Umowa adopcyjna -moc prawna

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 17, 2009 0:34

vega36 - biorąc kota do weta stresujesz go. Prawda?
Odkurzając mieszkanie też.
Nie ustrzeżesz kota od stresu. Nie ma takiej możliwości. Stres jest normalnym czynnikiem życia. Często motywującym.

Nadmierny stres jest czymś innym.

Np. "polowanie" na stresującego się kota odkurzaczem po całym mieszkaniu.

Zamiast krytykować, warto czasami zaproponować swoją wersję, pomóc w utworzeniu lepszego sformułowania.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38239
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto mar 17, 2009 2:40

A ja się wtrące jako AD - czy przypadkiem określenia "nadmierny stres" nie używa ustawa i stąd to w umowie? Sprawdzać mi się nie chce, ale tak mi dzwoni jakoś...

Po za tym dodam od siebie, że pierwszym skutkiem umowy adopcyjnej jeszcze przed jej podpisaniem, jest fakt że jeśli ktoś próbuje ją negocjować to nie zostaje podpisana czyli nie ma skutku prawnego w postaci przekazania zwierzęcia czyli jest jej skutek, si? "Bo jak mi kotek ucieknie to nie moja wina, pani skresli ten artykuł" a ja wychodzę :wink:
Bubu ['], Kajtek ['], Sylwester ['], Toffie ['], Mohito ['], Kawior [']
Rambo ['], Rambo II ['], Sara ['], Max ['], Yogurt [']

To prawie 4 dekady bezwarunkowej miłości.

Janosia

 
Posty: 629
Od: Czw maja 08, 2008 23:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 17, 2009 9:25

I to jest plus nie oddawać kazdemu kota kto się tylko zgłosi .Moje tymczasy zmieniły się w domek stały bo potencjalni chetni odpadli po rozmowie z moja córka nawiedzona zoo-psycholożką Tyko jej argumenty miały sens.Nasze zwierzęta marnie chroni prawo polskie w praktyce prawie wcale.Według mnie umowa adopcyjna powinna mieć znaczeni a jej złamanie pociagac konsekwencje w obronie zwierzaka.

msb259

 
Posty: 380
Od: Pon lut 09, 2009 8:03

Post » Wto mar 17, 2009 9:48

Janosia pisze:A ja się wtrące jako AD - czy przypadkiem określenia "nadmierny stres" nie używa ustawa i stąd to w umowie? Sprawdzać mi się nie chce, ale tak mi dzwoni jakoś...

Ustawa o ochronie zwierząt art. 5 mówi o humanitarnym traktowaniu - z tym też można dyskutować, prawda?
art 6. tej ustawy, pkt2, ppkt 9 mówi o zakazie umyślnego straszenia lub drażnienia zwierząt - też można to różnie interpretować?

Istnieje w prawie pojęcie dobrostanu zwierzęcia:

"Czym jest dobrostan?

odejmowano wiele prób naukowego zdefiniowania dobrostanu, jednak w związku z tym, iż dotyczy on nie tylko komfortu fizycznego i biologicznego, ale uwzględnia również stan psychiczny zwierząt, zagadnienie to rozpatruje się na trzech płaszczyznach:

* statusu fizycznego (fitness)
* statusu mentalnego (odczuć)
* ekspresji naturalnych zachowań.

Wszystkie te płaszczyzny zostały zawarte przez Farm Animal Welfare Council (FAWC) w tzw. "pięciu wolnościach" zwierząt. Powinny one być wolne od:

* Głodu i pragnienia - poprzez zapewnienie im stałego dostępu do wody i pokarmu koniecznego do utrzymania zdrowia i witalności.
* Dyskomfortu - przez zapewnienie odpowiedniego środowiska życia z miejscem schronienia i spokojnego odpoczynku.
* Bólu, ran i chorób - przez zapewnienie właściwej opieki, możliwie szybkiej diagnozy i skutecznego leczenia.
* Strachu i stresu - poprzez eliminowanie zbędnego cierpienia.
* Wyrażać naturalne zachowanie - przez zapewnienie im wystarczającej przestrzeni, właściwego jej wyposażenia oraz możliwości kontaktów socjalnych.


http://www.cbr.edu.pl/dobrostan.htm#regulacje_prawne

Jednak to pojęcie nie jest na tyle popularne by go zastosować do umowy. Nie będzie własciwie zrozumiane przez 99,9% ludzi adoptujących zwierzę.

Edit: można ten sporny punkt umowy adopcyjnej zastąpić pojęciem dobrostanu, z jego opisem.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38239
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto mar 17, 2009 14:27

cherry_menthol pisze:
altagela83 pisze:Ja nie wiem jak w Polsce, ale przed tygodniem podpisalam umowe adopcyjna z DT (wystepujacym z ramienia schroniska).
I tu jest wszystko powyszczegolniane: co do trzymania i pielegnacji (ze zwierze nie moze byc trzymane w stodole, stajni, garazu, piwnicy, itp), nawt jest podana powierzchnia mieszkania na zwierzaka, wszystkie koszty jakie moga dotknac wlasciciela (wet, ubezpieczenie, podatek - od psow), kastracja (do ktorego miesiaca) i kary za to, jesli kotka/suka zajdzie w ciaze + natychmiastowe oddanie zwierzecia, a takze ogromna kara za oddanie zwierzaka w trzecie rece bez powiadomienia schroniska. No i dopiska, ze schron moze w kazdej chwili z papierem w reku wejsc do twojego mieszkania i sprawdzic jak sie zwierzak ma.


Konkret

gdyby u nas byly takie sankcje.... :roll:


Ależ są kochane kobietki
- ponieważ mamy do czynienia z umową cywilną, bo taką umowa jest umowa adopcyjna, mamy takze do czynienia z odpowiedzialnoscia cywilną, w tym wypadku kontraktowa - czyli art. 471 kodeksu cywilnego: Dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi.

Ciężar dowodu niewykonania lub nienależytego zobowiązania spoczywa na wierzycielu. Nie ma on natomiast obowiązku udowodnienia winy dłużnika. Dłużnik może się uwolnić od odpowiedzialności, jeśli wykaże, że wykonał zobowiązanie, albo że niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązania nastąpiło nie z jego winy. Winą dłużnika jest zarówno zamiar niewywiązania się z z obowiązania jak równiez nieumyślne niedochowanie należytej staranności przy jego wykonywaniu. Co do zasady natomiast dłużnik nie odpowiada za przypadek.

I przekładając z prawniczego na normalny język
1. Dłużnik - to adpotujacy
Wierzyciel - to my : w przypadku, gdy nakładamy na niego obowiązki - np właściwe traktowanie zwierzęcia, nie przekazywanie go w ręce osób trzecich
2. Dłużnik - my
Wierzyciel - adoptujacy, kiedy dopiszemy ( ja to dopisuję ), ze zobowiązujemy sie odebrac zwierzę ( przyjąć z powrotem ) w razie takiej konieczności. Daje to poczucie bezpieczeństwa adoptujacym.

W moich umowach adopcyjnych zawsze dopisany jest art 417 KC

Umowa adopcyjna nie wymaga formy notarialnej

Sprawę wnosimy do sądu cywilnego.
Naruszenie postanowień umowy nie powoduje jej nieważności, jak ktoś tu pisał. Jeśli by tak było, to by się dopiero cieszyli wierzyciele/adoptujacy :wink:

Takie rzeczy - jak zakres pojecia nadmierny stres tłumaczy sie w sadzie przy pomocy tzw doswiadczenia życiowego ( wbrew pozorom określenie prawnicze ) Oczywiscie - jak pisze Maria, bierze sie takze pod uwagę ustawę o ochronie zwierzat
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto mar 17, 2009 14:46

Czyli: Jesli oddałam kota do adopcji (przeciętnego mruczusia, bez problemów w stanie normalnym) i odwiedzam jego domek po powiedzmy 3 miesiącach... zastaję kota w stanie podmeblowym (chowa sie po dziurach) ale bez widocznych oznak złego traktowania fizycznego (nie ma zmian na futrze, nie jest wychudzony). Mówię domkowi, ze kotek źle się u nich czuje, ze u mnie smigał po domku. Domek sie ze mną nie zgadza, na moja prośbę o zwrot kota nie reaguje, wysyła mnie do diabła i nie ma szans na dogadanie się. W takim wypadku mam iść do sądu cywilnego i pozwac domek? Jaką realna szanse mam na odebranie im kota?
ObrazekObrazek

batumi

 
Posty: 702
Od: Śro lut 04, 2009 11:31
Lokalizacja: Wawa

Post » Wto mar 17, 2009 15:22

No właśnie, jestem bardzo ciekawa. Bardzo płynna tu jest jednakowoż ta argumentacja...
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Wto mar 17, 2009 15:34

a i jeszcze jedno mi sie nasunęło (sorry, że jestem upierdliwa :oops: ale lubię wiedzieć)... jeśli kupuję kota od kogoś to wiadomo, umowa kupna sprzedazy itd ale jeśli znajde kota pod smietnikiem, wyleczę, odkarmie itd i przekazuje go do adopcji to w umowie adopcyjnej jestem już "właścicielem" ale jak to jest skoro nie mam nic na udowodnienie, że to jest de facto mój kot... czy adoptujący może podwazyć moja "własność" w/w kota? i olac mnie dokumentnie w sądzie? Bo niby podpisał umowę ale potem sie zastanowił, ze jaki ze mnie właściciel...
ObrazekObrazek

batumi

 
Posty: 702
Od: Śro lut 04, 2009 11:31
Lokalizacja: Wawa

Post » Wto mar 17, 2009 19:31

przepraszam, ze nie pisalam wczesniej, dzis szalony dzien w pracy. U mnie w umowie jest 10m2 na zwierzaka. Ale glownie chodzi o psy, bo nawet ci panstwo od ktorych mam Julke mowili ze wydawali juz 2 koty na 15m2. Takze to w pewnym sensie od nich zalezy. Jest w umowie adnotacja, ze poznali mnie osobiscie. A tak naprawde co do wlasnosci kota, to dostalam tylko jej ksiazeczke zdrowia (wpisy o szczepieniach ma, ale np. o odrobaczeniach czy sterylce juz nie, a sa zrobione...) i jest zachipowana.
POPRZEDNI NICK: altagela (po zmianie adesu internetowego mnie 'wyprosilo' z forum...). Za utrudnienia w kontakcie przepraszam.
Obrazek

altagela83

 
Posty: 128
Od: Czw lut 12, 2009 10:23
Lokalizacja: Giessen/Niemcy

Post » Wto mar 17, 2009 20:06

batumi pisze:a i jeszcze jedno mi sie nasunęło (sorry, że jestem upierdliwa :oops: ale lubię wiedzieć)... jeśli kupuję kota od kogoś to wiadomo, umowa kupna sprzedazy itd ale jeśli znajde kota pod smietnikiem, wyleczę, odkarmie itd i przekazuje go do adopcji to w umowie adopcyjnej jestem już "właścicielem" ale jak to jest skoro nie mam nic na udowodnienie, że to jest de facto mój kot... czy adoptujący może podwazyć moja "własność" w/w kota? i olac mnie dokumentnie w sądzie? Bo niby podpisał umowę ale potem sie zastanowił, ze jaki ze mnie właściciel...



Moim zdaniem adoptujący nie może podważyć Twojego prawa do kota - jako właściciela. Podpisał umowę z Tobą. Ty leczyłaś i stawiałaś kota na wszystkie 4 łapy, co może potwierdzić chociażby Twój wet.

Gorzej by było z udowodnieniem, że kot nie ma w DS należytych warunków. Nie wiem, czy dla sądu miałoby znaczenie, że kot stał się podmeblowy, skoro jest zdrowy fizycznie, odkarmiony i zadbany - na co broniący się obecni właściciele mogliby przynieść zaświadczenie od weta. Na pewno powołano by biegłego - psychologa zwierzęcego, który by wytłumaczył sądowi, w jakich sytuacjach kot się ukrywa. I tu widzę szansę - bo normalnie traktowany kot demoluje mieszkanie, zamiast się w nim ukrywać :wink: (jak np. moja czteroogoniasta banda demolek). Chociaż... czy masz świadków na podmeblowość kota?

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw kwi 16, 2009 22:46

Wyciągam wątek z otchłani Miau :wink:
I po kolei.

Trzeba rozróżnic tu odpowiedzialnośc cywilną od karnej, co niektóre z was mylą.

Umowa adopcyjna to umowa cywilnoprawna. Może byc zawarta w zwykłej formie pisemnej, a nawet ustnej (tylko moga byc problemy z udowodnieniem), a mimo to jest wiążąca. W prawie cywilnym obowiązuje zasada swobody umów, czyli strony mogą dowolnie ukształtowac umowe i wynikające z niej prawa i obowiązki. Mogą ustalic, że osoba oddajaca zwierzę może regularnie sprawdzac, jakie warunki panuja w nowym domu, że w razie złamania warunków umowy osoba przyjmująca ma zwierzę oddac, zapłacic karę umowną itd.
Umowa taka nie musi nazywac się umową o nieodpłatne przekazanie praw do zwierzęcia - polskie prawo nie zna takiej umowy. Moim zdaniem jest to umowa darowizny, chyba że zawrzemy w niej postanowienie o karze umownej i odstapieniu od umowy ze zwrotem zwierzęcia - wtedy to umowa nienazwana. Tak naprawdę nie ma to znaczenia, bo co do zasady liczy sie treśc, nie nazwa.

W przypadku naruszenia warunków umowy osoba oddajaca może postąpic na różne sposoby. Po pierwsze - może domagac się wykonania zobowiązania. Po drugie - i to pewnie Was bardziej interesuje - może domagac się, aby osoba przyjmująca poniosła odpowiedzialnośc z tytułu niewykonania lub nienalezytego wykonania zobowiązania, na którą się zgodziła w umowie. Odpowiedzialnośc z umowy jest odp. cywilnoprawną i należy dochodzic swoich roszczeń przed sądem cywilnym (Policja i prokuratura nie mają tu nic do roboty).

Jeśli chodzi o podstawę prawna roszczeń, to nie jest to do końca tak, jak napisała Mamucik. Art. 471 KC dotyczy bowiem naprawienia szkody majątkowej. Jeśli osoba oddajaca poniosła szkodę majątkową z tego powodu, że osoba przyjmująca niewykonała zob, to można sie domagac odszkodowania, ale na podstawie art. 471 nie zabierzecie kota z nowego domu. Przepisy o darowiźnie przewidują darowiznę z poleceniem (poleceniem zrobienia czegoś przez osobe obdarowaną), ale nie można dochodzic realizacji na drodze sądowej. Wydaje mi się więc, że w umowie adopcyjnej należy ustalic, jakie będa konsekwencje jej nieprzestrzegania (czyli zwrot zwierzęcia, kara umowna etc).
Naruszenie postanowień umowy wcale nie prowadzi do jej niewazności.
Wiadomo, że osoba oddająca w zalezności od sytuacji sama decyduje, czy domagac się, żeby np. osoba przyjmująca wykastrowała zwierzę, którym poza tym dobrze się zajmuje, czy domagac się zwrotu zwierzęcia.

Obowiązuje w polskim prawie ustawa o ochronie zwierząt, która dokładnie okresla, jakie warunki nalezy zapewnic zwierzętom (w tym mieści się leczenie, więc można przyjąc, że jest obowiązek opieki weterynaryjnej) i jakie zachowania są zabronione i zagrozone karą. W razie naruszenia przepisów tej ustawy sprawca poniesie odpowiedzialnośc karną, która jest niezalezna od odp. cywilnej. W tym przypadku sprawa zajmie się Policja i prokuratura oraz sąd karny.

Nie czepiajcie sie tak różnych okresleń typu humanitarne traktowanie czy dręczenie i nadmierny stres - trzeba ogólnie wskazac na pewne stany, nie można się rozdrabniac i wymieniac każdej krzywdy, jaką można wyrządzic zwierzakowi. To już potem sąd oceni.

Możliwa jest sytuacja, że ktoś poniesie i odp. cywilna, i karną. Jeśli osoba przyjmujaca zwierzę znęcała się nad nim, to nalezy zawiadomic Policję i osoba ta poniesie odp. karna na podstawie ustawy, a jednoczesnie osoba oddająca zwierzę może domagac się zwrotu zwierzęcia na drodze postępowania cywilnego na podstaqwie umowy adopcyjnej.

Pytania? :)
Obrazek

La.heureuse.chatte

 
Posty: 529
Od: Pon mar 16, 2009 18:53
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 16, 2009 23:38

La.heureuse.chatte pisze:....
Pytania? :)

Czy i jakie roszczenie może mieć właściciel zwierzęcia zamordowanego przez sąsiada na terenie jego posesji?
Zwierzecia nie stanowiącego bezpośredniego zagrożenia życia, czyli kota na przykład, bo co do krokodyla, sam miałbym watpliwości.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 17, 2009 9:05

PcimOlki pisze:
La.heureuse.chatte pisze:....
Pytania? :)

Czy i jakie roszczenie może mieć właściciel zwierzęcia zamordowanego przez sąsiada na terenie jego posesji?
Zwierzecia nie stanowiącego bezpośredniego zagrożenia życia, czyli kota na przykład, bo co do krokodyla, sam miałbym watpliwości.


Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że zaraz o coś zapytasz :wink:

Właściciel może domagac się naprawienia szkody na podstawie art. 415 KC (odpowiedzialnośc deliktowa), tyle że to odpowiedzialnośc na zasadzie winy, którą to winę poszkodowany musi udowodnic sprawcy, a poza tym to tez dot. tylko szkody majątkowej (czyli np. kot był rasowy i wartościowy albo po działaniach sąsiada kot jeszcze żył i właściciel go leczył).

Poza tym sprawca może ponieśc odpowiedzialnośc karną (jesli nie było żadnych okoliczności, które by ja wyłączały).
Obrazek

La.heureuse.chatte

 
Posty: 529
Od: Pon mar 16, 2009 18:53
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 17, 2009 11:50

Tak z ciekawości i chyba w temacie :) Jeśli adoptowałam kota i przestrzegam umowy, ale wyjeżdżam za granicę (raczej na stałe) to powinnam (przynajmniej wg większości umów) dać znać o tym osobie od której mam tego kota. A co się dzieje jeśli ta osoba nie zgodzi się na wywiezienie kota? Czy w ogóle może się nie zgodzić i mi go zabrać/starać się zabrać?

astarti

 
Posty: 27
Od: Nie paź 05, 2008 23:49

Post » Pt kwi 17, 2009 12:08

astarti pisze:Tak z ciekawości i chyba w temacie :) Jeśli adoptowałam kota i przestrzegam umowy, ale wyjeżdżam za granicę (raczej na stałe) to powinnam (przynajmniej wg większości umów) dać znać o tym osobie od której mam tego kota. A co się dzieje jeśli ta osoba nie zgodzi się na wywiezienie kota? Czy w ogóle może się nie zgodzić i mi go zabrać/starać się zabrać?


No własnie to zalezy od treści umowy, która, jak juz wspomniałam, na zasadzie swobody umów może byc przez strony dowolnie ukształtowana. Jeśli w umowie jest postanowienie, że w razie wyjazdu za granicę masz zostawic kota w kraju i oddac go osobie, od której go wzięłaś, to ona może Ci go zabrac.
Obrazek

La.heureuse.chatte

 
Posty: 529
Od: Pon mar 16, 2009 18:53
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dino&felek, Google [Bot], włóczka i 85 gości