Wyciągam wątek z otchłani Miau
I po kolei.
Trzeba rozróżnic tu odpowiedzialnośc cywilną od karnej, co niektóre z was mylą.
Umowa adopcyjna to
umowa cywilnoprawna. Może byc zawarta w zwykłej formie pisemnej, a nawet ustnej (tylko moga byc problemy z udowodnieniem), a mimo to jest wiążąca. W prawie cywilnym obowiązuje zasada swobody umów, czyli strony mogą dowolnie ukształtowac umowe i wynikające z niej prawa i obowiązki. Mogą ustalic, że osoba oddajaca zwierzę może regularnie sprawdzac, jakie warunki panuja w nowym domu, że w razie złamania warunków umowy osoba przyjmująca ma zwierzę oddac, zapłacic karę umowną itd.
Umowa taka nie musi nazywac się umową o nieodpłatne przekazanie praw do zwierzęcia - polskie prawo nie zna takiej umowy. Moim zdaniem jest to
umowa darowizny, chyba że zawrzemy w niej postanowienie o karze umownej i odstapieniu od umowy ze zwrotem zwierzęcia - wtedy to
umowa nienazwana. Tak naprawdę nie ma to znaczenia, bo co do zasady liczy sie treśc, nie nazwa.
W przypadku naruszenia warunków umowy osoba oddajaca może postąpic na różne sposoby. Po pierwsze - może domagac się wykonania zobowiązania. Po drugie - i to pewnie Was bardziej interesuje - może domagac się, aby osoba przyjmująca poniosła odpowiedzialnośc z tytułu niewykonania lub nienalezytego wykonania zobowiązania, na którą się zgodziła w umowie. Odpowiedzialnośc z umowy jest odp. cywilnoprawną i należy dochodzic swoich roszczeń przed sądem cywilnym (Policja i prokuratura nie mają tu nic do roboty).
Jeśli chodzi o podstawę prawna roszczeń, to nie jest to do końca tak, jak napisała Mamucik. Art. 471 KC dotyczy bowiem naprawienia szkody majątkowej. Jeśli osoba oddajaca poniosła szkodę majątkową z tego powodu, że osoba przyjmująca niewykonała zob, to można sie domagac odszkodowania, ale na podstawie art. 471 nie zabierzecie kota z nowego domu. Przepisy o darowiźnie przewidują darowiznę z poleceniem (poleceniem zrobienia czegoś przez osobe obdarowaną), ale nie można dochodzic realizacji na drodze sądowej. Wydaje mi się więc, że w umowie adopcyjnej należy ustalic, jakie będa konsekwencje jej nieprzestrzegania (czyli zwrot zwierzęcia, kara umowna etc).
Naruszenie postanowień umowy wcale nie prowadzi do jej niewazności.
Wiadomo, że osoba oddająca w zalezności od sytuacji sama decyduje, czy domagac się, żeby np. osoba przyjmująca wykastrowała zwierzę, którym poza tym dobrze się zajmuje, czy domagac się zwrotu zwierzęcia.
Obowiązuje w polskim prawie ustawa o ochronie zwierząt, która dokładnie okresla, jakie warunki nalezy zapewnic zwierzętom (w tym mieści się leczenie, więc można przyjąc, że jest obowiązek opieki weterynaryjnej) i jakie zachowania są zabronione i zagrozone karą. W razie naruszenia przepisów tej ustawy sprawca poniesie odpowiedzialnośc
karną, która jest niezalezna od odp. cywilnej. W tym przypadku sprawa zajmie się Policja i prokuratura oraz sąd karny.
Nie czepiajcie sie tak różnych okresleń typu humanitarne traktowanie czy dręczenie i nadmierny stres - trzeba ogólnie wskazac na pewne stany, nie można się rozdrabniac i wymieniac każdej krzywdy, jaką można wyrządzic zwierzakowi. To już potem sąd oceni.
Możliwa jest sytuacja, że ktoś poniesie i odp. cywilna, i karną. Jeśli osoba przyjmujaca zwierzę znęcała się nad nim, to nalezy zawiadomic Policję i osoba ta poniesie odp. karna na podstawie ustawy, a jednoczesnie osoba oddająca zwierzę może domagac się zwrotu zwierzęcia na drodze postępowania cywilnego na podstaqwie umowy adopcyjnej.
Pytania?