dzis zadzwonila do mnie Pani, ktora zajmuje sie kotami na dzialkach, że podrzucono jej ok. 10 tyg. kotka na działki ( to od Niej mamy z Ylva Tupaca i Sagę - również podrzucone sierotki w wieku 3 tyg na działkę). Kot przeleżał cała noc na dworze, byl bardzo zmarzniety

No i mam straszny dylemat, bo mieszkam teraz sama i nie ma mnie w domu ok. 10 godzin dziennie, bo jestem w pracy a przecież takie malenstwo trzeba karmić co 3 godz., zmieniac termofor itp. Tak samo pracuje moj TZ. Sądze ze jesli nie wezme kotka to smutna alternatywą bedzie go uspienie.... I w tym kontekscie nawet przy takiej kiepskiej opiece jak moja kotek wygrywa. I jak pomysle ze Saga i Tupac, te piekne, szczesliwe 3 miesieczne diabelko-aniolki tez mialy byc uspione...


Nie wiem, co zrobić, czy kot bedzie mial szanse, jesli bede zajmowac sie nim sama? Mam już 3 koty w domu w 30 metrowym mieszkaniu, czy uda sie jeszcze wprowadzic malucha?
Czy może jest ktoś, kto moglby się nim zając lub mi pomóc mieszkający w gdansku?
Głównie chodzi mi o to, że kotek będąc u mnie mialby ok. 10 godzinne przerwy w karmieniu..
Co zrobić??