Strona 1 z 1
Nerki Mefisi - czy jest szansa?

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 18:22
przez Micura
Pisałam w wątku Ropiejący pysiak Mefisi o koteczce, która mnie znalazła. Leczę ją od 4 miesięcy u (jak myślałam) najlepszych miejscowych lekarzy. Po dwu miesiącach i usunięciu z dolnej szczęki 7 połamanych, zaropialych korzeni - koteczka odżyła, cudownie się bawiła, była żywa i wesoła, sierść wypiękniała, przytyła. 22 sierpnia zaczęła siusiać żywą krwią. Kiedy wet stwierddził po badaniu moczu (bo krwi nie dał rady pobrać mimo podejść), ze ma chore nerki, a zaordynował karmę na kamicę - zorientowalam się, że coś nie tak. Z urlopu macierzyńskiego wróciła wetka, której udalo się pobrać krew, a było bardzo trudno, bo koteczka waży ok.2 kg i ma drobniutkie naczynka.
Wyniki są tragiczne.
Mocznik 220
Kreatynina 4,6
Koteczka cały czas leży, śpi. Chodzi tylko siusiać. Dzis dostała 3 kroplówkę. Lekarka stwierdziła, że jeśli po tych trzech kroplówkach nie zauważymy poprawy, należy rozważyć eutanazję. Jej zdaniem (i moim) kot nie jest wyniszczony, jest lśniąca, puchata, je z zapałem (może to efekt kroplówek, bo przedtem baaaaaaardzo różnie). NIestety, widać, że cierpi. jeśli jest troszkę aktywna, to skupia się na zerwaniu bandaża chroniącego wenflon. Bardzo to przeżywam i wszyscy w domu cierpimy. Nie wiemy, jaką mamy podjąć decyzję. Czy można z takiej mocznicy wyprowadzić kotkę na tyle, żeby jeszcze trochę się pocieszyła życiem, czy czeka ją tylko cierpienie własne i to zadawane przez nas podczas zabiegów?

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 18:38
przez Katy
Nie poradzę, ale wszyscy trzymamy mocno kciuki, zwłaszcza mój Mefiś za swoją imienniczkę!

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 18:42
przez Anja
Mefisia ma bardzo zle wyniki to smutna prawda. Moja HrupTak zaczynala od mocznika 150, kreatynina 3,8. Dodatkowo uszkodzone nerki moga powodowac uszkodzenie innych narzadow, np. w naszym przypadku watraby.
Sadze, jednak ze warto walczyc i nie rezygnowac po zaledwie 3 dniach. U nas pierwsza akacja ratowania kota trwala dokladnie 2 tygodnie. Kotka dostawala potezne kroplowki i serie 5 zastrzykow, m.in pobudzajacych prace nerek i wzmacniajacych organizm. Po dwoch tygodniach powtorzalismy badania krwi. Uczulam, ze same kroplowki to za malo aby pomoc Mefisi.
Uwazam, ze 3 dni to stanowczo niewiele, aby stwierdzic czy kotek ma szanse na przezycie czy tez nie.
Moja kotka zyje juz prawie 2 lata z uszkodzonymi nerkami i watraba od 5 m-ca zycia. Faktem jest ze ciagle leczenie kosztuje i nie kazdego na to niestety stac. Jednak my nie mamy watpliowsci, ze dopoki jest taka mozliwosc to wykorzystujemy kazda, aby pomoc HrupTakowi.
Ja bym na twoim miejscu zawalczyla troche, jezeli jej stan rzeczywiscie sie nie poprawi wtedy nie widze innego wyjscia...Ja juz uspilam jednego sp. Kota zwanego Kotem z powodu zupelnie niewydolnych nerek. Jednak w jego przypadku tez decyzja byla podjeta po 3 tygodniach intensywnego leczenia.
Trzymam kciuki.

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 18:53
przez Micura
Anju, historię HrupTaka znam prawie na pamięć, ale teraz przekazałaś mi bardzo cenne, konkretne informacje - stan wyjściowy. To jest dla mnie pocieszające. Myślę, że między tymi paskudnymi kroplówkami i pobieraniem krwi HrupTak cieszy się życiem.
Dziś robiłam kroplówkę sama. Pomogła mi podłączyć koleżanka i nas zostawiła. Zajmuje mi to ok. 1,5 godz. Dziś po godzinie i 15 min. Mefisia tak zaczęła walczyć, że ostatnie 50 ml wylecialo na kocyk a w miejscu wklucia pokazala się krew. Nie wiem, czy nie wyrwała wenflonu. Jutro idę do wetki.
Anju, masz jakiś sposób na kota pod kroplówką? Pozdrawiam.

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 19:00
przez Anja
Micuro

. Do tej pory nie mam patentu na kroplowke domowa, dlatego jezdze zawsze do pani wet, czasem po 14 dni pod rzad. Wstyd sie przyznac

, wiec podziwiam Cie. Leki dajemy sami na szczescie. HrupTak to straszny nerwus.
Na stronie Blue podalam wyniki Hruptaka w ciagu ostatnich kilku wizyt, czasem cos moglam przeoczyc ale informacje sa wiarygodne
http://www.zwierzeta.cisza.pl/hruptak.html
Pierwsze 3 dni z tego co pamietam bylo 5 zastrzykow potem zeszlismy do 3, jak chcesz to moge jutro spytac naszej wetki co dawala Hruptakowi.
HrupTak cieszy sie zyciem, wlasnie dlatego nie ma watpliwosci ze takiego kotka dopoki on sam walczy warto ratowac.
HrupTak jest kotka malutka 2,7 kg, jednak bardzo waleczna i bojowa. Widac, ze bardzo potrzebuje opieki i czulosci, nie wyobrazam sobie naszego domu bez niej.

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 19:09
przez Anja
http://www.zwierzeta.cisza.pl/opiekun-01.html
tu jest opis jak robic kotu kroplowke samodzielnie


Napisane:
Pon wrz 08, 2003 19:32
przez Micura
Aniu, jeśli możesz, spytaj, co Twoja wetka podawała HrupTakowi, będę wdzięczna.
Jestem już po dwu kroplówkach podanych dożylnie samodzielnie. największy problem stwarza utrzymanie koteczki tak dlugo (1.5 godz.)Zdecydowaliśmy się podawać sami, bo myślimy, że jest to dla niej mniej stresujące niż wizyta u weta.
Zapomniałam napisać, że lewa nerka Mefisi jest przynajmniej pięciokrotnie powiększona. Wcześniej badało ją 4 lekarzy i nikt tego nie zauważył.

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 19:59
przez Blue
Troszke informacji na temat chorych kocich nerek mozesz znalezc pod adresem
http://www.zwierzeta.cisza.pl/niewydolnosc_nerek.html
Napisalam tam tez troszke o podawaniu kroplowek...
A skoro juz jestesmy przy tym temacie - to ostatnio uslyszalam o leku ktory ponoc bardzo sprawdza sie przy niewydolnosci nerek u kotow, nazywa sie toto Fortekor 5. Zwieksza wydolnosc nerek, zmniejsza przepuszczanie przez nie bialka do moczu.
Niestety - nie wiem o nim nic wiecej poza tym co napisano w ulotce...
Wyniki Twojej kotki sa bardzo zle - ale mysle ze trzeba sprawdzic co jest przyczyna zlego samopoczucia. Moze kotce dokucza cos innego? Uszkodzona watroba? Cokolwiek. Bo ladny wyglad siersci, apetyt - to rzadko sie zdarza przy mocznicy ktora powoduje juz znaczne pogorszenie stanu kota.
Czesto bledem jest, w przypadku niewydolnosci nerek - "zwalanie" winy za zle samopoczucie kota - na ta chorobe. Bo czasem moze ono wynikac z czegos zupelnie innego - choc chore nerki moga sie do tego dokladac...
Ale przeciez zdarza sie ze i zupelnie zdrowe koty pewnego dnia robia sie ospale, maja goraczke, zle sie czuja.
Moze warto by bylo powtorzyc badania?
To bedzie dosyc wiarygodny obraz tego co sie z kotka naprawde dzieje...
Bo jesli mimo kroplowek, lekow - mocznik i kreatynina nie spadly - przynajmniej bedzie wiadomo....

Napisane:
Pon wrz 08, 2003 20:18
przez zuza
Ja proponowalabym sie tez spytac o Solidago Compositum.
Moja miala na poczatku mocznik 100 i kreatynine 2.
Teraz ma mocznik w normie a kreatynine 2.1, a tak dlugo bylo tak dobrze...
Kurcze, ale skoro kot sie nie poddaje to warto walczyc...
Trzymam kciuki.
Nerki Mefisi - nowe wyniki

Napisane:
Wto wrz 16, 2003 19:23
przez Micura
Dziękuję za wszystkie informacje, bardzo mi pomogły. Dziś sytuacja wygląda tak: Po 7 dożylnych półlitrowych kroplówkach, 10 dniach Fortekortu i 10 dniach karmy leczniczej -
mocznika jest 158. Kreatyniną mam się nie przejmować, bo kuracja fortekortem na początku powodowac moze jej zageszczenie. Koteczka ma odrobinę lepsze samopoczucie, troszkę zaczęła się bawić, myć i interesować światem

, Je nieźle. Jak oceniacie postępy Meisi w leczeniu? Dziś u wetki była rzeźnia. Kotka waży trochę ponad dwa kilo i nie można wejść do żyły, żeby pobrać krew. Za trzecim dramatycznym podejściem nam się udało, ale wszyscy byli spoceni. Dziś dostała kroplówkę podskórną (40 min.). Ania pisze o 10 min. kroplówkach - jakim cudem?


Napisane:
Wto wrz 16, 2003 19:33
przez Anja
Nasze kroplowki trwaja 10-15 minut (ale nie licze wklucia tylko sam czas podlaczenia kota do tego urzadzenia). Jednak moim zdaniem to moze zalezec od stanu zdrowia kota i wielkosci podawanej kroplowki. HrupTak ma kroplowke puszczana szybko, bo widac ze przyswaja to bez bolu, a w gorszym stanie, moze to trwac znacznie dluzej. Nie zapominajmy, ze mojego kota lecze non-stop od roku, moze to ma znaczenie, ze kroplowki dostaje regularnie, a Ty w tej chwili kotka ratujesz....
W kazdym razie bardzo sie ciesze, widac wyrazna poprawe, oby tak dalej


Napisane:
Wto wrz 16, 2003 19:42
przez Anka

Napisane:
Śro wrz 17, 2003 9:55
przez vivien
Ogromnie się cieszę, że Mefisia ma się lepiej. Nie poddawaj się Micuro

. Wszyscy w domu trzymamy palce za Mefisię. I cieszę się, że Kasia się sprawdza
Wielkie głaski dla Mefisi
