To i ja się wypowiem:) W marcu urodził się mój pierworodny synek. Mam dwie kotki, jedną od 3, a drugą 2 lat. Bardzo się obawiałam jak to wszystko będzie: bałam się zazdrości, obsikiwania rzeczy dziecka, bałam się, że kotki mogą coś zrobić dziecku, i odwrotnie - jak młody podrośnie, że on będzie niedelikatny wobec nich...Na szczęście w naszym przypadku nie sprawdziły się te obawy. Może to też wynika z usposobienia kotek - są to dorosłe, wysterylizowane spokojne koteczki. Sytuacja mogła by być inna, gdyby to był młody, energiczny niewykastrowany kocurek lub kotka.
Fakt, od dnia, w którym wnieśliśmy do mieszkania mały rozwrzeszczany tłumoczek, już nic nie jest takie samo jak przedtem, była prawdziwa rewolucja, miałam mniej czasu na dopieszczanie futerek, ale z każdym dniem ogarniamy to coraz lepiej i jak młody śpi, pozwalam sobie na długie miziankowe sesje na kanapie z kotkami.
Kotki przyjęły dziecko trochę z ciekawością, trochę ze strachem, ale już na drugi dzień jak karmiłam syna piersią, jedna kotka wlazła mi na kolana, a druga zasiadła obok. Dopiero po kilku dniach, jak trzymałam małego na rękach jedna z kotek podeszła i go obwąchała, druga długo udawała, że go nie widzi...co było na pewno trudne, bo mały ma niezły wokal
Przez pierwsze 2-3 wieczory obawiałam się, żeby kotki nie wlazły w nocy do łóżeczka dziecka i pierwszej nocy nie pozwoliłam im przebywać w sypialni, ale na drugi dzień już sie odważyłam i otworzyłam drzwi. Brałam dziecko w nocy do swojego łóżka, więc uznałam, że nic się nie stanie. Kotki jakimś szóstym zmysłem pojęły, że nie wolno im wchodzić do łóżeczka i wózka i po prostu nie wchodzą...Były małe próby, jeszcze jak byłam w ciąży, ale nakrzyczałam na kicie, powiedziałam że nie wolno tu wchodzić i od tej pory nie wchodziły. Chyba są wyjątkowo inteligentne
Teraz często się zdarza, że leżymy na łóżku wszyscy - ja, mąż, dziecko i kotki. Kicie zaakceptowały młodego jako część naszego życia, nawet jak miał w nocy kolki i darł się w niebogłosy, one leżały na moim łóżku niewzruszone, czasem tylko jak młody wyjątkowo wrzasnął, że szyby prawie popękały, to otwierały leniwie oczy.
Narazie jestem spokojna. Mam wprawdzie masę obaw, jak to będzie w przyszłości, jak synek zacznie chodzić, ale nie ma co martwić się na zapas...Mam plan, żeby zrobić w łazience kocie drzwiczki, aby dziecko nie jadło kocich kup z kuwety i barierkę do kuchni aby nie jadło kociego żarcia. No i żeby tylko mały się nie uczulił na sierść...bo takich maleństw chyba nie da się łatwo odczulić.
Moja rada dla innych zakoconych przyszłych rodziców: nie panikować. Obserwować kota, przez pierwsze dni nie zostawiać kota i dziecka samych w pokoju (ja jak wychodziłam np. do łazienki to zamykałam sypialnię, a jak akurat spał w niej kot to często zaglądałam i sprawdzałam co się dzieje). W każdej chwili, nawet karmiąc dziecko, zagadywać do kota, mówić do niego czułym głosem, głaskać go jak najwięcej. Dokładnie tak samo, jakbyśmy mieli w domu starsze, zazdrosne dziecko.
Większość kotów to mądre zwierzaki. Na pewno i w kocim świecie zdarzają się przypadki kotów trudnych, z problemami psychicznymi...tak samo jak wśród ludzi. W większości przypadków jednak jest OK. Prędzej bym się obawiała pojawienia dziecka w rodzinie, w której jest rozpieszczony piesek, ale to już temat na inny wątek.