Strona 1 z 30

zaginął mój skarb Finio - Łódź - ZNALAZŁ SIĘ !!!!!!!!!!!

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 10:55
przez Tehanu
EDIT 26.05.09

Lalalala Finio już w domku !! :dance: :dance: :dance: :dance: :dance: :dance: :dance:

Po szczegóły zapraszam na stronę 24 :spin2:

A to pierwotny post:




Pomocy...
Szczególnie zwracam się do osób z Łodzi...
Wczoraj ok.18.00 zaginął mój ukochany koteczek. Wystraszył się i urwał się z puszorka. Skrył się w opuszczonym domu przy zbiegu ulic Zelwerowicza/Edukacyjna (osiedla Radiostacja). Dla niezorientowanych osiedle Radiostacja zawiera się pomiędzy ulicami Konstytucyjna-Narutowicza-Krzywickiego-Małachowskiego. Jesli macie w okolicy znajomych, przyjaciół, współpracowników, rodzinę, bardzo proszę powiedzcie im o Finiu...
Zdjęcia mozna znaleźć tutaj: http://picasaweb.google.pl/buddhi1980/Finio#
Czatowałam tam prawie całą noc, czołgałam się przez krzaczory, kiciałam, położyłam szmatki które trzymałam za pazuchą, żeby nabrały mojego zapachu, wyłożyłam na taką szmatkę jedzonko, które rano znikło, ale nie wiem, czy inny kot nie zjadł, bo ta rudera jest taką kocią wylęgarnią... Dzisiaj będziemy rozwieszać plakaty na osiedlu. Zaczepiam ludzi i proszę, żeby zwracali uwagę, chociaż z tego, co czytałam, to kitunia na początku jest w takim szoku, że może nie wychodzić z kryjówki 2-3 dni, nawet jeśli właściciel ją woła. Jutro raniutko przed wschodem słońca wyłożę jedzonko i zaczaję się gdzieś dalej, żeby zobaczyć, kto je zjada.
Na PW mogę podać adres, tel.domowy i komórkowy.
Bardzo dziękuję za wszelką pomoc i otuchę...
Magda
Info o kotuszku: reaguje na imię Finio, ma 1 roczek, wykastrowany, zdrowy, płochliwy. Prawie cały biały za wyjątkiem brązowej pręgowanej czapeczki, takiejż plamy na lędźwiach obejmującej cały ogon, i pojedynczych łatek na łapkach. Bardzo charakterystyczna jest zupełnie biała końcówka ogonka.
Wiecie co... To z mojej głupoty... Wiedziałam, że Finio jest bardzo płochliwy, że byle hałas go może nastraszyć... Poczucie winy mnie przygniata... Dostałam nauczkę na całe życie...

Obrazek Obrazek Obrazek


EDIT - 1 maj.
Minęło 18 dni.
Schronisko powiadomione.
Panie karmicielki z okolicy zaalarmowane.
Ogłoszenia rozwieszone na przystankach, sklepie, drzewach, klatkach schodowych, w parku 3 Maja. Nie robiliśmy jeszcze tylko graffiti na chodnikach :wink:
Na internecie - ogłoszenia na stronie schroniska oraz na kociamama, oraz w kilkunastu innych miejscach dzięki pomocy Fresto - OGROMNE DZIĘKI. :1luvu:

Przy okazji nasza dozgonna wdzięczność należy się kilku innym osobom:
:1luvu: Ikotipies oraz Joanna KA - za pomoc w poszukiwaniach w terenie.
:1luvu: annskr - za wypożyczenie klatki-łapki.
:1luvu: ruru - za cudny banerek.
:1luvu: wszystkim śledzącym nasz wątek (przepraszam, że nie wymieniam imiennie) za nieustające podtrzymywanie na duchu, rady, sugestie, dodawanie otuchy. Bez tego byłabym załamana.

Re: zaginął mój skarb

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 10:57
przez Gretta
Tehanu pisze:Skrył się w opuszczonym domu

przeszukałaś caly budynek?

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 10:58
przez Agn
Obrazek

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 10:59
przez Agn
Obrazek

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 11:02
przez Bazyliszkowa
Tehanu, wpisz może w temacie, że chodzi o Łódź
Powodzenia w poszukiwaniach :ok:

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 11:03
przez Agn
Wybralam te dwa zdjecia, zeby bylo widac jak jest kot ubarwiony.
Tehanu - poszukaj watkow z instrukcjami jak szukac kota [kilka takich bylo].

[OT - dobry nick :wink: ]

Kciuki.

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 11:18
przez Tehanu
Greta_2006 - budynku nie przeszukiwałam. Dzisiaj będzie to robił mój mąż z kolegą, ze względu na zły stan oraz możliwość napotkania jakichś "dzikich" lokatorów (nie mam na myśli kotków).
Finio skrył się w chaszczach w ogrodzie, jest tam taka wpół rozwalona szopa z mnóstwem rupieci, pokryta bluszczem, pędami, itd. - doskonała kocia kryjówka. Mógł jednak w nocy przewędrować do tego domu.
Zastanawiam się, czy szukanie go w dzień ma sens? czy lepiej robić to w nocy? Dzisiejszej nocy chodziłam tam co 2 godziny i robiłam to, co opisałam powyżej, bezskutecznie. Kiciałam po pół godziny i szurałam torbą z chrupkami. Myślę, że zbyt się bał, żeby wyjść.
Druga kwestia, która mnie bardzo nurtuje, że mógł zostać przegoniony stamtąd przez inne koty. Nie wiem zupełnie, czy koty w takim wypadku atakują "nowego", czy zostawiają go w spokoju. Jak już wspomniałam, jest wykastrowany, więc nie powinien być traktowany jako zagrożenie...
Agn - ogromnie dziękuję za zamieszczenie zdjęć.
Przepraszam za ewentualny bałagan spowodowany moją niewiedzą w kwestii poruszania się na forum.
Dziękuję za odzew.

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 11:34
przez Myszeńk@
Podniosę ... :roll:
I będę się rozglądać, choć wątpię, żeby tak daleko zawędrował ... :|

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 11:39
przez Tehanu
Agn pisze:Tehanu - poszukaj watkow z instrukcjami jak szukac kota [kilka takich bylo].


Przeczytałam już sporo wątków o tym, jak poszukiwać zaginiętego kocinka, oraz porady na innych stronach. Generalnie wiem, co mam robić, wiem że może to dość długo potrwać. Wątek założyłam, aby poprosić o pomoc kociarzy z Łodzi, zapytać o kilka spraw, o których nigdzie nie doczytałam, oraz co tu kryć, usłyszeć (a raczej przeczytać) słowa otuchy.
Magda

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 11:39
przez ruru
dobrze, że wiadomo gdzie jest
najlepiej szukać chyba bardzo wcześnie rano
kiedy jest cisza i spokój, ale już światło dzienne

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 12:08
przez iza71koty
Witam Serdecznie. Miałam podobną sytuację tyle że nie zawiniona przeze mnie. Umieściłam u znajomej kotkę na kilka dni a ta pomimo moich próśb wyszła z małą w puszorku. Kotka nie znała puszorka wyrwała sie i uciekła. Przeżyłam szok. Dwa dni chodziłam po kilkanaście godzin od wieczora do rana. Byłam załamana totalnie. W drugi dzień kiedy juz straciłam nadzieję kicia sie pokazała. Nie dosć że była przerazona okrutnie, głodna, brudna to jeszcze ten cholerny puszorek własnej roboty mojej znajomej tak sie zerwał że ścisnał małej tylna częśc brzuszka ze nie mogla swobodnie sie poruszać. Nie będe komentować tego co ta osoba zrobiła pomimo ze miałam ją za dorosłą i odpowiedzialną osobę i tego ile zdrowia i nerwów mnie to wszystko kosztowało.Szukanie w ciagu dnia nie dało żadnego efektu.Wieczorem około 21.00 jak sie zmrok zaczynał usłyszalam miauczenie. Teren poszukiwan był okropny. Zrobiłam hektary kilometrow w pobliżu miejsca gdzie sie zerwała.Gardło zdarłam od wołania. W pierwszy dzień słyszałam kicie i wołałam. Miałam okropnie utrudnione zadanie bo to teren starego poniemieckiego parku.Wielkie wysokie stare drzewa. Ludzie z psami na specery tam chodzą. Pełno pijaczkow. Nie dosć ze strach samemu chodzić to jeszcze ciemno jak nie wiem co.Usłyszałam kicie na drzewie. Wysoko. Strasznie wysoko. Najgorsze ze kiedy przerazona zaczeła do mnie schodzic szedł facet z psem i kicia znow uciekła.Wolałam jeszcze dwie godziny i cisza. Poszłam sie przespać dwie godziny i znow to samo od rana. Jednak dopiero wieczorem o zmroku namierzyłam kicię. Okazało się że ja zrobiłam tyle kilometrów wokół tego terenu w ciagu dnia a ona była cały czas bardzo blisko. Tylko potwornie sie bała i nie wydawała dzwiekow. Wieczorem a własciwie juz w nocy wypatrzyłam ją jak czmycha pod samochodami. Była juz wykonczona tą przygoda i bardzo głodna. Moment kiedy zaczeła skradać sie do jedzonka i udało mi sie ją dorwać i włozyć do transporterka był uwienczeniem mojej cieżkiej pracy od dwoch dni. Byłam szczęśliwa jak nie wiem co. Byłam tak zmęczona tym wszystkim ale zasnać z radości nie moglam i przesiedziałam z kicia do rana. Kicia zjadła i prawie dwa dni spała. Ta ulga w jej oczach była dla mnie wielka nagroda. Zyczę Ci duzo wytrwałosci i szukaj. Znajdziesz. Wierz w to głęboko. Do trzech czterech dni kot zawsze kręci sie w pobliżu miejsca gdzie zaginał. Jeśli był wcześniej karmiony to tyle wytrzyma. Potem z głodu zaczyna sie oddalać i szukać pozywienia. Trzymam Mocno kciuki!!!!!!

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 12:15
przez ko_da1
trzymam kciuki za odnalezienie kocurka :ok:

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 12:22
przez Ikotipies
Mój kolega mieszka na Radiostacji (Krzywickiego), podeślę mu link do tego wątku i poproszę, żeby zwrócił uwagę na takiego kicia.

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 12:30
przez ewar
Trzymam kciuki,tyle tylko mogę.

PostNapisane: Wto kwi 14, 2009 12:47
przez Tehanu
Dziękuję wszystkim za odzew. Tak bardzo potrzebne mi opowieści o szczęśliwie odnalezionych kotkach, iza71, bardzo bardzo dziękuję.
Byłam znowu w strefie zero, pokręciłam się, pokiciałam, zaniosłam nową szmatkę pachnącą domem, pohałasowałam torebką i nasypałam chrupek. Dowiedziałam się od spacerującej pani z pieskiem, w którym bloku dokarmiają kotki. Nie liczyłam na zbyt wiele, bo tyle hałasów dziennych, że Finiuszek na pewno siedzi wciśnięty w najgłębszy zakamarek. Krzysiek już wydrukował plakaty, jak przyjdzie z pracy idą z kolegą spenetrować całe domiszcze. Wysłałam do znajomych łańcuszek mailem. Jak będą plakaty, pędzę do naszej pani wet, żeby poinformować.
Dzisiaj rano obudził mnie taki realistyczny sen, że poszłam na miejsce, zaczęłam wołać Finia i wyszedł, i przyniosłam go do domu. Po obudzeniu byłam przekonana, że kotek już jest, ale to był tylko sen... To było przed szóstą, od razu poleciałam na miejsce, ale tylko jedzonka nie było. Finio się nie pokazał, mimo że ponad pół godziny wołałam.
Cały czas szukam potwierdzenia, że koty nie przeganiają ze swojego terenu takiego "nowego", zwłaszcza jeśli kastrat.