Strona 1 z 6

SMULIKOWSKIEGO ok. Lecznicy. Jak złapać dziczkę?

PostNapisane: Pon kwi 20, 2009 20:45
przez Agalenora
Złapałam dziś rano na działkach, ostatnią płodną czarną kotkę.

Zawiozłam do lecznicy Smulikowskiego (Powiśle), miałam umowiony termin kastracji

Ale koteczka na kastrację nie dotarła... :(


Wyjęłam klatkę owiniętą nakryciem z samochodu i postawiłam na chodniku. Trwało to ułamki sekund - usłyszałam szczęk metalu - kotka szamocząc się przewróciła klatkę na bok. Pod tym kątem, udało się jej uchylić drzwiczki (od strony kółeczek). Śmignęła mi doslownie przez ręce, desperacko próbowałam zablokować drzwiczki... zniknęła za ogrodzeniem przy kamienicy.

Gdybym mogła zawrocić czas... :( Obwiązałabym klatkę-łapkę sznurkiem z obu stron.

Strasznie mi szkoda tej kici.

To młoda, drobna, zupełnie czarna koteczka.

Zostawiłam telefon gospodarzowi posesji, i jednej z pan, która dokarmia koty. krążyłam w okolicy Dobrej i Smulikowskiego ponad godzinę, ale było to bezcelowe. Kotka jest absolutnie dzika, więc prawdopodobnie gdzieś schowała się. W lecznicy też wiedzą.

Jedynym plusem jest to, że ktoś w okolicy koty dokarmia, ale nie udało mi się spotkać głównej karmicielki. Minuesem jest to, że kicia jest w szoku... :(


Uważajcie, nie powtórzcie mojego błędu i zabezpieczajcie klatki-łapki. zawsze. :( :(

Z KLATKI ŁAPKI KOT MOŻE UCIEC.

KLATKĘ WARTO ZABEZPIECZAĆ KAŻDORAZOWO.

Z OBYDWU STRON.

Może za kilka dni, kicia uspokoi się i zglodnieje na tyle, że pojawi się w miejscu karmienia :(

Czy ktoś z Was zna te rejony?

Okolice lecznicy przy Smulikowskiego?

Bardzo proszę o pomoc, informacje o karmicielach itp.

Będę musiała zorganizować podbierak - obawiam się, że po raz drugi kicia nie wejdzie do klatki. No i pojadę łowić kicię, oby tylko była szansa :(

PostNapisane: Pon kwi 20, 2009 21:11
przez genowefa
Rany, ale pech :( współczuję. Jakaś strasznie narwana była skoro nie siedziała cicho w nakrytej klatce.
Ja zabezpieczam tą przeciwną stronę - gdzie się wkłada jedzenie. Zawsze staram się przekładać do transporterów, już się tego nie boję. Pamiętam jak nam raz uciekł na Ochocie. Ale ten transporter naprawdę się nie nadawał do celów, do których próbowałyśmy go użyć, no i kot zwiał na swoim terenie.
Na transportery też trzeba uważać, nie tak dawno dwie cholery tak mi się szamotały, że niosąc je do samochodu musiałam parę razy sprawdzać i poprawiać zatrzaski, bo się luzowały. Dziczki najlepiej jednak nosić w transporterze trzymając go za spód.

PostNapisane: Pon kwi 20, 2009 21:23
przez Prążek
:!:

PostNapisane: Pon kwi 20, 2009 22:24
przez Prążek
:!:

PostNapisane: Pon kwi 20, 2009 22:57
przez mziel52
Czarnych kotów dużo - jak ją się teraz odróżni? Bez pomocy karmicieli się chyba nie da...
Jeśli nie była w ciąży, to wkrótce jakiś kocur okoliczny doprowadzi ją do swojego stada, mam nadzieję... a karmicielka zauważy obcego kota.

PostNapisane: Wto kwi 21, 2009 20:23
przez genowefa
podrzucę, bo ważne :!:

PostNapisane: Wto kwi 21, 2009 23:31
przez Aleba
Agalenoro, gdzie dokładnie ta kotka Ci zwiała? Parkowałaś na ulicy czy wjechałaś w to podwóreczko przed lecznicą? W którą stronę pobiegła kotka?
Ja tam pracuję niedaleko, zajrzałam dzisiaj w podwórko. Koło lecznicy stoją miski z wodą i kocim żarciem, pożywiał się z nich nieduży czarny kot, ale raczej nie dziki dziki, bo dał do siebie dość blisko podejść. Drugi bury z białym siedział na masce samochodu, oba wyglądały na tambylców.
Ta kotka jest cała czarna? Może ma jakieś charakterystyczne znaki? Bo tak to będzie ją faktycznie trudno przyuważyć.

PostNapisane: Śro kwi 22, 2009 8:29
przez Agalenora
Aleba, tuż przy lecznicy na Smulikowskiego, w podwórku, tam gdzie stoją miski (to szczęście w nieszczęściu - od pani wet i od stróża usłyszałam, że ktoś się kotami opiekuje i regularnie je dokarmia)

Na razie jednak telefon milczy.

Mam zatem nadzieję, że kicia wyjdzie do jedzenia.

Kotka jest nieduża, szczupła, cała czarna (jest tam też większy czarny kot z naciętym uchem - po kastracji?)

Możliwe też, że to kocurek - zakładamy, że to kotka, na podstawie przypuszczen karmiciela :roll:

PostNapisane: Śro kwi 22, 2009 14:24
przez meggi 2
Smutna sprawa - biedna kicia , jak przebiegły akcje poszukiwawcze uciekinierki?

PostNapisane: Śro kwi 22, 2009 14:43
przez martka
współczuję :cry:

PostNapisane: Śro kwi 22, 2009 17:40
przez Aleba
Obejrzałam dzisiaj jeszcze raz to podwórko.
Czarnego kota nie widziałam ani jednego, łaził tam tylko ten buro-biały.
Za siatką są ogródki kamienic przy Smulikowskiego. Te kamienice mają podwójne bramy, pełne skrzydła, więc można prawie na pewno założyć, że kotka nie przedostała się na drugą stronę budynków i nie poszła gdzieś dalej.
Do ogródków nie udało mi się wejść, ale wygląda, że mogła się nimi poruszać tylko w lewo, bo po prawej jest wysoki mur (chyba, że w murze są jakieś dziury, których nie widać). Realnie to są 3 albo 4 ogródki, niestety nie wiem czy są tam jakieś piwniczki, w których mogła się schować.
Co do podwórka przy samej lecznicy, to oprócz misek przy wejściu jest jeszcze w budynku przy Dobrej (na tyłach poczty) okienko piwniczne zastawione dyktą, w którym stoją miski.
Może na tych 2 miejscach warto zostawić kartkę z informacją o uciekinierce i Twoim telefonem, Agalenoro? I może też takie info powiesić w lecznicy?

PostNapisane: Czw kwi 23, 2009 13:41
przez Agalenora
Aleba, to dobry pomysł - trzeba będzie zrobić oglosznie, gdyż od poniedziałku nikt nie odezwał się (zostawiłam swój tel. dwóm osobom)

Pan karmiciel wie o wypadku i ucieczce koteczki, zadzwoniłam do niego tego samego dnia, aby oglosić złe nowiny. Nie brzmiał jednak na bardzo zmartwionego :? - chyba ma gorsze zmartwienia, gdyż został sam na działkach z 8-9 kotami (druga karmicielka kilka tygodni temu wycofała się z karmienia) :(

PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 16:55
przez ryśka
Podrzucę...

PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 18:54
przez Aleba
Dzisiaj zostawiłam ogłoszenie w lecznicy, na śmietniku i w 3 punktach karmienia (bo dzisiaj namierzyłam jescze jedno miejsce z miskami na tym podwórku).
Zaprzyjaźniłam się z tambylczymi kotami, buro-białe dało mi się głaskać i pogadało sobie ze mną, czarne jest na dystans, ale też nie bardzo się boi.

PostNapisane: Pt kwi 24, 2009 21:42
przez Prążek
:!: