Strona 1 z 12

POMOCY!!! Czy to moja wina, czy lekarz mnie oszukał?

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 1:18
przez post_scriptum
Witajcie...
Jestem tu nowy, ale nie wiem gdzie, do kogo się zwrócić.
Przeczytałem książkę, byłem u weterynarza, jednak dalej nie jestem pewny czy wszystko zrobiłem jak należy.
Miałem kotkę, wspaniałą kotkę przyjaciela w bloku tzw. "m4". Pięć lat wspólnie jedliśmy, spaliśmy, wstawaliśmy, żyliśmy. Nie byłem sam. Nie jestem zoofilem, czy innym skrzywionym psychicznie człowiekiem, świadomie nigdy bym jej nie skrzywdził. Po prostu...trochę się wyróżniam, ludzi to odpycha. Ona zastępowała mi znajomych, przyjaciół.....może dlatego tak mi była, jest i będzie bliska.
Zrobiliśmy remont w mieszkaniu tzn. ja i rodzice. Między innymi cyklinowanie podłóg.
Teklę z dobytkiem przeniosłem do innego pokoju, tam jadła, załatwiała i szalała...niestety bardzo bała się hałasu. Po remoncie, przenosinach do innego pokoju ze mną, dostała pomieszania zmysłów. Załatwiała się gdzie popadło, a następnie chowała. Zmieniałem piasek, kuwetę, prosiłem, błagałem, byłem u weterynarza, ten przepisał jakieś leki uspakajające, zrobił rentgen...po kilku wizytach zaproponował "uśpić i zutylizować". "Tylko niecałe 200zł."
Odwiozłem do schroniska. Jakiś czas potem kilka osób z Sieci powiedziało mi, że dało się ją uratować, że co ja zrobiłem.....Nie daje mi to spokoju, nie ma tygodnia bym o tym nie myślał. Chciałem pójść, zobaczyć jak się czuje, czy znalazła nowy dom...ale jakoś nie umiem...
Myślałem, czy adoptować jakiegoś kota, ale obawiam się przechodzenia tego samego.
Podobno drogie Waszemu sercu są zwierzęta, a w szczególności koty....Proszę powiedzcie mi:
Czy mogłem ją uratować, a jeśli to jak?
Czy w "m4" mogę trzymać kotka, nie za ciasno mu będzie?
Jeśli tak, czy mogę go przygarność bez obaw, że znów taka sytuacja będzie miała miejsce?
Czy w Bielsku jest jakiś DOBRY, UCZCIWY weterynarz.....i niestety w miarę choć tani:(....jestem rencistą i sam przede wszystkim ponosiłbym koszty utrzymania swojego pupila.
Z góry DZIĘKUJĘ za wypowiedzi.
P.S. Od kilku dni przeglądam adopcje, miałem do Was napisać...
Przeważyła strona:
http://allegro.pl/item604133513_kotka_f ... zanse.html
Ta z białym krawatem i w skarpetkach koło Filemonki, to moja Tekla...
Pozdrawiam...
:(

Re: POMOCY!!! Czy to moja wina, czy lekarz mnie oszukał?

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 1:31
przez iskra666
post_scriptum pisze:Myślałem, czy adoptować jakiegoś kota, ale obawiam się przechodzenia tego samego.


Ty się lepiej zastanów co Twoja kotka przeszła... !!!

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 1:36
przez sanna-ho
najczęściej przyczyną posikiwania jest zapalenie pęcherza (NIE ZAWSZE, ale często)

czy kotka miała robione badanie krwi? czy tylko diagnozowana była "na oko"?



o odwożeniu własnego, rzekomo ukochanego kota do schroniska tylko dlatego, że jest chory - nie wypowiem się, bo musiałabym użyć brzydkich wyrazów


jak już zmądrzejesz, weź ze schroniska "swoją" kotkę razem z tą drugą na zdjęciu
Widzisz przecież, że się zaprzyjaźniły
Drugi, zaprzyjaźniony kot w domu to dwa razy więcej radości kociego życia

natomiast "jakiegoś kota", tzn. innego kota niż Twój, nikt Ci na tym forum nie wyadoptuje
my się tu ostrzegamy przed takimi ludźmi

Re: POMOCY!!! Czy to moja wina, czy lekarz mnie oszukał?

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 1:37
przez sanna-ho
tak na wszelki wypadek zacytuję

post_scriptum pisze:Witajcie...
Jestem tu nowy, ale nie wiem gdzie, do kogo się zwrócić.
Przeczytałem książkę, byłem u weterynarza, jednak dalej nie jestem pewny czy wszystko zrobiłem jak należy.
Miałem kotkę, wspaniałą kotkę przyjaciela w bloku tzw. "m4". Pięć lat wspólnie jedliśmy, spaliśmy, wstawaliśmy, żyliśmy. Nie byłem sam. Nie jestem zoofilem, czy innym skrzywionym psychicznie człowiekiem, świadomie nigdy bym jej nie skrzywdził. Po prostu...trochę się wyróżniam, ludzi to odpycha. Ona zastępowała mi znajomych, przyjaciół.....może dlatego tak mi była, jest i będzie bliska.
Zrobiliśmy remont w mieszkaniu tzn. ja i rodzice. Między innymi cyklinowanie podłóg.
Teklę z dobytkiem przeniosłem do innego pokoju, tam jadła, załatwiała i szalała...niestety bardzo bała się hałasu. Po remoncie, przenosinach do innego pokoju ze mną, dostała pomieszania zmysłów. Załatwiała się gdzie popadło, a następnie chowała. Zmieniałem piasek, kuwetę, prosiłem, błagałem, byłem u weterynarza, ten przepisał jakieś leki uspakajające, zrobił rentgen...po kilku wizytach zaproponował "uśpić i zutylizować". "Tylko niecałe 200zł."
Odwiozłem do schroniska. Jakiś czas potem kilka osób z Sieci powiedziało mi, że dało się ją uratować, że co ja zrobiłem.....Nie daje mi to spokoju, nie ma tygodnia bym o tym nie myślał. Chciałem pójść, zobaczyć jak się czuje, czy znalazła nowy dom...ale jakoś nie umiem...
Myślałem, czy adoptować jakiegoś kota, ale obawiam się przechodzenia tego samego.
Podobno drogie Waszemu sercu są zwierzęta, a w szczególności koty....Proszę powiedzcie mi:
Czy mogłem ją uratować, a jeśli to jak?
Czy w "m4" mogę trzymać kotka, nie za ciasno mu będzie?
Jeśli tak, czy mogę go przygarność bez obaw, że znów taka sytuacja będzie miała miejsce?
Czy w Bielsku jest jakiś DOBRY, UCZCIWY weterynarz.....i niestety w miarę choć tani:(....jestem rencistą i sam przede wszystkim ponosiłbym koszty utrzymania swojego pupila.
Z góry DZIĘKUJĘ za wypowiedzi.
P.S. Od kilku dni przeglądam adopcje, miałem do Was napisać...
Przeważyła strona:
http://allegro.pl/item604133513_kotka_f ... zanse.html
Ta z białym krawatem i w skarpetkach koło Filemonki, to moja Tekla...
Pozdrawiam...
:(

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 1:41
przez Kasia D.
post-scriptum, zrobiłeś źle, wiesz o tym doskonale.
Jedź rano do schronu i zabierz swoją kotkę do domu.
Jeśli nadal będzie załatwiac się gdzie popadnie- napisz na forum. Wspólnie cos wymyslimy.

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 1:51
przez Anja
oddales swojego kota, nie wiesz nawet czy znalazl nowy dom, czy tez wciaz na Ciebie czeka, a juz szukasz nastepnego? 8O
mozesz kota uratowac, ale zacznij od swojego, idz do schroniska i zainteresuj tym, ktory mial byc Twoim przyjacielem, a ktorego zostawiles na pastwe losu, tylko dlatego, ze sie bal remontu
co to za problem, skoro jest juz nawet wystawiony na aukcji?

sikanie i chowanie sie po katach nie jest oznaka obledu, tylko silnego stresu, czasem tez i problemow zdrowotnych, o ktorych Ci tu juz wspomniano,
za to to glowa kota bylo wszystko w porzadku, to zmiana miejsca, halas i zamieszanie go wytracily z rownowagi

Ty jako opiekun, powinienes brac to wszystko pod uwage

liste polecanych wetow znajdziesz na podforum Weci polecani

to co napisales napawa mnie smutkiem :(

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 2:47
przez post_scriptum
Przyjmuję słowa krytyki.
Uważam jednak, że zrobiliście ze mnie najgorszego z najgorszych.
"Takimi ludźmi", "co ona przeszła".........
Wybaczcie, ale wszystko, a nawet dokładniej opowiadałem Panu doktorowi.
Zapalenia nie miała. Badania krwi zrobił.
Przykro mi, że już mnie oceniliście.....człowiek uczy się całe życie.
Czy wiedzieliście od razu wszystko na temat swoich pupili?
Między innymi po to są rozmowy z tymi, którzy się na czymś dobrze znają.
Tak sądziłem.....
Poza tym: powiedzcie mi, co byście zrobili, gdybyście chodzili przez trzy miesiące do weterynarza, a ten badał, przepisywał jakieś leki, a następnie polecił oddać do schroniska lub uspać.....
Tak jestem nieczuły, mam serce jak głaz, bo zrobiłem, co zalecił...
"Jesli ktoś jest bez winy niech podejdzie i rzuci we mnie kamieniem" - poza mówieniem jaki jestem niedobry, Proszę o wypowiedź na całość mego postu......w tym tych kochających, nigdy nikogo nie krzywdzących lepiej poinformowanych osób......
Pozdrawiam....

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 2:53
przez post_scriptum
I jeszcze jedno.
Myślałem o tym nie raz aby iść zobaczyć, co u Tekli.
Na to trzeba jednak mieć silne nerwy, a ja ich nie mam.
Wystarczy, że ;( oddając ją i w samotności kiedy o niej myślę.
Zresztą.....jak nieczuły, wredny człowiek może się smucić?
Racja. Jestem mitomanem i opowiadam bajki.

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 3:02
przez Blond Tornado
Ona tam na Ciebie czeka...

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 3:09
przez anna57
post_scriptum pisze:I jeszcze jedno.
Myślałem o tym nie raz aby iść zobaczyć, co u Tekli.
Na to trzeba jednak mieć silne nerwy, a ja ich nie mam.
Wystarczy, że ;( oddając ją i w samotności kiedy o niej myślę.
Zresztą.....jak nieczuły, wredny człowiek może się smucić?
Racja. Jestem mitomanem i opowiadam bajki.

Idż po nią schroniska... Szybciutko..

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 3:39
przez aamms
post_scriptum pisze:Poza tym: powiedzcie mi, co byście zrobili, gdybyście chodzili przez trzy miesiące do weterynarza, a ten badał, przepisywał jakieś leki, a następnie polecił oddać do schroniska lub uspać.....


Ja bym zmieniła weta..

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 3:51
przez Anja
nie posadzam Cie o mitomanie
pomysl, ze wlasnie teraz masz szanse odwrocic los i naprawic to co sie stalo
inaczej to Cie bedzie juz zawsze meczyc, a juz widac ze Cie meczy

bardzo mi szkoda tego kota, mysle ze powinniscie dac sobie druga szanse
odbierz go poki jeszcze mozesz
ona wciaz szuka domu, a weta mozesz i powinnes zmienic
my Cie juz na forum wyedukujemy i znajdziemy dobrego weta,



zycie z kotem pod jednym dachem ma mnostowo blasku, ale tez swoje cienie codziennosci, miedzy innymi naleza do nich odstepstwa od normy i zdrowia, ale wowczas trzeba o kota zawalczyc, kazdy z nas sie tego uczyl, uczy i bedzie uczyc

mam kotke Hruptaka , ktora ciagle nam wymiotuje, ma problemy z przyswajaniem pokarmow , ma tez uszkodzenie nerek, ratowalismy ja przez pierwszy rok jej zycia, nie wierzac w cuda
3 razy w tygodniu piore chodnik, na ktorym lubi "haftowac" ';) poza tym jest cudowna, ogormnie zywotna, troche szalona, skonczyla 8 lat i trzyma sie swietnie
drugi z moich kotow Brucek wygryza sobie futro, po serii wizyt u roznych lekarzy, kilka roznych lekach, zostawilismy go w spokoju, jest troche lysawy, ale szczesliwy
trzeci Rysiek jest tylko gruby i wiecznie zadowolony, bez wiekszych defetow 8)

ps. w moim m4 zyja 3 koty, ja i moj maz, mamy mnostwo miejsca, koty rowniez :wink:

ps2.watek dot. BB z podforum wetow polecanych: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=78225&start=0
jest w czym wybierac:
Bielsko-Biała
Angela Beneth pisze:Polecam lecznice przy ulicy Czapli (chyba nr 9), to jest w okolicach jak sie jedzie na Szyndzielnie. Przyjmuje tam dr Katarzyna Solińska-Kleist. Jest to osoba bardzo pomocna i bardzo kompetentna, a do tego wrazliwa na cierpienie zwierzat. Lecznica czynna praktycznie cala dobe, weekendy tez. Badania krwii i moczu na miejscu, w ciagu 102 godzin.Naprawde polecam

koci_maniak pisze:Zdecydowanie polecam, pani weterynarz jest miła, rzeczowa i konkretna, potrafi szybko postawić diagnozę, po wizycie u niej i podaniu pewnego srodka naszemu kotu przeszła biegunka. Polecam ją serdecznie :!:

Przychodnia dla zwierząt "agama"
lekarz weterynarii Beata Gawlas
ul. 11-go Listopada 78
43-300 Bielsko-Biała
tel. 814 06 30, 0-691 958 696
czynne: pn-pt. 9.00-13.00, 14.00-19.00
sobota: 9.00 - 13.00

carmella pisze:Lecznica AS
dr Arkadiusz Wątroba
ul. Goździków 54 (na końcu drogi)
(okolice Szpitala Wojewódzkiego pod Szyndzielnią
Bielsko-Biała
tel. 0 33 821 78 85
godziny pracy:
pn-pt: 9-11, 19-21
sobota: 9-11, 19-21

Lecznica Med- Vet
Lelewela 16
Bielsko-Biała
tel. 0 33 814 22 43
godziny pracy:
pn-pt: 8 - 21
sobota: 9 - 20
niedziela: 9 - 12

bureska pisze:Lecznica dla zwierząt Stasiowscy
ul.:Prusa 25
tel. 0338142728
nagłe przypadki tel. kom. 501037645 lub 602305898

Doświadczeni , mili i cierpliwi weterynarze dwa razy wyratowali mi koteczke z poważnych opresji.

EgrettaAlba pisze:Dr Krzysztof Śliwa ul Góralska tel.502 358 783. Gabinet może nie wyposażony najlepiej, ale lekarz kompetentny i w scislej wspólpracy z innymi l, lepiej wyposażonymi klinikami. Cierpliwie odpowiada na pytania zadawane przez telefon, co dla mnie jako poczatkującego hodowcy nie jest bez znaczenia. Jeśli trzeba przyjedzie nawet w nocy. Polecam. (Widać, że nie tylko hodowcą jestem początkującym) :wink:

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 5:38
przez novena
Kot na zdjęciu z allegro to Bonifacy,kumpel Filemonki ze schronu.
Post_scriptum jesteś pewien,że to twoja kotka?Być może w schronie zaszła pomyłka,wszak Filemonka też wcześniej była Filemonem
:wink:

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 6:25
przez Ewik
Zamiast się nad sobą rozczulać marsz z powrotem po kota!!!!

post_scriptum pisze:Na to trzeba jednak mieć silne nerwy, a ja ich nie mam.

Żartujesz??? Miałeś dość silne nerwy aby oddać przyjaciela do schroniska a na odebranie to już nie? 8O

PostNapisane: Pon kwi 06, 2009 6:52
przez berni
tak jak juz dziewczyny pisały dzis natychmiast po kotkę do schroniska. I mam nadzieje że Ci ją wogóle pokażą.Bielskie schronisko niestety cieszy się złą sławą....weź koteczke spowrotem do siebie.

A swoją drogą jestem bardzo ciekawa który to wet :evil: