Jego rodzeńtwo urodziło się w domu pewnego biednego Pana. Czasem dostały jeść, czasem nie... Gabryś wyszed z domu Pana i uciekł do innego domu pewnej Pani która mieszkała obok... Gdy na wieś przyjechała P. Basia by zabrać kocięta zaczęła szukać Gabrysia. Niestety Pani okłamała i powiedziała że u niej w domu nie ma kociaka. Gdy poszła do kościoła P. Basia zaczęła robić "kici, kici". Z domu wyszedł ON. Cały poobklejany w goownach. Natychmiast został wykąpany. Miał wszędzie rany... Bardzo go bolało. U weta - temperatura - 34, do domu i grzać, grzać, grzać. Już lepiej, ale kocie nie chciało jeść, a szkielet straszny...
Później jeszcze raz do weta na kroplówki. I już jedzie do Łodzi.
Gdy przyjechali, wyciągnęłam malucha z transportera, wyglądał tak :




Jeździłyśmy codziennie do weta na zastrzyki i kroplówki. Ranki trzeba było smarować. Kociak bardzo cierpiał... Karmiony był specjalną drogą karmą.
Gdy w miarę wyzdrowiał, znalazł się dla niego dom. Wszyscy bardzo się cieszyli, ale nie za długo... Wrócił z adopcji i omało nie został uśpiony przez weta do którego zanieśli go "nowi właściciele".
Cyt. annskr :
Kocię jest chore - rozmawiałam z prowadzącym lekarzem, przekazuję nieudolnie jego słowa - ma kłopopty z przewodem pokarmowym, jeszcze dokładnie nie wiadomo, czym spowodowane, skutek - ogromne korki kałowe i rozepchane, zdeformowane jelito grube, jakieś nieprawidłowości w mięśniówce tego jelita. To, co było brane za biegunkę - to był wyciek rzadkiej części kupki obok wielkiego korka kalowego...
Kocię jest leczone, na razie w perpektywie dieta, obserwacja, może operacja usunięcia fragmentu jelita...
Kociak jest pod opieką dobrych wetów - na razie zdiagnozowano jelito olbrzymie, jest nadzieja, że przemijające, że zdeformowane pod wpływem ogromnych korków kałowych i że przy diecie i regularnym wypróżnianiu wróci do normy.
Później już tylko jeżdżenie na lewatywy, płacz i ból...
Kroplówki, zastrzyki...
Myślałyśmy że się nie uda, że kociak nie wytrzyma...
Jednak wielka wola walki o życie tego kociaka bardzo mnie zaskakiwały... Gabryś wygrał...



Gabryś musi jeść specjalną karmę ROYAL OBESITY.
Szuka najlepszego DS, tyle przeszedł, należy mu się...
Gabryś ma teraz ok. 7 miesięcy. Jest cudownym, miziastym kocurkiem. Jeszcze niewykastrowany, ale to niedługo się zmieni. Uwielbia rozrabiać, ganiać się z innymi kotami. Do psów się przytula
Daje ze sobą zrobić wszystko. Lubi też przesiadywać na balkonie i obserwować świat.
Leczenie finansowała FFA - Fundacja For Animals.
Bardzo, bardzo dziękujemy




