[quote="Kocurro"]Ja musiałam na początku obserwować Mojego Pierwszego Kota i izolowac od dziecka - kot miała dwa lata i wiedziałam, że jest agresywny i dzieci nie lubi.
Oprócz tego był wielki, ciężki i niezgrabny, jak biegł to kompletnie nie patrzył po czym - odbijając się od malucha w łóżeczku mógł mu połamać żeberka.
Jak dziecko dorosło, to zdecydowanie wkurzał je bezużyteczny kot, którego mogło dotykać tylko pod kontrolą i nie ukrywam, że mu troche dokuczało, co oczywiście nie poprawiało sytuacji.
Dokuczanie w znacznym stopniu ukróciłam, ale wzajemne urazy pozostały.
Innych dzieci Kot ogranicznie nie znosił - potrafił spod biurka zaatakować znienacka i ugryźć w nóżkę.
Z drugiej jednak strony Mój Pierwszy Kot spał mi na głowie, wital wylewnie w progu, godzinami leżał na kolanach i mruczał i był szalenie inteligentny i kontaktowy.
Z związku z tym
nie żałuję ani jednej minuty z 9 lat nieustannego pilnowania dziecka i kota.[/quote]
Wszystko to prawda!
Ale pilnowanie to podstawa.
Przed laty gdy spałam, jeden z moich kotów biegnąc po łóżku rozkrwawił mi skroń - blisko oka, dzięki Bogu że bez śladu się zagoiło.
Do głębokiego wózka koty namolnie pakowały się więc bałam się...
Gdy córka miała półtora roku, obejmowała kocicę za szyję ("pilnował" ojciec), kotka wbiła jej pazur w dolną powiekę, dzieco płakało krwawymi łzami... co ja przeżyłam... Powieka spuchła i rychło zagoiła się bez śladu.
Gdy córka miała 5 lat, biegała po ogródku za kocicą (było to tylko przy ojcu), kotka rozorała jej kolano pazurami. Ojciec nie oczyścił rany tylko popsikał akutolem - nazajutrz dziecko w wymiotach, ponad 40 stopni
Lekarz z pogotowia od razu rozpoznał "chorobę kociego pazura". Dwa tygodnie siedziałam na zwolnieniu...
Był też moment "w drugą stronę" - wiele lat temu były u nas małe wesołe kociaki - kilkuletnie dziecko w przypływie czułości urwało jednemu ogonek... Kotek niemal tego nie zauważył i jak podrósł, wzięli go dobrzy ludzie (było to rzecz jasna w czasach gdy oboje z mężem nie mieliśmy pojęcia o potrzebie sterylizowania).
Teraz córka jest prawie dorosła a w domu 4 koty - w tym trzy już wiekowe. Córka uważa obecność zwierząt za coś naturalnego choć nie jest ich jakąś wiebicielką. Ja kocham też psy ale ona się nie zgadza, mówi że przeszkadza jej zapach psiej sierści. Za to lubi jak moje koty po przytulaniu przechodzą moimi perfumami
Reasumując: dzieci i koty to piękna sprawa - ale PILNOWAĆ trzeba ogromnie!!!