Strona 1 z 2

Cyrylek

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 18:42
przez seja
Zacznę od początku.

Mam " pod opieką " karmiącą kotkę u karmicielki.
Dziś o mało zawału nie dostałam, jak się okazało , że 5tka kociąt zniknęła z budki lęgowej.
Sąsiad karmicielki znalazł u siebie w ogródku kocię.

Karmicielka wsadziła je do budki, w międzyczasie kotka wróciła z młodymi. Całą piątką.

Poszłam tam.
Kocię 2tygodniowe.
Kotka się do niego nie garnęła.
To zapakowałam w transporterek i do domu.

Kociak jest trochę odwodniony.
Prycha na mnie i TŻ-ta i warczy.
TŻ dał mu na imię Cyryl.

Martwi mnie jego skóra.
Nie widziałam zaawansowanego grzyba u kota.
Tylko na zdjęciach i to na ludziach.

O to zdjęcia kociaka :

Obrazek Obrazek


Czy to grzyb?
Jutro wet...

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 19:35
przez seja
Miałam nazieję , że może ktoś coś mi podpowie :(

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 19:38
przez izydorka
:(

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 20:02
przez Beata
najlepsza bedzie podpowiedz weta :wink: :D
na zdjeciach niewiele widac

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 20:24
przez seja
Na zdjęciach widać sierść- przerzedzona.
Jest taki ogólny meszek na całym ciele.
Ale są kępki dłuższej sierści i ta sierść wypada.
Nie ma strupków, łysych miejsc.

Jak nie grzyb? Świerzbowiec?

Nie przebrnę przez 50stron wątku "grzybica"
A i zdjęć tam mało.A te co są to raczej mi się nie otwierają...

Wet powie... jutro... jutro idę z całą bandą 4 kotów...

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 20:53
przez kotika
To może byc grzybica, ale nie tylko.
Grzyb to nie znaczy, że miejsca są łyse, choc może tak byc.
Bywa jednak, że sierśc w miejscach chorobowych jest krótsza, lub jest taki meszek właśnie.
Jednak wet dopiero może coś powiedziec tak naprawdę.
Na fotkach rzeczywiście niewiele widac.

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 21:26
przez seja
kotika pisze:To może byc grzybica, ale nie tylko.
Grzyb to nie znaczy, że miejsca są łyse, choc może tak byc.
Bywa jednak, że sierśc w miejscach chorobowych jest krótsza, lub jest taki meszek właśnie.
Jednak wet dopiero może coś powiedziec tak naprawdę.
Na fotkach rzeczywiście niewiele widac.



Ale nie tylko? Nie strasz :strach:
Wolałabym , żeby to nie był grzyb :(
Nie wiem czy takie kocię przeżyje leki na grzyba...
Z tego co czytałam w wątku o grzybicy to co 2-3dni kąpiel w nizoralu...takie małe kocię...

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 22:18
przez AnielkaG
To raczej nie jest grzyb. Ale raczej- za małao wyraźne zdjęcia.
Czy kot ma pchły- biega coś po nim? Moja Lusia miała takie futro- efekt skrajnego niedożywienia i straasznych pcheł. Może być jednio i drugie. Wet to musi zobaczyć; grzyb to nie wyrok śmierci, leczy się. Kąpiel nie w Nizoralu bo b. mało skuteczny, tylko ogolenie/ wystrzyżenie kota i smarowanie chorych miejsc Imaverolem albo Fungidermem. Absolutnie żadnych leków doustnych- za mały kociak, nie przezyje ich toksyczności

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 22:27
przez seja
Pchły owszem mnie pogryzły,ale to na posesji gdzie były inne koty.
I wciąż mam wrażenie , że coś po mnie łazi. Nie cierpię tego uczucia.

Wydaje mi się , że widziałam gnidy.
Może wszoły i pchły?
Tylko ,że końcówka włosa jest rudo wybarwiona i na dobrą sprawę jak się lekko pociągnie za te włosy to one wypadają.

Nie wiem czy to skrajnie niedożywione kocię ,ono ma 2 tygodnie dopiero.
Czy w tak szybkim czasie pchły i wszoły mogły do tego doprowadzić?

Ja bym baaaaaardzo chciała , żeby to nie był grzyb.
Bo wtedy mogę dać kociaka do kotki karmiącej,a taka będzie u mnie we wtorek... a jak to grzyb, to się męczyć kociak będzie z butlą...

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 22:36
przez AnielkaG
Czy w tak szybkim czasie pchły i wszoły mogły do tego doprowadzić?

tak, pchły mogą nawet zabić małego kociaka, bo powodują anemię
Lusia miała 5 tygodni jak do mnie trafiła- nie miała wcale futra na grzbiecie, oko w strasznym stanie i anemię
Weż go jutro do weta- poświeci lampą wooda i będzie wiadomo czy to grzyb

PostNapisane: Nie maja 24, 2009 23:04
przez kotika
seja pisze:
kotika pisze:To może byc grzybica, ale nie tylko.
Grzyb to nie znaczy, że miejsca są łyse, choc może tak byc.
Bywa jednak, że sierśc w miejscach chorobowych jest krótsza, lub jest taki meszek właśnie.
Jednak wet dopiero może coś powiedziec tak naprawdę.
Na fotkach rzeczywiście niewiele widac.



Ale nie tylko? Nie strasz :strach:
Wolałabym , żeby to nie był grzyb :(
Nie wiem czy takie kocię przeżyje leki na grzyba...
Z tego co czytałam w wątku o grzybicy to co 2-3dni kąpiel w nizoralu...takie małe kocię...


Jakie leki można podac takiemu maluchowi na grzyba, zdecyduje wet.
Z tymi kąpielami, to przesada, albo może tak. Metod leczenia jest więcej.
Jedni kąpiele, jedni leki doustne, inni zastrzyki, jeszcze inni homeopatyczne leki.
Co jest skuteczniejsze trudno powiedziec, może zależy od danego przypadku.
Bardzo ważne jest podniesienie odporności kota.

Co do pcheł, to musiałby miec ich bardzo dużo, albo musiałby byc uczulony na ich ugryzienia.
Jeśli chodzi o wszoły to się nie wypowiem, bo w praktyce nie miałam z tym do czynienia.
Życzę aby to było coś mało grożnego i aby kiciulek szybko wrócił do zdrowia.
Tym bardziej jeśli będziesz miała więcej tymczasów, bo grzyba mogą wszystkie załapac.

PostNapisane: Pon maja 25, 2009 0:12
przez seja
Ja do tej pory nie miałam w domu kociaka z grzybem.

Mam u siebie Miśkę z tą przypadłością ,ale grzybek jest ograniczony do rannego ucha i ona dostaje lek na tego grzyba.

Nie wiedziałam ,że kociętom się nie podaje leków tego typu.
Wiem , że są hepatotoksyczne i zastanawiałam się nad tym czy wet coś poda, czy nie poda, czy powinien...bo nie wiem!

Wiem, że mogę się spodziewać grzyba u innych kotów,a ja i tak mam tu szpital i wolałabym uniknąć zwiększenia problemów z moimi tymczasami.
Dlatego baaaardzo bym chciała,żeby to nie był grzyb.

Na wszelki wypadek kociaka obsługuję w rękawiczkach i zaraz po idę jeszcze umyć łapki.
Jest trzymany w jednym miejscu , w kartoniku.
Ręczniczek , w którym jest karmiony leży w tym pudełku razem z nim.
Nie przytulam go, nie biorę na kolana, kontakt ograniczony do dłoni.
Wiem, że to może być nieprzydatne,bo i tak się rozsieje...ale wiadomo jak to z grzybem!
Pilnuję się i mam wieeelką nadzieję , że to nie grzyb!


Pozostałe koty dostają scanomune więc oby to wystarczyło zapobiegawczo,choć w to powątpiewam.


Dość ładnie je.
Tylko często i mało.
Brzusio ma miękkie. Sioo są...
Czekamy do weta...

PostNapisane: Pon maja 25, 2009 7:13
przez Atka
Wszoły też powodują dziury w sierści. Ale raczej przy długotrwałym bytowaniu na kocie, jeśli kocię ma 2 tygodnie, to nie ma co mówić o długotrwałym bytowaniu :roll:

PostNapisane: Pon maja 25, 2009 12:31
przez seja
Sierść takiego kociątka jest delikatniejsza chyba i bardziej podatna na takie rzeczy?

PostNapisane: Pon maja 25, 2009 12:51
przez seja
Co do pcheł...chyba całą brygadę będę musiała odpchlić...
Zabiłam 3 duże czołgi.

Mały dopiero zasnął jak go spryskałam ogstraszaczem na pchły.
Wcześniej krzyczał.

On somatycznie jest zdrowy.
Oczka ma czyste, nie ma KK.
Prawie okaz zdrowia.
Nie drapie się nigdzie.

Na skórze jest dużo "białego meszku"- jakby łupież ,ale bardziej przypomina złuszczony naskórek...