Strona 1 z 2

I co ja teraz mam zrobić??

PostNapisane: Wto wrz 09, 2003 23:31
przez Motylek
Może problem dla doświadczonych "Kociarzy" niezbyt ważny, ale ja jestem załamana!! :cry: Właśnie wyszli znajomi, którzy przyjechali do nas w odwiedziny z .... kotem :? I moje koteczki, które do tej pory żyły ze sobą w wielkiej miłości warczą i prychają na siebie!!! :cry: :cry: Co ja mam robić?? Na nowo walka o terytorium?? :( I którą mam ugłaskiwać i dobruchać?? Jestem załamana....

PostNapisane: Wto wrz 09, 2003 23:34
przez Estraven
Czyli jak - kotuch był w gościach i jego chwilowa obecność rozdrażniła rezydentki?

PostNapisane: Wto wrz 09, 2003 23:35
przez basia
to może być chwilowe , takie odreagowanie (jak u ludzi :D )

spróbuj je czymś zająć , pobaw się z nimi troszkę , daj smakołyka jakiegoś :D

PostNapisane: Wto wrz 09, 2003 23:41
przez Motylek
Tak Estravenie... Jest coraz gorzej... Wszystkie smakołyki zawiodły - Kotki są tak zdenerwowane, że nawet na te najlepsze nie chcą patrzeć. Nie wiem, doprawdy nie sądziłam, że będę kiedyś w takiej sytuacji... Najbardziej martwię się o to, że pomimo wielkiej uwagi, jaką przywiązuję do równowagi emocjonalnej (tylko nie śmiejcie się... ) pomiędzy kotami, to nagle coś takiego, co znerwicowało je doszczętnie!!! :cry:

PostNapisane: Wto wrz 09, 2003 23:48
przez Estraven
Czy napadają na siebie, czy tylko prychająi schodzą sobie z drogi? Może dałoby się je na trochę zająć czymś osobno? Żeby przestały sobie siedzieć "na oczach". I uspokajać kociaste. Jak pisze Basia - najpewniej to tymczasowy stan.

Czy któraś z nich miała kontakt z gościnnym kotem? I czy gościnny kot korzystał z kuwety? Może został jakiś jego zapach, np. na futerku którejś z rezydentek?

PostNapisane: Wto wrz 09, 2003 23:57
przez Motylek
Kontakt jedynie wzrokowy.... A wyglądało to tak 8O Z kuwety na szczęście nie korzystał. Są bardzo agresywne w stosunku do siebie... Z napaścią włącznie. Wsadziłam obie do szafy :oops: Marguta z jednej, Larę z drugiej strony (takie suwane drzwi, co to kociambry same otwierają) i jak na razie cisza. Doszłam do wniosku, że pobyt w ukochanym, spokojnym i zacisznym miejscu dobrze im zrobi. Nie wiedziałam, że koty warczą!!! 8O Jestem zła z powodu całej sytuacji :evil: :evil: :evil:

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 0:06
przez basia
wiesz , może to nie kot jest przyczyną konfliktu , może jakiś obcy zapach w domu wywołał taki stres (koty mają bardzo czuły węch , a ludzie lubią się perfumować - zapach miły dla człowieka może być przerażający dla kota )
może zapach dymu tytoniowego ? (a koty nie zwyczajne )

a kot-gość to kot dorosły ? chłopak ? kastrowany ?

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 0:15
przez Nelly
Motylku, daj im odetchnąć po emocjach. Wszystko wróci do normy, zobaczysz.

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 0:17
przez Motylek
Nie, gość był maleńkim kociakiem - prześlicznym zreszta. Cudowny rudzielec! Lara, młodsza, dochodzi już do siebie. Dostała michę i cała happy już :) A z moją Królową Margot .... no cóż, nie jest łatwo. Jest bardzo nerwowym kotkiem i niestety przeraźliwie wrażliwym. Łatwo ją "zranić", jest raczej wyobcowana. Najwyraźniej mocno ją rozdrażniło to, że "coś" obcego biega po jej domu.
Zastanawia mnie jedno. Moje Koteczki nie broniły swojego terytorium.... poprychały i pouciekały. Gość biegał zachwycony po całym mieszkaniu, szukał kogoś do zabawy, a moje królewny siedziały na najwyższych miejscach przygotowane do ataku.
Nie jestem doświadczonym kociarzem i takie sprawy bardzo mnie poruszają. Mam dwie, no, jedną bardziej, drugą troszkę już mniej, zdenerwowane kotki i ja trzecia rozdygotana pomiędzy nimi.
Wiem, że miewacie problemy dużo poważniejsze, ale jeśli chodzi o koty to z kim, ja nie z Wami, można podzielić sie takimi troskami??
Pozdrawiam

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 0:29
przez basia
po to jest forum właśnie !! :D

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 7:30
przez Olivia
daj kiciom czas dojść do siebie.
sama miałam niedawno taki problem.
odwiedzili mnie przyjaciele z kastratem, po czy moja kotka w nocy posadziła kaktusa na środku łazienki, a rano nasikała na kanapę :evil:
no i cały dzień przesiedziała w kontenerze obrażona na cały świat.
na szcęście po dwóch dniach minęło :)
daj znać, jak rozwinie sie sytuacja u was
pozdrawiam.

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 7:57
przez Damork
Mam nadzieję, że Twoja Królowa Margot okaże się jednak bardziej odporna niż kiedyś moja Bombelek...

Kilka lat temu gdy miałem jeszcze trzy kotki - Bunię i jej dwie córki, przyniosłem z klatki schodowej kociaka.
Na króciutko, bo jak się okazało Bunia zareagowała ze spokojem, Pusia się schowała i przeczekiwała, a najbardziej wypieszczona Bombelek dostała szału :(

Atakowała wszystko co się ruszało, wyła i rzucała się z furią nawet na poruszoną wiatrem firankę. Moja mama bała się do niej zbliżyć, na mnie wrzeszczała, ale nie atakowała, więc próbowałem ją uspokajać, ale skutek był żaden.

Horror normalnie.

Kociak jak się okazało komuś z mieszkania wyszedł, szybko wrócił do wlaściciela, a Bombelek dłuuugo dochodziła do siebie i potem co pewien czas miała nawroty tej irracjonalnej agresji.

Strasznie dziwne oczy jej się wtedy robiły :(

Aktualny nasz koci skład osobowy do innych kotów podchodzi po luzacku, ale gdyby Bombelek żyła, nie byłoby mowy o jakimkolwiek powiększeniu stadka.

To przypadek skrajny i w żadnym wypadku nie był typowy, ale coś takiego też się zdarza...

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 8:04
przez Anja
W temacie kociej nietolerancji od razu widze naszego uroczego HrupTaka. RySiek byla dla niej malym koszmarem do ktorego przyzwyczajala sie z trudem przez 3 m-ce, a w miedzyczasie tak ja meczyl stres, ze pogorszyl sie jej stan nerek 8O . Mala nie cierpi jakichkolwiek zmian, obcych kotow, przestawiania mebli itp. Uznalismy, ze tak juz jest i zyjemy dalej, tylko staramy sie jej nie stresowac.
Motylku, widac musisz sie przyzwyczaic, ze Twoje koty nie lubia obcych slicznych kociakow - tem typ widac tak ma. Zas ich skolatane nerwy na pewno sie uspokoja, to kwestia czasu :lol: .

PostNapisane: Śro wrz 10, 2003 8:13
przez Katy
Motylku, raczej nie masz sie czym przejmować. Gdy do mojego domu trafia nowy kot, któremu szukam własnych ludzi, przez jakiś czas Mefisiek i Niedobra zachowuja sie jakby nigdy wcześniej się nie widziały. Warcza i prychaja na siebie, także sie bija. Ale potem im to mija. Nie martw sie! :D

No i już wszystko ok!!!

PostNapisane: Pt wrz 12, 2003 12:51
przez Motylek
Nie miałam dostępu do kompa :evil: Po dwóch dniach złości moje koty znów się kochają miłością wierną i pełną czułych gestów!!! :D Powiem szczerze, że byłam baaardzo przestraszona na początku. Kolejne doświadczenie na moim koncie :wink: Bardzo dziękuję za słowa, które mnie uspokoiły trochę.
Pozdrawiam gorąco!