Kochani,
Wlasnie wrocilam z porannego "obchodu" i chcialam Wam cos opowiedziec.
Spotkalam szarego, mlodego kota (nie wiem czy kotke czy kocurka) ktory ma zlamana przednia prawa lapke. wyglada identycznie jak nasza forumowa Agatka. Kocio opiera sie na lokciu. Futro juz mu sie wytarlo i skora po woli sie robi zaczerwieniona. Rozmawialismy z karmicielkami kotow. Powiedzialy nam ze ten kot to juz od dawna tak z ta lapa utyka ale one nie mialy pieniedzy zeby z nim jechac do weta. Strasznie mnie ten kot zmarwil. Chcemy dzisiaj go zlapac a jutro po poludniu jechac do Piotra zeby go zobaczyl. Prawdopodobnie kot bedzie musial przejsc operacje. Mam jednak problem. Na jedna noc moge go wziac ale nie dluzej. W moim stanie nie moge opiekowac sie nieznanym kotem. Serce mi peka ale nie moge narazac mojego dziecka. Moj TZ tez jest tego zdania i nie zgodzil sie na to aby on tu byl na czas rekonwalescencji. Blagam Was czy nie znalazl by sie ktos kto moglby sie nim/nia zajac do czasu kiedy lapa mu wydobrzeje? Zobowiazuje sie pomagac ile bede mogla. Zapewnie transport jesli bedzie potrzeba pojechania do weta na zmiane opatrunku czy na jakis zabieg. Prosze Was zastanowcie sie. Jesli nie znajde nikogo bede musiala go odwiezc do schroniska a tego chce uniknac. Kocio na pewno nie przezyje zimy na podworku. Obawiam sie ze lapka zacznie mu za chwile ropiec i bedzie po kocie. Prosze Was!