Strona 1 z 2

Nie wiem jak to przeżyję...

PostNapisane: Pon wrz 29, 2003 23:16
przez milkaczu
Witajcie! Jutro czeka mnie straszny dzień! Muszę jechać do schroniska wybrać kicię dla szwagrostwa, którzy przeprowadzili się z mieszkania do domu i chca mieć kota! Wiem, ze jednemu kotkowi stworzą dobry, kochający dom, ale tam będzie pewnie kilkanaście innych kociąt i co wtedy? :( Mam swoje dwa kanapowce, mama, teściowa i znajomi też po dwa, nie dam rady zabrać jeszcze kilkunastu :( Więc tam zostaną bidulki, w zimnej klatce, nie wiem jak to przeżyję... Mąż już zapowiedział, że ze mną nie wchodzi... A niech to! :evil: :evil: :evil:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 1:26
przez Ofelia
A dlaczego sami nie pojadą? :roll:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 5:23
przez Katy
Ofelia pisze:A dlaczego sami nie pojadą? :roll:


Może są zbyt wrażliwi.
Jak będę odbierała od Pani Ireny ślepaczka to też będę musiała jechac z kimś. Ja zostanę w samochodzie, a ten ktoś pójdzie i go weźmie, inaczej nie przezyję, że biorę jego a pozostałych nie :cry:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 7:07
przez Olivia
spójrz na to inaczej.
to będzie wspaniały dzień dla jakiegoś kota, i Ty będziesz miec w tym swój udział.

wszystkich zabrać nie możesz, a lepiej pomóc jednemu niż żadnemu.
powodzenia w trudnym zadaniu.

pozdrawiam.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 7:26
przez ipsi
ja pierwszego kota mialam ze schroniska..to byl najgorszy dzien w moim zyciu...obejrzalam z tezetem tylko klatki z kociakami...wiecej nei moglam..w ogole nic nei widzialam...plakac mi sie chcialo..jakies psy wyly...myslalam ze mi serce peknie..tezet wybral kota ktory az rzucal sie na kraty aby go wziasc...tak bardzo chcial do ludzi..
ale teraz wiem ze wazne jest aby spokojnie wybrac kota...
w kazdym razie...mocno trzeba sie wziasc w garsc..i dasz wtedy rade..

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:15
przez Agness
Właściwie to rozumię milkaczu, bo sama wybieram się do schroniska i wybieram, ale odwlekam ten moment, bo nie wiem czy będę miała serce stamtąd wyjść. Mam trochę puszek, saszetek i suchej karmy, której nie potrzebuję i chcem zawieść to do schroniska, tylko sama tam na pewno nie pojadę. Może TZta wyciągne jako wsparcie.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:18
przez eve69
Katy pisze:
Ofelia pisze:A dlaczego sami nie pojadą? :roll:


Może są zbyt wrażliwi.
Jak będę odbierała od Pani Ireny ślepaczka to też będę musiała jechac z kimś. Ja zostanę w samochodzie, a ten ktoś pójdzie i go weźmie, inaczej nie przezyję, że biorę jego a pozostałych nie :cry:


wiedzialam, ze juz postanowione :twisted:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:19
przez ryśka
Agness jedź koniecznie - przecież Twoja wizyta da kociakom radość z tych saszetek - stęsknione są na pewno za takimi przysmakami :)

Koty bardzo lubią odwiedziny w schronisku - nawet jeśli nie zyskują domu, to zyskują przynajmniej chwilę uwagi, kilka głasków, ciepłe słowo.
Dlatego warto przemóc się i zrobić to DLA NICH właśnie.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:20
przez Katy
Że ślepaczka wezme to sobie obiecałam, niestety, wiesz, że jeszcze nie teraz :(

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:20
przez Agness
Rysiu obiecuję sumiennie - pojadę w tę niedzielę. Zmobilizowalaś mnie.

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:25
przez ryśka
Agness :ok: :D :D

Katy - weźmiesz ślepaczka? :D

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:28
przez Katy
ryśka pisze:Agness :ok: :D :D

Katy - weźmiesz ślepaczka? :D


Tak, rysiu. Ja pisałam o tym juz dawno, jeszcze jak on był mały. Jesli będę mogła mieć trzeciego kota to będzie to slepaczek :D

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:31
przez Agness
Rysiu na stronie internetowej mojego schroniska jest napisane, że sponsoruje ich producent karmy z okolic, więc myślałam ,że nie potrzebują dodatkowego wsparcia :oops: I teraz zadzwoniłam do nich i pani na moją propozycję bardzo się ucieszyła i serdecznie mnie zaprosiła :D W poniedziałek dam znać jak przeżyłam tę wizytę, mam tylko nadzieję, że nie wyjdę z jakimś kotem :wink:

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 11:36
przez ara
Agness pisze:mam tylko nadzieję, że nie wyjdę z jakimś kotem :wink:


A jak wyjdziesz to cos sie stanie? :wink:
Moje gratulacje za odwage. Ja kiedys jakies 100 lat temu bylam w jednym schronisku i (fakt ze bylam gowniara) chcialam wyjsc ze wszystkimi zwierzakami bo tak mi ich bylo szkoda. Teraz moja wrazliwosc poszla jeszcze dalej i nie wiem czy bym sie odwazyla pojsc ponownie do jakiegos przytulku dla sierotek. :roll: (Kiedys w zoo sie poplakalam jak zobaczylam goryla w klatce 2/2 m. A zebyscie mogli zobaczuyc jak sie na mnie popatrzyl, jakby chcial zebym go stamtad zabrala, wybuchnelam takim placzem (a stara krowa juz bylam) ze nie molam sie opanowac. :cry: od tamtej pory do zoo juz nie poszlam).

PostNapisane: Wto wrz 30, 2003 12:00
przez ryśka
Aro - dawniej lubiłam wizyty w ZOO , ale wystarczyło uświadomić sobie jakie fatale warunki mają tam zwierzęta by już nigdy więcej nie pójść. Tradycyjne ZOO jest koszmarem.
Za to strrrasznie chciałabym BARDZO odwiedzić angielski ogród stworzony przez Aspinal(l?)a, jego "domy goryli" :D