Ożarów - Pilaszków - Warszawo, pomocy....

Zakłądam ten wątek, bo sama nie jestem w stanie pomóc - cytuję z maila od forumowiczki, ktora teraz boryka się z własnymi bardzo poważnymi problemami i naprawdę nie jest w stanie nic zrobić
Burasek jest na terenie parku przy ośrodku opiekunczo leczniczym w Pilaszkowie. To jest ok.9km od Ożarowa Mazowieckiego w kierunku na Poznań. Do Ożarowa z Warszawy jest 10km. trafić jest tam bardzo łatwo, cały czas jedzie się z Warszawy trasą na Poznań, dopiero jakieś 2,5km od celu skręca się w prawo i potem jedzie się równolegle do trasy poznańskiej.
W ub. roku było tam sporo kotów, małych i dużych. Nie interweniowałam, bo sądziłam że nie mają tam źle, duży park, ośrodek z kuchnią obok, miseczki przy śmietniku. Dowiedziałam się, że opiekuje się nimi jedna z pensjonariuszek, jedna z niewielu poruszających się o własnych siłach.
Zimą już mi się to mniej podobało - zmarznięte koty kuliły się przy wejściu i chciały wejść do budynku. Wpuściłam nawet dwie sztuki ale oberwałam za to od jakiejs pracownicy.
Przy smietniku już nie było miseczek, miałam ze soba tylko jedną puszkę - zniknęła w sekundzie. Teraz pogadałam z tą panią-pensjonariuszką, która opiekowała się kotami. Twierdzi, że koty są odławiane i znikają, że palce w tym macza portier ze strożówki przy wjeździe. On mówi, że poszły do ludzi ale ona uważa to za kłamstwo, bo niby kto jednego dnia chcial kilka kotów wziąc. Miseczki, ktore ona stawia przy śmietniku też znikaja, gdy zostawi gdzieś w parku, to stróż zabiera, bo śmieci nie może być. Syn jej jakiś czas temu przywiózł troche suchej karmy, rano wyprasza chochelkę zupy mlecznej więcej i w sloiku po cichu wynosi tym co zostaly.
Widziałam teraz dwa, tę kotkę w wysokiej ciąży i buraska z jasnym podwoziem. Kotka chudzinka, młodziutka, z jesiennego miotu, buras większy ale też młody. Powyciagałam mu kleszcze, nie ma ogona, ta pani mówi że psy go dopadły i poharatały cały zad. Ma potwornę biegunke, cala dupka umazana byla kałem. Z tej podgojonej juz rany po ogonie sączy się krew - dziwię się, że jeszcze nie ma zakażenia.
Kotka w ciąży została zabrana, ma forumowy tymczas i forumowy talon na sterylkę - bardzo bardzo dziękujemy.
Został ranny kocurek...
Może ktoś ma wolną chwilę - podjechać, wolny kawałek dt - zabrać tego biedaka...
Nikt się tam nim nie zajmnie...
Burasek jest na terenie parku przy ośrodku opiekunczo leczniczym w Pilaszkowie. To jest ok.9km od Ożarowa Mazowieckiego w kierunku na Poznań. Do Ożarowa z Warszawy jest 10km. trafić jest tam bardzo łatwo, cały czas jedzie się z Warszawy trasą na Poznań, dopiero jakieś 2,5km od celu skręca się w prawo i potem jedzie się równolegle do trasy poznańskiej.
W ub. roku było tam sporo kotów, małych i dużych. Nie interweniowałam, bo sądziłam że nie mają tam źle, duży park, ośrodek z kuchnią obok, miseczki przy śmietniku. Dowiedziałam się, że opiekuje się nimi jedna z pensjonariuszek, jedna z niewielu poruszających się o własnych siłach.
Zimą już mi się to mniej podobało - zmarznięte koty kuliły się przy wejściu i chciały wejść do budynku. Wpuściłam nawet dwie sztuki ale oberwałam za to od jakiejs pracownicy.
Przy smietniku już nie było miseczek, miałam ze soba tylko jedną puszkę - zniknęła w sekundzie. Teraz pogadałam z tą panią-pensjonariuszką, która opiekowała się kotami. Twierdzi, że koty są odławiane i znikają, że palce w tym macza portier ze strożówki przy wjeździe. On mówi, że poszły do ludzi ale ona uważa to za kłamstwo, bo niby kto jednego dnia chcial kilka kotów wziąc. Miseczki, ktore ona stawia przy śmietniku też znikaja, gdy zostawi gdzieś w parku, to stróż zabiera, bo śmieci nie może być. Syn jej jakiś czas temu przywiózł troche suchej karmy, rano wyprasza chochelkę zupy mlecznej więcej i w sloiku po cichu wynosi tym co zostaly.
Widziałam teraz dwa, tę kotkę w wysokiej ciąży i buraska z jasnym podwoziem. Kotka chudzinka, młodziutka, z jesiennego miotu, buras większy ale też młody. Powyciagałam mu kleszcze, nie ma ogona, ta pani mówi że psy go dopadły i poharatały cały zad. Ma potwornę biegunke, cala dupka umazana byla kałem. Z tej podgojonej juz rany po ogonie sączy się krew - dziwię się, że jeszcze nie ma zakażenia.
Kotka w ciąży została zabrana, ma forumowy tymczas i forumowy talon na sterylkę - bardzo bardzo dziękujemy.
Został ranny kocurek...
Może ktoś ma wolną chwilę - podjechać, wolny kawałek dt - zabrać tego biedaka...
Nikt się tam nim nie zajmnie...