Podobno od przybytku głowa nie boli - ale chyba nie taki przybytek miał na myśli autor przysłowia
Nie cierpię zapchanego miasta, przebijania się przez korki, nie cierpię kotów i różnych "2 w 1". No to mam wszystko, czego nie lubię:
Docenta:
Docent to stare wielkogłowe i wielkojajaste kocisko, z mega sraczką - zostawił jej trochę na ubranku (nie moim

) w kontenerze (nie moim

). W uszach czarno, w gębie ruina. Antybiotyk + wzmacniacze, jutro kontrola. Już w klatce w domu wydalił na podsłanko sporą ilość galaretowatego rozwolnienia, przytrył pieluchą. Zabrałam posłanko, dałam czysta pieluchę i wytłumaczyłam, że dopóki się nie nauczy kuwetkować, będzie spał na twardym. Inteligentne kocisko (w koncu Docent) zrozumiało, do wieczora miałam jeszcze trzy analogiczne porcje - w kuwetce. Pardzo staranie i prezycyjnie mościł się wielki kocur w maleńkiej klatkowej kuwetce. Nie chciał jeść, więc trochę gerberka wcisnęłam. Zostaniowna na noc porcja chrupek zniknęła, w kuwetce było tylko siu - czyli biegunka spowolniona - przynajmniej mam nadzieję.
i Asystentkę
Śliczna króweczka, gadatliwa, wręcz marudna. Warczy na moje koty, ale nie atakuje, pewnie ze strachu - niestety nie mam gdzie jej odizolować...
Na kapanie z noska P.Dr po namysle dała tylko wzmacniacz i zaleciła obserwację.
Z dalszymi relacjami przenosimy się tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=65 ... start=1140