Strona 1 z 6

Iglak - co ja mam zrobić? Ma dom u Manu! Nowe zdjęcia str.5

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 0:27
przez Jana
Obrazek

Iglak to jeden z tujaków, czyli tegorocznego Ataku Klonów z GUSu. Ma pięcioro rodzeństwa, cztery koty już daawno w nowych domach, został u mnie on i jego brat Świerczek.

Obaj z powodu wad charakterologicznych - nie są miziakami, wręcz odwrotnie. Obaj kochają inne koty, a do ludzi trzymają dystans. Świerczek z racji swojego tchórzostwa (przychodzi na mizianki, ale ucieka bo sobie przypomina, że trzeba się bać), a Iglak... chyba dlatego, ze nie lubi ludzi i sobie nie życzy.

Już dawno zaczęłam się zastanawiać czy Iglak nie powinien zamieszkać gdzieś bez innych kotów, że może wtedy przekonałby się do ludzi. On unika kontaktu z nami, ale kiedy jest rozespany albo przytulony do innego kota, daje się głaskać, nadstawia się i mruczy.

Zaczęłam tracić nadzieję, że ktoś zechce Iglaka, odezwało się tylko kilka osób mających problem ze zrozumieniem słowa pisanego, bo chcieli kota nakolankowego. Aż do wczoraj. Intensywnie koresponduję z bardzo zainteresowaną Iglakiem panią. Chce go wziąć, przyzwyczaić do ludzi, a za jakiś czas może weźmie drugiego kota. Przekonała się, że zabezpieczenie balkonu to dobry pomysł, miała koty, ma doświadczenie, mieszka z emerytowanym ojcem. Powinnam sie bić piętami w tyłek, bo naprawdę obiecująco to wygląda. Juz nawet umówiłam się na wizytę przed-adopcyjną.

Wszystko pięknie, ale oboje z TŻem mamy wątpliwości, czy ten brak innych kotów nie będzie jakąś ogromną traumą dla Iglaka. Czy ma sens takie "łamanie" kota?

Przed chwilą popłakałam się (dosłownie) widząc jak Iglak przyszedł do Żwirka, jak się do niego przytulał, Żwirek wymył Iglakowi uszy, a on tak głośno mruczał, zastygł w luzackiej pozie kołami do góry i był taki zadowolony, szczęśliwy... :( :( :( Kiedy pomyślałam co on by przeżywał sam w obcym domu :(

Nie wiem, nie wiem co robić.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 3:40
przez mziel52
Zatrzymaj biedaka u siebie. To jest dziki kot, trochę się oswoił, ale innych ludzi może nigdy nie zaakceptować. Przypomnij sobie, jak Allan wrócił z adopcji do Puszkina, bo za bardzo tęsknił. Gdyby został w nowym domu, mógłby się rozchorować. Dom bez innych kotów wzbudzi w Iglaku panikę - nie będzie miał żadnego punktu odniesienia (tu widzi błogostan Twoich kotów, co go uspokaja) i wycofa się totalnie.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 7:12
przez dorcia44
Jana współczuje trudnego wyboru......


jednak są dwie opcje
1.z braku innych kotów pokocha ludzi

2. wróci do ciebie

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 7:13
przez redaf
A ja bym chyba jednak spróbowała. Podobne obawy miałam kiedy nasz Łomciak - zresztą po powrocie z nieudanej z racji braku swojej towarzyskości (między innymi :twisted: ) adopcji - jechał do nowego domu.
Uprzedzonego, że kota jest zaprzyjaźniona z rezydentami (zwłaszcza z jednym :wink: ), a człowieka traktuje jako zło konieczne. Zapełniacza misek, któremu z rzadka można się dać pogłaskac. Nawet wizyta adopcyjna polegała na obejrzeniu połowy kota w szafie. :wink:
Wykombinowałyśmy sobie, że po pewnym czasie zacznie traktowac troje ludzi jako swoje nowe stado. Zamiast jednego człowieka i dwóch kotów.
Tak też się stało. W dodatku znacznie szybciej niż się spodziewaliśmy.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 7:47
przez Agn
Jano, niektore koty tak maja. Taki charakter, mimo ze przeciez od kociaka w domu.
Taki byl Waligora [a jego brat juz nie] i tak byla u mnie Koniczynka [teraz Ninka]. Nince poprawilo sie u malgosib, ktora ma w sumie cztery koty i duzo cierpliwosci dla wycofanej Ninki.
Nie wiem, czy przy takim przywiazaniu do innych kotow dom zupelnie bezkoci jest dobra opcja - to moze byc zbyt duzy szok i stres, ale dokocenie do jednego, dwóch kotow - to by bylo dobre.

I tak, jak pisze Dorcia - najwyzej wroci....

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 8:28
przez magicmada
A jest opcja na dobranie mu drugiego kota do pary? Czy dom chce zdecydowanie tylko jedno zwierzę?

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 8:34
przez redaf
magicmada pisze:A jest opcja na dobranie mu drugiego kota do pary? Czy dom chce zdecydowanie tylko jedno zwierzę?


Jana pisze:Chce go wziąć, przyzwyczaić do ludzi, a za jakiś czas może weźmie drugiego kota.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 8:40
przez magicmada
redaf pisze:
magicmada pisze:A jest opcja na dobranie mu drugiego kota do pary? Czy dom chce zdecydowanie tylko jedno zwierzę?


Jana pisze:Chce go wziąć, przyzwyczaić do ludzi, a za jakiś czas może weźmie drugiego kota.

Dzięki, nie doczytałam.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 8:44
przez Agalenora
Niekoniecznie musi być źle. Czasem zmiana otoczenia powoduje że zwierzaki zaczynają się oswajać, same z siebie.


Obecność innych kotów, i to w dużej liczbie, wcale nie działa jako czynnik oswajający.
Kot-jedynak z kolei nie ma wyjścia, musi się przyzwyczaić do człowieka, zaakceptować jego obecność.
Trudnooswajalnego burego kocurka (z Rakowca), wyadoptowałam do domu, w którym został jedynakiem. Po dwóch miesiącach 'nietykalności' nagle pokochał człowieka, ale wybrałam naprawdę dobry, cierpliwy dom. Cierpliwość bywa wynagradzana, niektorym ludziom jej nie brakuje. Powrót z adopcji po tygodniu, dwóch lub trzech byłby czymś niepoważnym...bo oswajanie takiego dzikunka może zająć więcej czasu.

Można spróbować, pod warunkiem, że jest to spokojne, przyjazne kotu otoczenie (cichy dom, domownicy prowadzący spokojny tryb życia), i opiekun, nie oczekujący cudow. Pani musi być świadoma, że Iglak może zawsze pozostawać takim kotem na dystans.
Aczkolwiek wcale nie musi. Dałabym mu szansę.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 8:52
przez kordonia
mziel52 pisze:Zatrzymaj biedaka u siebie. (...)


Człowiek niestety nie jest w stanie zatrzymac wszystkich trudnych kotów u siebie. Jest jakaś granica :(

Co do kota, to ja bym go dała własnie do domu bezkociego. Miałam już trochę takich antyludzkich kotów z maksymalną prokociością ;)

W nowym domu na pewno przez tydzień-dwa bedzie zszokowany.
Ale jelsi dom wytrzyma ten pierwszy etap, to kot człowieka powinien pokochac. Nie bedzie mieć wyjscia. Teraz wszystkie potrzeby społeczne zaspokajają mu koty, a potem bedzie zależny od cżłowieka.
Ja nawet, jeśli mam takie koty, specjalnie trzymam je w łazience, zeby skazane były tylko na ludzi. I czesto tak jest,z e w łązience już jest miły i mruczący, a jak wymknie sie do kotów, to cżłowieka nie chce.

Trzymam kciuki.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 9:20
przez kalewala
Jano, spróbowałabym.
Tylko jeszcze poobserwowałbym panią w bezpośredniej rozmowie i kontakcie z Iglaczkiem.

Moja nieśmiała Kawa poszła do domu, po dwóch dniach wróciła - państwo nie wyytrzymali stresu spowodowanego siedzeniem kota pod szafą i niejedzeniem przez pierwszą dobę. Znalazłam kolejny domek - wyciągał spod szafy, przytulał. I mają nakolankową kiciunię.
Z obu domkami rozmawiałm jednakowo, oba uprzedzałam o nieśmiałości koteczki - wszystko zależy od ludzi..

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 9:22
przez Agalenora
Tak. Zgadzam się z annskr, jeżeli nie wszystko, to na pewno bardzo, bardzo dużo zalezy od ludzi :)

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 9:24
przez CoToMa
Myślę, że warto spróbować...

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 9:33
przez Magija
Spróbuj, jeśłi mają chęci to musi się udać
w zeszłym roku oddałam do adopcji Peję, dzikuskę, Peja tez kochała tylko koty, ale Dorota się zawzięła, pokochała ją i tak mocno chciała. Adoptowała druga kicię po tygodniu - mega przytulaka. Peja po mału przekonała się do Doroty - w mniejszym stadzie, u nas trzymała tylko z kotami.

PostNapisane: Czw mar 12, 2009 9:40
przez Ewik
Brak innych kotów może kicia zmotywowac do ułożenia sobie zastępczych relacji z ludziem ;)
Tak stało sie z moją Tośka która na jakiekolwiek próby bratania sie z domownikami reagowała unikami...unikała dotyku, głaskania a jesli już łaskawie pozwoliła sie dotknąć to widać bylo po pychu że nie moze doczekać sie kiedy ta tortura sie skończy. Patrzyła na nas ze zdzwieniem i wręcz obrzydzeniem-czego te dwunogie potwory ode mnie chcą??? Za to do kotów była ach i och!
Sytuacja zmieniła sie kiedy Dieselek przestal ja niańczyć, tulić, miziać i myć a wręcz brutalnie odstawił od "cyca". Nagle kota zostala na lodzie z ogromna potrzeba czułosci i milosci. To co miała robic? Poszla tam gdzie ja chcieli :twisted:
Dzis Tosia to nadal nie jest klasyczny miziak ale przyjdzie, pomruli, wywali brzucho, pomizia się i da się dosyć namietnie wymiętosić (jak ma nastrój )...wzrok tez jej sie zmienił, zaczęla na nas patrzeć z...miloscią...tak...tak moge to nazwać 8)
Chyba więc warto zaryzykować...:)