Strona 1 z 4

Kot po przejsciach odmawia jedzenia - bardzo prosze o POMOC!

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 16:46
przez Liwia_
Chodzi o Bartusia, kocurka z tego watku : http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=89 ... sc&start=0

Bartus trafil juz do stalego domu, jest pod Warszawa, watek zakladam na prosbe hipbo, ktora teraz nie moze tego zrobic.

W skrocie : Bartus zostal odebrany osobie, ktora trzymala go cale jego zycie na metrowym sznurku/drucie. W swoim dawnym domu, uwiazany - byl kotkiem bardzo przylepnym, mruczacym... Zostal odebrany w piatek, byl przerazony. Trafil do lecznicy, gdzie tego samego dnia zostal wykastrowany, zaczeto tez leczyc swierzb. Wedlug relacji weterynarza, kot byl caly czas bardzo przerazony, nie chcial wychodzic z klatki, jadl troche, ale niewiele.
W poniedzialek Bartus trafil do mnie. Podjadal po kilka kesow, rowniez w malych ilosciach. Robil postepy, w ogole nie byl agresywny, wziety na kolana mruczal, ciamkal, tulil sie...
We wtorek rano pojechal do Warszawy. Po kilku godzinach zaczely sie schody - kot stal sie agresywny - przy probach zblizenia sie do niego fuczy, drapie i gryzie, a przede wszystkim - nie je.
Probowano go kusic kocim jedzeniem puszkowym, suchym, swiezym miesem, ryba... Bartus w ogole nie wydaje sie byc zainteresowany zadnym jedzeniem.

Opiekunka Bartusia bardzo prosi o pomoc - o rady, jak sprawic, by kot zaczal jesc i ewentualnie o pomoc z okolic Warszawy...

Z racji agresji karmienie na sile nie wchodzi w gre. Bardzo prosze o pomoc! Martwie sie - ostatni raz "normalnie" Bartus jadl w czwartek/piatek :(

Co robic...? :(

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 16:57
przez ruru
może trzeba go odizolować i dawać jeść w ukryciu
nie zaglądać na razie do niego

może coś na uspokojenie?
On jest przerażony i dlatego nie je.

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 16:59
przez Liwia_
Bartus jest odizolowany, ma oddzielny pokoj :(
Po przyjezdzie zachowywal sie ok, dopiero po kilku godzinach wlaczyla sie agresja (ktorej u mnie nie bylo w ogole, u weta tez...)

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:20
przez Nualla
Stawiać miskę pod nos i zostawiać w spokoju?
Moje 2 koty z początku wcale nie chciały wychodzić z dziur do miski, ale w dziurach jadły.

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:23
przez Kleo
To wszystko efekt stresu, najpierw zabrano go do lecznicy potem do Liwia_ a następnie do swojego nowego domku, a to wszystko w przeciągu kilku dni, to bardzo duży stres dla zwierzęcia który całe życie spędził uwiązany i prawdopodobnie tylko w jednym pomieszczeniu. Głód zawsze wygrywa głowa do góry :)
Ostatnio wyadoptowałam kocurka, u mnie łobuz i żarłok natomiast w nowym domku miał wszystko, jedzonko , spokój i wogóle , ale odkąd tam trafił nic nie jadł przez 4 dni, byłam przerażona bo to żarłok jest też dzwoniłam po innych Dt i tak jak powiedziały mi dziewczyny, że jeśli przez 5 dni nie zacznie jeść to dopiero jest sie czym martwić wtedy trzeba jechać do weta, natomiast jeśli pije wode to nic mu sie nie stanie :)
Proponuje jeszcze zaczekać i jeśli w sobote nie zacznie jeść to dopiero jechać z nim do weta, nie je dopiero 2 dni, w końcu głód powinien wygrać ze strachem :)
Trzymam kciuki za koteczka :ok: ;)

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:23
przez JOANNAM
podgrzana puszka najlepiej hills, może whiskas. Kurczak z rożna. Mogło niestety być tak że stres po kastracji uaktywnił chorobdę najczęściej kk. Do weta na zastrzyk z antybiotyku ze sterydem jeśli jest gorączka a lepiej wet do domu

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:29
przez Anka
Poza tym włączyłabym jak najprędzej w jego pokoju Feliwaya.
Kropli Bacha nie da się raczej mu podać z tego, co czytam, ale kiedyś widziałam u irmy_g Krople Bacha w sprayu, sprowadziła chyba z Krakowa. Na moich oczach popryskała na łapki podenerwowanej koteczki i ta w oczach uspokoiła się, trudno mi wprost było uwierzyć.
W każdym razie chodzi mi o to, żeby poza zachęcaniem kocurka do jedzenia oddziaływać też na jego psychikę.

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:35
przez Liwia_
Feliway jest wlaczony od 2 dni...

Martwi mnie ta agresja, tym bardziej, ze wczesniej nie bylo jej sladu. No i jedzenie Bartka od piatku to naprawde 1-2 kesy, 2 lizniecia, tak kilka razy dziennie, ale od kilku dni je naprawde minimalnie.

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:46
przez magicmada
Byc może pomogło by ograniczanie przestrzeni, np klatka?

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:47
przez Jana
Agresję może powodować ból fizyczny - czy wszystko z kotem w porządku po kastracji? Dobrze się goi etc.?

Warto by mu podać leki na pobudzenie apetytu, peritol albo relanimal na przykład. Kot nie może nie jeść, bo się posypie :( Jeżeli nie będzie jadł dłużej niż dwa dni, to konieczne są kroplówki z aminokwasami, czyli odżywianie pozajelitowe, dopóki nie zacznie sam jeść. Brak apetytu w takiej sytuacji to bardzo poważna sprawa, są koty, które mogą się zagłodzić na śmierć... Dosłownie.

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:48
przez Kleo
Kici trzeba dać trochę czasu żeby sie przyzwyczaiła do nowych warunków, żeby wiedziała że jest bezpieczna i nic jej sie nie stanie. Pisałyście że kot nic nie je od wtorku ale skoro choć troche liźnie lub zje to jest dobrze. Myśle że jego agresja wynika stąd, że do tej pory był tylko w jednym miesjcu z tą samą osobą, natomiast ostatnio widzi wszystko nowe i nowych ludzi, ciężko mu zaakceptować nowe warunki w jakich sie znalazł, nie rozumie tego więc boi się. To nie jest kilkumiesięczny kotek tylko dorosły kocur. Dajcie mu jeszcze troche czasu, a tak wogóle to Feliway ani na moje tymczasy ani na stacjonarne koty wogóle nie działa :)

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:51
przez Liwia_
Dziekuje za rady, Hipbo na pewno przeczyta je wszystkie i zdecyduje jak postepowac dalej.

Wydaje sie, ze po kastracji wszystko jest ok.
Tez uwazam, ze leki na pobudzenie apetytu by nie zaszkodzily.

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:51
przez Anka
Na moje Feliway trochę działał.
Jeszcze pomyślałam, że skoro odrobinę je, to może spróbować dawać mu convalescence. Nawet mała ilość jest bogata w treść, a koty na ogół lubią to.

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:53
przez Liwia_
Conva dostal, w ogole sie nim nie zainteresowal :( Z "potraw" Hipbo probowala juz prawie wszystkiego :(

PostNapisane: Czw mar 05, 2009 17:56
przez anita5
U mnie jest współtowarzysz niedoli Bartusia, Kubuś. Siedzi w klatce. Są chwile, gdy zapomina, że ma być groźny i nawet jakby się chciał miziać, a są takie, gdy syczy, jak tylko wejdę do pokoju. Teraz np. zaatakował mnie łapką, gdy czyściłam mu kuwetę.
Też nie wiem, co zrobić, żeby było lepiej.
Daję mu stresnal, ale to tak od razu nie zadziała...

Też się zastanawiałam, czy w przypadku Bartusia nie pomogłaby klatka.

Aha, na szczęście Kubuś je. I to bardzo chętnie.