ksiezna_kluska pisze:niech Twoja znajoma porozmawia ze strażakami- muszą przecież sprawdzić cały budynek, czy nie było w nim ludzi.
jeśli jeszcze nie sprawdzili- niech powie, że tam mieszkały koty, niech przy okazji sprawdzą... ale nawet jeśli jest już po fakcie, to napewno widzieli, czy zwierzaków nie było.
spokojnie, strażacy to dobre dusze, skoro już wchodzą w niebezpieczne miejsce to uratowaliby koty- gdyby tam były...
ale na pewno uciekły, głowa do góry

Nie sprawdzali budynku, w ogóle tam nie wchodzą. Groźba zawalenia.
Pytałam o koty, niestety facet nie był życzliwy. Spojrzał na mnie z ironią i powiedział z kpiną: Jak znajdziemy jakiegoś, to weżmiemy w kieszeń i zawieziemy do jednostki.
Nie wziął mojego telefonu. Przypomniałam mu, że jak znajdzie ranne zwierzę, zobowiążany jest wezwać patrol Eko Straży Miejskiej.
Wczoraj wieczorem część kotów wróciła w porze karmienia. Teren był pilnowany przez ochroniarza ale facet trochę "wzięty pod włos" pozwolił nam zostawić jedzenie. Potem przyjechała Straż Miejska i w trosce o nasze bezpieczeństwo prosili by odejść.
Ja te koty muszę wyłapać. Tam już nie ma dla nich miejsca. Budynek będzie zabezpieczony i ogrodzony. Tam będzie toczyć się wojna między Konserwatorem Zabytków a deweloperem.