Strona 1 z 3

Co zrobić?! 10-dniowy porzucony kotek - już u mnie

PostNapisane: Pon wrz 15, 2003 22:16
przez dobrawa1
Witajcie,
dzis zadzwonila do mnie Pani, ktora zajmuje sie kotami na dzialkach, że podrzucono jej ok. 10 tyg. kotka na działki ( to od Niej mamy z Ylva Tupaca i Sagę - również podrzucone sierotki w wieku 3 tyg na działkę). Kot przeleżał cała noc na dworze, byl bardzo zmarzniety :cry: ale podobno teraz trzyma sie dobrze, nawet pije mleczko ze strzykawki. Pani oczywiscie zadzwonila z pytaniem, czy nie moge się zająć (a raczej Ylva ale ona wyjechala) kotkiem i go odchowac, bo ona wyjezdza w srode do konca wrzesnie.
No i mam straszny dylemat, bo mieszkam teraz sama i nie ma mnie w domu ok. 10 godzin dziennie, bo jestem w pracy a przecież takie malenstwo trzeba karmić co 3 godz., zmieniac termofor itp. Tak samo pracuje moj TZ. Sądze ze jesli nie wezme kotka to smutna alternatywą bedzie go uspienie.... I w tym kontekscie nawet przy takiej kiepskiej opiece jak moja kotek wygrywa. I jak pomysle ze Saga i Tupac, te piekne, szczesliwe 3 miesieczne diabelko-aniolki tez mialy byc uspione... :oops: :oops:
Nie wiem, co zrobić, czy kot bedzie mial szanse, jesli bede zajmowac sie nim sama? Mam już 3 koty w domu w 30 metrowym mieszkaniu, czy uda sie jeszcze wprowadzic malucha?
Czy może jest ktoś, kto moglby się nim zając lub mi pomóc mieszkający w gdansku?
Głównie chodzi mi o to, że kotek będąc u mnie mialby ok. 10 godzinne przerwy w karmieniu..
Co zrobić??

PostNapisane: Pon wrz 15, 2003 22:23
przez ryśka
Czy ktoś mógłby poskoczyć do Ciebie i nakarmić maluszka kiedy Ty jesteś w pracy? Albo może mogłabyś go zabierać ze sobą (takie maluchy dużo śpią i nie brykają :) ).

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 6:33
przez dobrawa1
niestety to nie takie proste... gdyby tak było to nie pisałabym tutaj.
Wiekszosc moich znajomych pracuje i nie ma takiej osoby. A w pracy..no coz, nie przejdzie - nie wolno kotow zabierac do biura. .. :(

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 7:13
przez Katy
Czekaj, w tytule jest że kociak ma 10 dni, a potem piszesz, że 10 tygodni. Rozumiem jednak, że skoro jest taki problem z karmieniem itd. to kociak ma jednak 10 dni :wink:
Nie możesz zabierać ze soba kociaka do pracy? Może nawet mógłby posiedzieć gdzieś w biurze u jakiejś koleżanki, a Ty byś chodziła go karmić?

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 9:34
przez eve69
dobrawa
niemoge wziac kotka, dopuki Kocio i Niesmialek sa u nas ale moge Ci pomoc. Zrobimy dyzury. Jaka to kicia?

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 16:36
przez dobrawa1
Eve dzięki serdecznie za propozycje!!.
Kotek oczywiście ma 10 dni a nie 10 tyg.
Właśnie dzwoniłam do córki tej Pani – kotek stara się jeść z butelki, miewa się dobrze. Jeszcze go nie widziałam... Podobno jest caly czarny z bialym kreskami na pyszczku.
Co do pracy, to nie mam samodzielnego stanowiska, pracuje w call center i nie mogę np. w dowolnej chwili odejść od komputera, poza tym to nowoczesny biurowiec, w którym nie można wbić pinezki w ścianę bez pozwolenia (serio!) . Szkoda gadać... Wysłałam dziś do wszystkich z dzialu maila ale niestety bez odzewu.
Ja wiem, ze z jednej strony człowiek nie powinien się podejmować opieki nad zwierzakiem, jeśli nie jest wstanie zagwarantować należytej mu opieki ...tyle ze z perspektywy kotka, uśpienie go wlasnie z tego powodu wydaje mi się krzywdzące.
W każdym razie, jeszcze dziś będę się dowiadywać, może znajdę jeszcze kogoś, kto mógłby czasem się nim zajmować.
Jeszcze jedno – czy karmiąca kotka z 2-3 tyg. kotkami może przyjąć malucha? Czy jest jakaś reguła?

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 16:42
przez ryśka
Oczywiście może przyjąć maluszka - jeśli tylko bedziecie miec odrobinke szczęścia. Najlepiej podczas nieobecności kotki w gnieździe ponacierać malucha zapachem innych kociaków - ocierając jego futerko o futerka tamtych, warto też natrzeć futerko malucha odrobinką mleka kotki. Po godzince wpuścic kotkę i trzymac kciuki żeby się udało.

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 16:42
przez ara
czy karmiąca kotka z 2-3 tyg. kotkami może przyjąć malucha? Czy jest jakaś reguła?


J mysle ze jak tylko kotka zechce to nie ma przeciwwskazan. Ale expertem nie jestem. Zawsze mozna sprobowac.

kciuki za kociaka. :ok:

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 17:37
przez eve69
moze
if not, bedziemy dyzurowac :roll:

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 18:47
przez Anka
A gdzie mieszkasz, w jakiej części Gdańska? Nie mam stałej pracy aktualnie. Mam mimo to sporo terminowych zajęć i nie zawsze mogę, ale w systemie dyżurów wcześniej ustalonych to mogłabym pomóc.

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 19:53
przez eve69
niedaleko nas ANiu:)

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 19:56
przez dobrawa1
Po wielu przemyśleniach, zadzwonilam do Pani i powiedzialam, ze jedyne co moge w danej chwili zrobić to bede jej (a wlasciwie jej corce) pomagac w opiece nad kotkiem jak bede miala wolne dni od pracy oraz w weekendy. Mieszka kilka blokow dalej, tak wiec bedzie mozna w kazdej chwili kotka przeniesc. Mysle ze wspolnymi silami jakos uda sie go odchowac. :) A jesli one bedą mialy jakąś obietnicę pomocy to raczej porzucą myśli o uspieniu...
Anka - dzięki za propozycję pomocy - jak mieszkam tez w Oliwie, na ul. Wita Stwosza (coz za traf :D ), napisze ci wiadomosc na skrzynke.
Moze bedzie dobrze :wink:

PostNapisane: Wto wrz 16, 2003 20:16
przez Anka
MUSI być dobrze :)

PostNapisane: Pt wrz 19, 2003 22:52
przez dobrawa1
Zabralam kotka na weekend...coz..nie powiem...mam rozterki. Jest jednak baaardzo malutki, chudziutki i nieporadny. Ma bardzo zaropiale oczy, wlasciwie ropa wylewa sie wielkimi kroplami. Mleko wlewam mu na sile strzykawką. Ma rowniez robaki, kupa to wlasciwie sluz + robaki. :strach:
Pozostaje jutro jechac do weta. Dzwonilam, mowil ze mozna go odrobaczyc tyle ze jest bardzo slabiutki.
Teraz spi na termoforku i wyglada jak 7 kocich nieszczesc.... :( :(

PostNapisane: Pt wrz 19, 2003 23:00
przez ryśka
8O czy kociaka widział już wet? To co opisujesz nie wygląda ciekawie... :(
Maluszek chętnie pije?