Odkryłam, iż mój kocurek najprawdopodobniej ma świerzba w uszach :/ Trochę mnie to martwi, gdyż jest to kot przebywający w domu i naprawdę nie wiem, skąd mu się to wzięło :/ Czy istnieje możliwość, że gdy przez przypadek przemknął się na balkon, a z niego na balkon sąsiadów, wtedy to złapał..?
Ale, mniejsza skąd.. Teraz pytanie - jakich maści stosowaliście (podajcie mi proszę nazwy) i ile to kosztuje? Czemu pytam? Bo mam w moim miasteczku tylko tandetnego weta i chciałabym wiedzieć, czy to, co od niego dostaję, jest na pewno na świerzba.. Zdaję sobie sprawę, że należy przebadać wydzielinę itd. ale dam sobie rękę obciąć, że to właśnie ten cholerny pasożyt (dawno temu miałam kotkę, która bardzo cierpiała właśnie przez to świństwo i tak, jak pamiętam, to uszy wyglądały właśnie tak samo jak teraz u kocura).
Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi, a już w ogóle za wiadomości na priv - jeśli jest coś, co mogę sama kupić w aptece, to proszę, dajcie znać!
Z góry wielkie dzięki!











