Ku wzruszeniom...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 21, 2002 7:45 Ku wzruszeniom...

Przeklejam z pl.rec.zwierzaki

On Mon, 20 May 2002 21:58:49 GMT, "Ulkesh" <ulkesh@go2.pl> wrote:

>Bylam swiadkiem niezwyklej sytuacji zadajacej klam niepochlebym s&plusmn;dom o
>kociej wiernosci.
>Byłam u mojej przyjaciółki w jednej z podkrakowskich wiosek.
>Mieszka ona przy do&para;ć dlugiej uliczce domkow jednorodzinnych. Na jej koncu
>stoi stary dom chorej, samotnej kobiety.
>Kobieta nie przypomina jednak zdziwaczalych staruszek otoczonych gromada
>kotow i psow.
>Ma tylko jedna kotke, ta sama od wielu lat, wykastrowana.
>Kiedy siedzialysmy z kolezanka w ogrodzie podeszla do nas sasiadka mojej
>kolezanki i powiedziala ze kotka pani X. zachowuje sie dziwnie, wybiega na
>ulice do przechodniow i miauczy przerazliwie, sasiadka wyrazila tym faktem
>zdumienie gdyz kotka byla dosc lekliwa i niesmiala, chowala sie zawsze za
>swoja pania i unikala kontaktow z obcymi.
>Mama mojej kolezanki spytala czy sasiadka zajrzala do starszej pani, jednak
>okazalo sie ze nie. Cos ja tknelo i postanowily obie isc do tej kobiety
>spytac czy wszystko w porzadku.
>Nie bylo ich dosc dlugo i obie z kolezanka bylasmy juz zaniepokojone co sie
>moglo stac.
>W koncu (uplynelo niestety sporo czasu) uslyszalysmy wycie karetki.
>Zdecydowalysmy sie my takze isc, ale nim sie dotrulalysmy kobiete juz
>zabierala karetka.
>Co sie okazalo - chora kobieta zaslabla i przewrocila sie a nikt tego nie
>zauwazyl ! Jak to czesto bywa takich kobiet nikt nie odwiedza, lezalaby
>pewnie tam calymi dniami nim ktos w ogole by spostrzegl ze jej nie ma(swoja
>droga pieknie to swiadczy o jej rodzinie).
>Gdyby nie dziwne, nietypowe zachowanie cichej do tej pory kotki z pewnoscia
>pomoc nie zdazylaby na czas. Na szczescie prognozy nie sa najgorszsze, choc
>ona ma okolo 70 lat , a ja ciesze sie z tego faktu ze losem pozostawionej
>teraz kotki zajela sie sasiadka, wzruszona zachowaniem zwierzaka.
>Mam nadzieje tez ze nadmiar pieszczot nie wykonczy kotki, bo sasiadka ma
>pelno wnuczat ;-0
>Jednym slowem znamienna historia - ja jestem pod wrazeniem, nie sadzilam ze
>kot moze sie tak zachowac. To chyba dosc nietypowe.
>Pieknie, pieknie :-).
>
>Pozdrawiam wszystkich milosnikow kotow !
>Ulke'she - jedna z was :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Wto maja 21, 2002 8:03

Dla mnie to jest oczywiste, ze kot jest najlepszym przyjacielem człowieka:))))), a powyższa opowieść tylko to potwierdza, naaszeee kohcane futereczka, cóż byśmy bez nich zrobili:))))))))))))

Beata Karp

 
Posty: 101
Od: Nie kwi 28, 2002 21:15
Lokalizacja: Krosno

Post » Wto maja 21, 2002 8:33

ja przyznałabym medal tej kotce, za uratowanie życia człowiekowi :!: :!:
Jak najwięcej ludzi powinno poznać takie historie. Nie tylko Amerykanie i Brytyjczycy maja bohaterskie koty.
To, że duży człowiek moze uratować kota, to zwykła rzecz, ale, że mała kotka może pomóc człowiekowi to jest coś.

lewka

 
Posty: 1922
Od: Pon lut 11, 2002 7:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto maja 21, 2002 8:37

Faktycznie wzruszające!!! Jak to dobrze, że ta pani ma tak oddaną przyjaciółkę!
Ja zawsze wierzyłam w kocią wierność, miłość i przywiązanie! A ta opisana historia, to najlepszy dowód dla niedowiarków!
Ileż ta kocina musiała sie natrudzić, namiałczeć i nadenerwować o swoja opiekunkę! A ile wzruszeń dostarczyła staruszce!
Do łezki łezka, aż będę niebieska...- raczej czarna od tuszu!
Brawo dla dzielnej kotki!
Liv + Mafi
& Lewka za Tęczowym Mostem
Obrazek


Zapraszam do czytania i komentowania:
Mój blog: Rekin w Himalajach

Liv

 
Posty: 21685
Od: Pon lut 04, 2002 15:40
Lokalizacja: Kraków - Balice




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: alessandra, Google [Bot] i 332 gości