Strona 1 z 1

Koty piwniczne - dlaczego są potrzebne?

PostNapisane: Nie wrz 28, 2003 11:21
przez vivien
Mam prośbę, potrzebuję jak najwięcej mocnych argumentów, w sprawie piwnicznych kotów. Niedługo zima, a okienka piwniczne zamykają się z trzaskiem. Chcę coś z tym zrobić, jednak do urzędasów trafiają tylko paragrafy lub wyniki badań naukowych :roll: Pomóżcie :)

PostNapisane: Nie wrz 28, 2003 11:43
przez ipsi
cholipcia...na dysku gdzies mam z jakiejs strony sciagniety wzor plakatu o piwnicznych...hymmm na pewno chodzi o szczury..tam gdzie kot nei ma szczurow..to na bank...hymm moze ktos wie gdzie te plakaty w necie sa :roll:

PostNapisane: Nie wrz 28, 2003 11:57
przez vivien
Plakat jest i na rokcafe :) i ja i ty wiemy, że mówi prawdę 8) , ale np kierownik ADM-u (granatem od pługa oderwany) nie zrozumie ("bo koty śmierdzą" i "przez koty są w piwnicach pchły" i "jak by się ich nie karmiło to by ich nie było") :evil:

PostNapisane: Nie wrz 28, 2003 12:01
przez ipsi
aaa to trzeba wymyslec lek na ciasnote umyslu...ale to ciezkie pieniadz ena takie badania pojda :wink: :twisted:

PostNapisane: Nie wrz 28, 2003 12:03
przez Katy
Zaraz odświeżę wątek z jednym pismem 8) Ktoś już z niego korzystał.
Wątek ma tytuł "Prawa bezdomnych zwierząt".

PostNapisane: Nie wrz 28, 2003 19:07
przez vivien
O dzieki, o dzięki :lol:
Na pewno skorzystam :)

PostNapisane: Pon wrz 29, 2003 8:01
przez Maryla
Ostatnio byłyśmy we trzy w administracji na rozmowie w tej sprawie.
Zabrałyśmy ze soba ustawę o ochronie zwierząt ( z 2002 roku - tekst ujednolicony) oraz inne dokumenty z sieci (dziewczyny podały Ci stronę).
Zadeklarowałyśmy dokarmianie bez pozostawiania po sobie jedzenia, dokończenie sterylizacji. Administracja zobowiązała się do wycinania małych wejść w okienkach piwnicznych (żeby rury nie pękały). Wyjaśniłyśmy panu kierownikowi różnicę między pchłami kocimi (nasze koty sa odpchlane ) a pchłami piwnicznymi, żyjącymi w brudzie. No i przede wszystkim wytłumaczyłyśmy mu, że nie zajmujemy się hodowlą dzikich kotów, tylko zajmujemy się kotami najczęściej wyrzucanymi przez durnych mieszkańców ( bo chyba wykastrowane kocurki nie rodzą się w naturze), że je adoptujemy , a co jeden ubędzie to następnego podrzucają. Mam nadzieję , że mamy sprzymierzeńców w administracji , bo za nich i za swoje pieniądze robimy to , do czego oni są zobligowani ustawą. Jedyne co z nami walczy - to niektóre przypadki ludzkie. Ale na to nie ma leku , tylko konsekwentne opieranie się na przepisach i zgłaszanie odpowiednim władzom (na policję, do straży miejskiej).
Powodzenia.