Strona 1 z 3

Oszaleję i skończę w psychiatryku. Wampirzyca....

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 3:44
przez Nualla
Od soboty mam na stanie dziką dzicz w klatce na przechowaniu posterylkowym. I pragnę ogłosić wszem i wobec, że ponieważ mam przez nią omamy, zaczynam wierzyć w zjawiska paranormalne oraz istoty nadprzyrodzone, demony zesłane z piekieł jako kara za moje rozwiązłe życie, w najbliższym czasie znajdę się na oddziale psychiatrycznym a dzika Wampirzyca nie opuści mnie w snach.

A dzieje się tak:
Rankiem przed wyjściem do pracy poszłąm zajrzeć do Wampirzycy, zobaczyłam że zjadła jedzonko, dołożyłam co trzeba, skontrolowałam czy ma wodę, czy jest coś w kuwecie. Zamknęłam klatke - tak, zamknęłam ją na 100% bo wiem co ta maupa potrafi. Wróciłam z pracy, nic się nie zmieniło. Wampir u siebie, dość spokojny, połowa jedzenia zniknęła - dobrze. Zatem nic nie otwierałam, cyknęłam jej fotkę przez pręty do dość spokojna była, poszłąm zająć się własnymi sprawami. Zamknęłam pokój z Wampirem.

Przed zasnięciem postanowiłam jeszcze raz zajrzeć do Wampirzycy, no i klops. Klatka, choć nadal zamknięta, jest pusta!! :conf: Sprawdziłam dokładnie, okazało się że Wampirzycy na 100% nie ma w klatce.

Zanim zaczęłam jej poszukiwac dokładnie sprawdziłam stan klatki, czy wszystkie zaczepy są na miejscach, czy żadne pręty nie są wylamane - wszystko było ok. Kota znalazła się na szczęscie szybko pod szafą, nic przy tym nie demolując, poszłam więc po rękawice i broń, czyli kocyk. Jakoś złapałam znowu wrzuciłam do klatki - na jak długo??? Jak ona to robi?:strach: :strach: :strach: :strach:

- zamienia się w nietopyrza i przeciska przez kraty?
- zmienia stan skupenia na gazowy i w tej postaci wybiera wolność?
- sama sobie te klatkę otwiera? To jest możliwe w ogóle?
- modyfikuje moje wspomnienia, abym pamiętała że nie otworzyłam klatki gdy tak naprawdę było inaczej?
- zwyczajnie przenika przez kraty?

Ja i tak jestem przy niej ostrożna bo wiem co potrafi, ale standardowe zabezpieczenia i czujnosc to jak widać za mało.
Mam oprócz niej 3 koty i pająka ptasznika, czy jakaś dobra dusza zajmie się moim kotostanem gdy już mnie zamkną w domu wariatów...?

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 4:45
przez Koszmaria
skombinuj drut i obwiąż nim drzwiczki tak,żeby nie dało się ich otworzyć
[ja robiłam to bardzo cienkim,ocynkowanym drucikiem,spinałam ciasno tak,że żeby się dostać do klatki,trzeba było użyć nożyka do cięcia drutu.no ale szczur to chyba nie to samo co kot]

albo karabińczyki od smyczy na telefon zapnij na drzwiczkach.

dwa sprawdzone sposoby na drzwiczki.
jeśli coś innego w klatce nawala,to nie mam pomysłu :P

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 7:32
przez Ewik
Hmm...a jaka to klatka? Wystawowa cy "gryzoniowa"?
A może ona robi to tak? 8)
http://www.youtube.com/watch?v=EshbCjmoV7Y

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 7:55
przez Migota
No nie, nawet się pręty nie wygięły. 8O Wiem, że koty są giętkie, ale żeby aż tak :?: 8O

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 7:59
przez kalewala
Jesli to klatka warszawska tzw skośna, to z przudu o dołu w tych "dzibkach" są duże oczka, kot wyłazi tamtędy. Zatkaj je kawałkiem tektury lub kilkakrotnie złożonej gazety przeplatając przez pręty.

Jesli klatka prostokątna z wkładanym dnem - to ustaw to dno nieco wyżej, no przy książkach. Pasmo tuż nad podłogą ma duże oczka.

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 8:10
przez genowefa
annskr pisze:Pasmo tuż nad podłogą ma duże oczka.


Dokładnie tak, trzeba coś podłożyć i podnieść dno.
Jeżeli mam kociaki w klatce to zawsze ustawiam ją tak aby z dwóch stron była ściana, a na trzeci bok TŻ zrobił specjalną wkładkę z tektury. Przód klatki mam dodatkowo zabezpieczony siatką (taką zieloną ogrodniczą z OBI).

A na tym filmiku pręty wyraźnie się wygięły ;) wujowa klatka i tyle.

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 10:22
przez Nualla
klatka jest prostokatna. nie ma dna, tzn dno wyłozyłam ceratą podwiniętą na brzegach. To nie jest kociak, tylko spora dorosła kotka...

już nie uciekła w nocy, oplotłam klatkę czerwoną przędzą na czary i rozsypałam w pokoju czosnek granulowany bo nie mam zwykłego - na wampiry :wink:

czyli okazała się albo jednym albo drugim... 8O

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 11:31
przez kalewala
Osinowego kołka brakuje :twisted:

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 11:43
przez marta79
I srebrnej klatki :roll:

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 11:46
przez Nualla
marta79 pisze:I srebrnej klatki :roll:


o, to to!!

ostrożności nigdy za wiele... :twisted:

koty

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 16:15
przez wydra
W kwestii formalnej - klatka jest wystawowa, duża - zakupiona w firmie ZAMET - wypożyczona z Fundacji Bezpieczna Przystań.W tego rodzaju klatkach przebywało po zabiegu wiele kotów - żaden nie wyszedł ze środka przy dobrze położonej podłodze.
Nie jest "wujowa", tylko bywa, że dzikie koty bardzo kombinują, jeśli mają dużo wolnego czasu i być może niewłaściwie zabezpieczoną podłogę.
Klatkę wypożyczyłam bez podłogi z linoleum (od roku nie ma chętnych do wycięcia podłóg do klatek z zakupionego nowego linoleum) - dałam dokładne instrukcje Nuelli jak powinna być zrobiona, aby zabezpieczyć szczeliny przy połączeniu podłogi klatki z jej ścianami, którymi kot może się wydostać. Co zrobiła nie wiem.
Natomiast co do przedstawionej przez kogoś koncepcji "drucików" - jestem absolutnie przeciwna:
- kot może się pokaleczyć
- kot możę się zaplątać przy kombinowaniu i udusić czy powiesić
- kot może zjeść fragmenty drucików i pokaleczyć sobie narządy wewnętrzne.

Bardziej cenne niż opisywanie problemu byłoby, gdyby praktyk odwiedził Nuellę i pomógł jej właściwie zabepieczyć klatkę, aby kotka siedziała w niej do czasu wypuszczenia i uniknęła KOLEJNEGO stresu, związanego z łapaniem jej (przeżyła to w tej akcji już bardzo wiele razy!).

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 16:25
przez gabriel
No tak, to Nutella jest autorem tematu więc wszystko jasne 8)
Kot zamienia się w powietrze i przenika przez kraty...

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 16:36
przez Nualla
gabriel, a zejdź ty ze mnie, co?
Nie mam ochoty czytać twoich głupich uwag.

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 16:47
przez gabriel
Nualla pisze:gabriel, a zejdź ty ze mnie, co?
Nie mam ochoty czytać twoich głupich uwag.
Być może moje uwagi nie są wysoce użyteczne ale przynajmniej mi koty nie przenikają przez ściany :wink:

PostNapisane: Czw lut 26, 2009 17:13
przez Nualla
Och och już wiem co się dzieje!!
Postawiłam klatkę w miejscu lokalnego "trójkąta bermudzkiego", w miejscu gdzie giną klucze, rozładowują się komórki... Sprawdziłam to właśnie wahadełkiem :D

Tak więc wystarczy że przesunę klatkę i wszystko będzie dobrze :lol:
Przeczytałam, że jeśli wymaluję na podłodze krąg Azathatona, uchroni to biedną kotę przed promieniowaniem trójkąta.

Potrzebna mi tylko kreda z Morza Martwego, może ktoś ma i mógłby wrzucic na Bazarek??

I przepraszam tych których to wcale nie smieszy :roll: ja jestem po prostu ciekawa co mi odpisze lokalny głupek gabryś...