka oczywiście ;-)

magoska_

 
Posty: 1756
Od: Nie lis 07, 2004 13:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 29, 2009 22:04

Sabina ja myślę że nic nie muszę tu pisać wystarczy spojrzeć na zdjęcie mojej córeczki :D

Obrazek

nigdy nie izolowałam zwierząt od dziecka ....miałam jeszcze jedno fajne zdjęcie jak kot w wózku u Pati na kolanach siedzi ale nie mogę go znaleźć.
Obrazek Obrazek
Moje tymczasy viewtopic.php?f=1&t=120108&p=6675666#p6675666
Madzia ur 16.09.2011 :)

kinga-kinia

 
Posty: 4684
Od: Wto sty 27, 2009 19:28
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob maja 30, 2009 0:38

citko

 
Posty: 6
Od: Sob maja 23, 2009 8:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 30, 2009 9:11

a tu fajna stronka małzenstwa z małym dzieckiem i 7 kotami, miesiac po miesiącu współistnienia kotów z noworodkiem - WSPANIAŁE, AZ CHCE SIE MIEC DZIECKO zeby tego wszystkiego zaznac http://www.kocia_stronka.republika.pl/index.html
bordo
Obrazek
Obrazek

bordo

 
Posty: 1223
Od: Nie wrz 10, 2006 17:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 30, 2009 10:55

dziewczyny z takim bogatym materiałem ja już nigdy nie będę musiała się namóżdżyć i nagłówkować, żeby zrobić ulotki i artykuły edukacyjne dla PKDT ( www.pkdt.pl )
podsyłacie bardzo ciekawe linki i wasze przemyślenia- warto by było opublikować takie wypowiedzi i rozprowadzić do użytku publicznego :lol:
oczywiście rozumiem, że wyrażacie zgodę, żebym stworzyła z tych waszych pogaduszek dzieło wiekopomne? :wink:
czytam wszystkie nadesłane przez was linki- są super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Sob maja 30, 2009 11:09

Ja musiałam na początku obserwować Mojego Pierwszego Kota i izolowac od dziecka - kot miała dwa lata i wiedziałam, że jest agresywny i dzieci nie lubi.
Oprócz tego był wielki, ciężki i niezgrabny, jak biegł to kompletnie nie patrzył po czym - odbijając się od malucha w łóżeczku mógł mu połamać żeberka.
Jak dziecko dorosło, to zdecydowanie wkurzał je bezużyteczny kot, którego mogło dotykać tylko pod kontrolą i nie ukrywam, że mu troche dokuczało, co oczywiście nie poprawiało sytuacji.
Dokuczanie w znacznym stopniu ukróciłam, ale wzajemne urazy pozostały.
Innych dzieci Kot ogranicznie nie znosił - potrafił spod biurka zaatakować znienacka i ugryźć w nóżkę.
Z drugiej jednak strony Mój Pierwszy Kot spał mi na głowie, wital wylewnie w progu, godzinami leżał na kolanach i mruczał i był szalenie inteligentny i kontaktowy.
Z związku z tym nie żałuję ani jednej minuty z 9 lat nieustannego pilnowania dziecka i kota.

Kocurro

 
Posty: 11392
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob maja 30, 2009 12:16

[quote="Kocurro"]Ja musiałam na początku obserwować Mojego Pierwszego Kota i izolowac od dziecka - kot miała dwa lata i wiedziałam, że jest agresywny i dzieci nie lubi.
Oprócz tego był wielki, ciężki i niezgrabny, jak biegł to kompletnie nie patrzył po czym - odbijając się od malucha w łóżeczku mógł mu połamać żeberka.
Jak dziecko dorosło, to zdecydowanie wkurzał je bezużyteczny kot, którego mogło dotykać tylko pod kontrolą i nie ukrywam, że mu troche dokuczało, co oczywiście nie poprawiało sytuacji.
Dokuczanie w znacznym stopniu ukróciłam, ale wzajemne urazy pozostały.
Innych dzieci Kot ogranicznie nie znosił - potrafił spod biurka zaatakować znienacka i ugryźć w nóżkę.
Z drugiej jednak strony Mój Pierwszy Kot spał mi na głowie, wital wylewnie w progu, godzinami leżał na kolanach i mruczał i był szalenie inteligentny i kontaktowy.
Z związku z tym nie żałuję ani jednej minuty z 9 lat nieustannego pilnowania dziecka i kota.[/quote]

Wszystko to prawda!
Ale pilnowanie to podstawa.
Przed laty gdy spałam, jeden z moich kotów biegnąc po łóżku rozkrwawił mi skroń - blisko oka, dzięki Bogu że bez śladu się zagoiło.
Do głębokiego wózka koty namolnie pakowały się więc bałam się...
Gdy córka miała półtora roku, obejmowała kocicę za szyję ("pilnował" ojciec), kotka wbiła jej pazur w dolną powiekę, dzieco płakało krwawymi łzami... co ja przeżyłam... Powieka spuchła i rychło zagoiła się bez śladu.
Gdy córka miała 5 lat, biegała po ogródku za kocicą (było to tylko przy ojcu), kotka rozorała jej kolano pazurami. Ojciec nie oczyścił rany tylko popsikał akutolem - nazajutrz dziecko w wymiotach, ponad 40 stopni :(
Lekarz z pogotowia od razu rozpoznał "chorobę kociego pazura". Dwa tygodnie siedziałam na zwolnieniu...
Był też moment "w drugą stronę" - wiele lat temu były u nas małe wesołe kociaki - kilkuletnie dziecko w przypływie czułości urwało jednemu ogonek... Kotek niemal tego nie zauważył i jak podrósł, wzięli go dobrzy ludzie (było to rzecz jasna w czasach gdy oboje z mężem nie mieliśmy pojęcia o potrzebie sterylizowania).
Teraz córka jest prawie dorosła a w domu 4 koty - w tym trzy już wiekowe. Córka uważa obecność zwierząt za coś naturalnego choć nie jest ich jakąś wiebicielką. Ja kocham też psy ale ona się nie zgadza, mówi że przeszkadza jej zapach psiej sierści. Za to lubi jak moje koty po przytulaniu przechodzą moimi perfumami :)
Reasumując: dzieci i koty to piękna sprawa - ale PILNOWAĆ trzeba ogromnie!!!

amajka

 
Posty: 192
Od: Pon lut 16, 2009 23:58
Lokalizacja: Wawa

Post » Sob maja 30, 2009 17:48

o i tu ostatnie dwa posty troszkę zasmucają tą całą atmosferę sielanki, bo nie każdy ma ochotę zdeterminować swoje życie na wieczne pilnowanie :(
boję się najbardziej tego, że przy bliźniakach, wielkim szczeniaku z jeszcze większą traumą (nie znosi dzieci, jakby sie dorwał do dzieciaka koleżanek to by chyba podroby latały na podwórku), 2 kotach- gdzie jeden to straszna menda i agresor (tylko mnie kochulka), a drugi ma ADHD i mało poukładane w głowie.....szybko mogę mieć dosyć. .. :(
i tak chyba większość matek, oddając swoich podopiecznych po prostu robi to ze zmęczenia, z obawy.... tak sądzę- że to nie złe intencje kierują tymi kobietami, tylko obawa przed atakiem lub "złośliwością" pupila (mimo, że kot nie zna uczyć wyższych- podobno?)
tak też myślę, ze moja koleżanka- dobra z niej kobieta i bardzo wrażliwa, po prostu przeżyła szok widząc jak jej kot odbijał sie od policzka dziecka...różne myśli kłębią się wtedy w głowie, różne wizje- wydrapane oko itp, itd. ponadto, kot sikający do wózka, to chyba przesada. ja bym pochopnie pupila nie oddała, ale jak mój mąż to usłyszał- to się strasznie wzburzył i przyznał koleżance rajcę, powiedział, ze jakby kot narobił do łóżeczka czy wózka- byłby skrajnie izolowany tudzież musiał by szukać nowego domu.
widzicie ile matek- tyle opinii, ale dyskusja przybiera coraz to nowe tory i staje się mega ciekawa :lol:
HOTEL DLA KOTÓW "MIAU" http://www.miauhotel.pl ZAPRASZAM

Obrazek
Obrazek

PROSZĘ O WSPARCIE DLA KOTÓW BEZDOMNYCH POD MOJĄ OPIEKĄ: http://www.miauhotel.pl - NR KONTA W ZAKŁADCE: MIAU ADOPCJE. FUNDACJA VIVA!

sabina skaza

 
Posty: 5755
Od: Pt mar 02, 2007 10:28
Lokalizacja: gdynia

Post » Sob maja 30, 2009 18:53

zanim pojawil się Norbert maialam psa - jamnika
nigdy nie pilnowalam kontaktow syna z psem bardziej niz pilnowalam syna
a moim zdaniem pies może wiekszą krzywdę dziecku zrobić niż kot
i uważam że pies czy kot znakomicie sobie dadzą rade z małym szkrabem - tak jak juz ktoś napisał - unikają dziecięcego tornada
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob maja 30, 2009 21:01

kinga w. pisze:Mimisia, drzwi do łazienki to prosta sprawa - u nas po prostu jest wyjęta kratka wentylacyjna, ta na dole drzwi. Koty wchodzą sobie do łazienki bez problemu, natomiast nie wydaje mi się żeby dziecko mogło tam włożyć główkę - to by było niebezpieczne. Nie mam w tej chwili maluszka w domu, po prostu wyjęłam kratkę żeby móc zamykać łazienkę która jest centralnie na wprost wejścia do mieszkania. Bez kratki nie wygląda może nadzwyczajnie, ale działa.


Kiniu, ale moje łazienkowe drzwi nie mają kratki wentylacyjnej, tylko takie metalowe dziurki...muszę jednak rozważyć te kocie drzwiczki.
Ostatnio edytowano Sob maja 30, 2009 21:15 przez Mimisia, łącznie edytowano 1 raz

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Sob maja 30, 2009 21:13

sabina skaza pisze:tak też myślę, ze moja koleżanka- dobra z niej kobieta i bardzo wrażliwa, po prostu przeżyła szok widząc jak jej kot odbijał sie od policzka dziecka...


Ja też bym przeżyła szok. Mogło skończyć się trwałym kalectwem dziecka - od policzka do oka jest blisko. Ja mam farta, że moje kotki są spokojne i nigdy nie przebiegły po mnie czy po mężu, a dziecko omijają łukiem. Gdyby jednak biegały po dzieciaku to miałabym problem...
Moi znajomi kiedyś ku mojemu zgorszeniu oddali młodego, 10 miesięcznego kocura, gdy ten lubił się zabawiać skacząc z nienacka na ich 1,5 roczną córkę. Jak raz pacną ją łapką po twarzy, to go po prostu oddali ciotce. Teraz, gdy sama mam syna, nie jestem już taka surowa w ocenie ich postępowania. Inna sprawa, że po cholerę brali małego kota, jak mała im się dopiero urodziła. Lepiej by zrobili, jakby zaadoptowali jakiegoś spokojnego dorosłego kota, ale nie, oni musieli wziąć małą rudą kuleczkę...

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Sob maja 30, 2009 21:37

Czytam z zainteresowaniem, choć sama nie mam dzieci i w najbliższym czasie mi to nie grozi.

Ale gdybym miała mieć, to zastanawiam się, jak by zareagował Nemo: mój i wyłącznie mój kot, który dzieci bardzo nie lubi.
Moim zdaniem to nie kot kontra noworodek jest najbardziej problematycznym połączeniem, ale kot plus taki mały dwu-trzy letni dreptak.

Moi znajomi mają dwuletnią córeczką. Jak była niemowlęciem zapraszałam ich bez problemu, bo moje koty po prostu się nią nie interesowały. Ale ostatnio byli jak miała roczek: złapała Mufkę za ogon, a Mufka ją udrapała. Nie mocno, mała nawet nie zwróciła na to większej uwagi, jej rodzice nie panikowali. Ale ja się boję ich z nią zapraszać, chociaż mi głupio, bo oni mnie zapraszają często. Ale boję się, jak zachowa się Nemo, który bardzo źle reaguje na dotykanie przez osoby nieupoważnione. A dziadkowie tej dziewczynki mają kota, którego ona głaszcze i dotyka, jest przyzwyczajona do kotów i bardzo lubi... Ale moje koty sobie nie życzą...
Jak przychodzą osoby ze starszymi dziećmi lub na spacerach z Nemkiem instruuję starsze dzieci, żeby go nie głaskały, bo on może udrapać (i ugryźć :( )

Z drugiej strony boję się, że dziecko może zrobić krzywdę kotu.
Jak wydaję koty tymczasowe młodym parom to oczywiście biorę pod uwagę to, że pewnie będą mieć dzieci. Ale w wypadku, kiedy kot jest pierwszy jestem spokojna. Kilka razy oddałam kota do rodziny w której są dzieci (raz kotka wróciła z adopcji).
Ale chyba nie oddała bym kota do rodziny w której aktualnie jest dwu-trzy latek. Oczywiście wiele zależy od dziecka i od rodziców, ale w warunkach rozmowy adopcyjnej nie mogę poznać do końca zachowań takiego dziecka.

Na szczęście rodziny z tak małymi dziećmi zwykle nie myślą o adopcji: taki maluch jest tak absorbujący, że nie myślą wtedy o przygarnianiu zwierząt. Albo zwierzęta są pierwsze w domu i gdy rodzą się dzieci rodzice ogarniają całość, albo najpierw są dzieci, a o zwierzętach rodzina zaczyna myśleć dopiero, gdy mają kilka lat.

Muszę przyznać, że ja zdecydowanie wolę dzieci kilkuletnie od takich maluchów: dzieci, z którymi można sobie już pogadać i dogadać się ;)
Taki roczny-dwuletni dreptak jest dla mnie za ruchliwy, zbyt nieprzewidywalny i za dużo krzyczy... Domyślam się, że jak ma się własnego dreptaka, to perspektywa się zmienia ;)
Ostatnio edytowano Sob maja 30, 2009 21:40 przez Anuk, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob maja 30, 2009 21:37

To i ja wkleję zdjęcie.Nie mogę znaleźć zdjęć córki-niemowlaka śpiącej z Burym, ale może jeszcze się uda.
Obrazek

Moja córka nigdy nie zrobiła krzywdy kotu i żaden kot nigdy jej nie zrobił krzywdy (choć Bury czasem złapie zębami - ale nigdy dziecko). Pierwszy kot przyszedł do domu, kiedy miała 11 miesięcy.

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Sob maja 30, 2009 21:49

mrr pisze:To i ja wkleję zdjęcie.Nie mogę znaleźć zdjęć córki-niemowlaka śpiącej z Burym, ale może jeszcze się uda.
Obrazek

Moja córka nigdy nie zrobiła krzywdy kotu i żaden kot nigdy jej nie zrobił krzywdy (choć Bury czasem złapie zębami - ale nigdy dziecko). Pierwszy kot przyszedł do domu, kiedy miała 11 miesięcy.


Śliczne zdjęcie!
Wiesz, jasne, że są dzieci, które nie zrobią zwierzęciu krzywdy. Ale to zależy od tego, jak są wychowywane.
Dziewczynka, o której pisałam powyżej wychowuje się z dużym, fajnym psem. Od maleńkiego rodzice zwracali jej uwagę, w jaki sposób można, a w jaki nie można psa dotykać. Bardzo mi się to podoba.
Ale w tym samym domu kiedyś widziałam scenę, kiedy trzyletni synek znajomych gospodarzy bardzo szarpał psa, skakał mu przez głowę gdy pies leżał (mógł mu skoczyć na głowę i naprawdę zrobić krzywdę, nie mówiąc już o tym, że pies - łagodny klusek - na skutek nagłego bólu mógłby zrobić krzywdę chłopcu) Reagował pan domu (właściciel psa), ale rodzice chłopca nie reagowali na to jego zachowanie w żaden sposób, przynajmniej nie żaden skuteczny sposób.

Jeśli dziecko od małego nie ma tłumaczone, że nie wolno bić, szarpać, bo to boli - to niestety nie wyrośnie na wrażliwego człowieka...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ArturB, Blue, Google [Bot] i 235 gości