Strona 1 z 13

Kot ktorego karmimy-zaczyna zaczepiac s.12.

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 20:51
przez ara
Przychodzi do nas kot. Nie mam pojecia jakiej plci, aani ile ma lat. W kazdym razie jest chyba chory. Ma bardzo czerwone dziasla i caly czas sie oblizuje, nie chcial nic jesc i jest potwornie wystrazony. Cieknie mu troche z jednego oka. (Ma to oko nie tyle chore co tak jakby rozlala mu sie zrenica na cale oko, tak byl;o od kiedy zaczal przychodzic). Zawsze wygladal na zdrowego.Ze wzgledu na moje maluchy nie moge go wziac do domu bo nie chce zeby sie zarazily cokolwiek mu dolega. Poniewaz trudno tutaj o calodobowego weta, a jesli jest to kosztuje majatek to zabieramy go do weta jutro po pracy. Zrobilismy mu budke z kartonu i wyscielilismy mu kocykiem. Polozyl sie w niej i lezy. :cry:

Moje pytanie jest takie, czy ja mu moge cos dac zeby go nie bolaly te dziasla czy lepiej poczekac do jutra niech go wet obejzy.

Tak mi go szkoda ze az plakalam jak go zobaczylam. Podejzewam ze albo go ktos pobil, albo go cos potwornie pogryzlo (szczur) bo nigdy sie tak nie zachowywal. Zawsze przychodzil, zjadl i poszedl, a dzis garnal sie do nas potwiornie. Wiem ze moge liczyc na wasza porade. Z gory dziekuje.

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:23
przez Falka
Biedny kot :cry: Dobrze, że zajęliście się nim. Trudno powiedzieć tak na odległość co można zrobić w tym momencie. Czy on ma jakieś rany na pysiu? Przecięte, obite, rozerwane? Czy to tylko dziąsła przy zębach są zaczerwienione?

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:27
przez ara
Falka pisze:Biedny kot :cry: Dobrze, że zajęliście się nim. Trudno powiedzieć tak na odległość co można zrobić w tym momencie. Czy on ma jakieś rany na pysiu? Przecięte, obite, rozerwane? Czy to tylko dziąsła przy zębach są zaczerwienione?


Ran nie ma, ale ma spuchniete pysio i te dziasala tak jakby na wierzchu. To oko tez mnie martwi bo jest dookola spuchniete. :cry: Taki jest biedny. I potwornie wystraszony.Wiedzial ze moze na nas liczyc bo dal sie glaskac. Zazwyczaj to byly dwa machniecia mojej reki i juz go nie bylo.

Mam nadzieje ze on do jutra nigdzie nie pojdzie i bedziemy go mogli zabrac do weta. Budka niestety stoi na dworze, a nie w domu. :cry:

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:28
przez basia
no nie wiadomo właściwie jaka jest przyczyna takiego stanu - owrzodzenie ? zatrucie ? skaleczenie , a jeśli , to czym ? czy nadal w dziąśle nie tkwi np kawałek szkła ? infekcja ? nie da się leczyć nie wiadomo czego .. :cry:
a dając coś "na oślep" można czasem zaszkodzić :cry:

może by go dokładniej obejrzeć ?

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:31
przez zuza
Biedny kot :-(

A dziasla to moze byc mnostwo roznych rzeczy: kamien i zapalenie dziasel od niego, jakas choroba inna rzucajaca sie na dziasla typu nerki, niektore wirusowki, choroba autoagresywna. Najczesciej to kamien i nerki.

A farta ma i wiedzial do kogo przyjsc.

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:32
przez ara
To przy zatruciu tez tak moze byc? 8O

wczoraj zauwazylismy z TZ rozerwany worek na smieci i wyzarte "zepsute "mieso.(Zepsulo sie, wyrzucilismy w opakowani i zostalo samo opakowanie) Jesli to on, a nie sadze bo go karmimy normalnym kocim zatelkiem,( mogl byc lis na przyklad), to moze to mu zaszkodzilo?

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:33
przez basia
ojej, jeśli budka na dworze - to może go zaatakować jakiś zdziczały pies, szczur , inny kot ..
strach myśleć ..

spuchnięty pyszczek to może być połamana żuchwa po urazie "komunikacyjnym " czyli np potrąceniu przez samochód..

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:35
przez ara
zuza pisze:A farta ma i wiedzial do kogo przyjsc.


Zaczal przychodzic rok temu jak sie wprowadzilismy. Zanim pojawily sie maluchy to czasem u nas w domu zostawal na noc.

Jak pojechalismy do Polski to kumpela przychodzila go karmic. Jak przyjechalismy to go nie poznalismy, strasznie wielki sie zrobil, tak jakby spuchl. Moja teoria byla taka ze pewnie znalazl sobie druga mete i tam tez pewnie je. A teraz tak mi sie wydaje ze to moze poczatek jakiejs choroby byl? :cry:

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:39
przez ara
basia pisze:ojej, jeśli budka na dworze - to może go zaatakować jakiś zdziczały pies, szczur , inny kot ..
strach myśleć ..


O to sie akurat nie boje bo nie mieszkamy w lesie :wink: Poza tym jest ogrodzenie. Jesli juz to lis moze sie dostac, ale tez watpie, bo lisy przez ogrodzenie nie skacza. Kotow i psopw zdziczalych tutaj nie uswiadczysz. :roll: Bardziej sie boje ze on gdzies pojdzie i nie wroci jak bedziemy z nim chcieli do weta jechac. Boje soie o maluchy i nie moge go wziac do domu. Poza tym musialabym go wypuscic na dzien bo idziemy do pracy.

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:40
przez Falka
A nie dałoby rady go gdzieś przechować do jutra? Jakieś pomieszcenie gospodarcze? Zamknięta piwnica?

Mogę tylko trzymać kciuki za biedaka :(

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:40
przez zuza
Bez obejrzenia u weta sie nie obejdzie. Moze on po prostu sie rozrosl. Nie myslmy na razie o niczym wiecej, ale brzuch niech mu wet tez obmaca...

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:47
przez Estraven
Wygląda na uraz albo miejscową infekcję, ale czym spowodowaną...?

Trudno polecić cokolwiek. To znaczy owszem, tak czy tak podałbym mu Betamox (gdyby był pod ręką), ale właściwie tyle. Przeciwbólowe nie wchodzą w grę.

Szkoda, że nie macie żadnej komórki, aby tam przeczekał...

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:57
przez ara
Nie mamy ani piwnicy ani komorki niestety. tutaj jest zupelnie inne budownictwo niz w Polsce. :roll: Betamoxu pod reka tez nie mam.

obiecalismy sobie ze jak da sie go wyleczyc, to go pozaszczepiamy, odrobaczymy i jak trzeba to wykastrujemy czy wysterylizujemy (chyba ze juz jest) i bierzemy go do domu. trzymajcie forumowe kciuki zeby bylo z im wszystko w porzadku i zeby przetrzymal do jutra.
tylko jest tai problem ze nie wiemy czy on by sie przyzwyczil do ciaglego bycia w domu bo kociak zyje na "wolnosci" i nawet jak u nas byl w domu to raczej na chwile. Jak zostawal na noc to rano drapal pod drzwiami zeby go wypuscic.

Wydaje mi sie tez ze on jest taki przestrszony , bo jak wspomnialam mogl gdzies jeszcze do kogos chodzic i ktos zobaczyl w jakim jest stanie i go wyrzucil.

Nie mam tez zielonego pojecia czy on wie co to kuweta. :roll:

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 21:58
przez Falka
Trzymam kciuki z całych sił.
Wytrzymaj kociaku do jutra :!:

PostNapisane: Czw wrz 11, 2003 22:00
przez Estraven
Na razie leczenie...

A potem - nie raz kotuchy przywykały do domu, gdy już go miały.