Właśnie wróciliśmy całą rodziną z odwiedzin. Byliśmy u Myszy i Macdy. Szybkie wnioski; Mamrot całą drogę była w szelkach i na dworku siedziała mi na ramieniu bacznie się rozglądając. Samochód również na smyczy zwiedzała lekko pomiałkując. Do obcego mieszkania weszła na lekko ugiętych łapach ale z dużą ciekawościa. Na początku nawet nie zauważyła, że jest tam inny kot. Teraz zdam relację z zachowania obu panienek i proszę o wnikliwą analizę faktów.
Mysza od progu bardzooo się zaniepokoiła, dziewczyny nastroszyły ogony, ale tylko Mysza kilkakrotnie wydała z siebie jakieś prychanie. Mamrot wzięła się za zwiedzanie mieszkania. Mysza nie odstępowała Mamrota na krok, z jej wnętrza dobywały się niesamowite dzwięki, nie wiedziałam że koty posiadają taki arsenał tychże. Mamrot delikatnie mówiąc nie zwracała na to uwagi. Owszem wykazywała szacunek dla "osobistej strefy" Myszy, ale nie reagowała na jej ustne zaczepki. Mysza robiła wrażenie raczej zdziwionej i zdezorientowanej: "jak to ja jestem taka groźna, a ona przede mną nie ucieka, coś tu jest nie tak, co ja mam zrobić " Mamrot odwiedziła wszystkie Ulubione Miejsca Myszy. W pewnym momencie Mysza stwierdziła, że Mamrot ma bardzo ciekawy ogon, będąc krok za nią podniosła łapę ... i zamarła ... potem z miną "no nie, jeszcze nie czas na taką poufałość" zaczęła porządnie myć się w okolicach przednich odnóży.
Po godzince Mamrot doszła do wniosku, że mieszkanie zostało wstępnie obwąchane i zajęła strategiczne miejsce na lekkim wzgórzu (stolik pod TV), okopała się (kamienie które chronią chybotliwy stolik przed upadkiem) i zaczęła bronić ustnie swojej twierdzy.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę w gościach i wróciliśmy do domku. Obie koty mają mieszkać razem jak ja z TZ-em będzięmy się wywczasować nad nadmorskim kurortem. Jakie są szanse, że dziewczyny nie powydrapują sobie oczu przez ten tydzień