Strona 1 z 3

Mruczenie kota

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 9:43
przez Nelly
Liza w ogóle nie mruczy. Nigdy.
Nawet jeśli chce być głaskana (no... w każdym razie przez chwilkę pozwoli) i wyglada na zadowoloną ani najcichszego mruku nie słychać (ani nie czuć, bo mruczenie takie ledwo słyszalne mozna przeciez wyczuć też na dotyk :D ).
Czy "ona tak ma" czy dopiero będzie kiedyś mruczała?
Nie wiem. Nie spotkałam jeszcze kota, który wcale i nigdy nie mruczy.

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 10:23
przez Sigrid
Ja spotkałam. Mama Kitulca nigdy nie mruczy :?
Nie jest kocicą po przejściach, na swój sposób okazuje przywiązanie do swoich opiekunów, reaguje na imię...ale nie mruczy. Nie lubi też mizianek :( Wielka szkoda, bo jest taka śliczna, ze każdy by ją chętnie pomiział. Trikolorka z obłędnymi zielonymi oczyskami.

Mam nadzieję, że Liza okaże się inna. Może nauczy się traktorzyć od Maurycego?

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 10:40
przez Wojtek
Hera bardzo rzadko mruczy. A jeśli już, to cichutko. Właściwie to czuć pod palcami, że mruczy. Żeby usłyszeć muszę przyłożyć ucho do brzuszka :D. Jest to bardzo przyjemne :D. A zanim zacznie mruczeć, to najpierw musi "wziąć rozpęd": bur, bur, mru, mru :D

to moje futrzaczki

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 11:08
przez McJackal
są cwane, bo jedno od drugiego wyuczyło się wydawać dźwięki.
Traktory oba zawsze miały. Ale Kotka nigdy nie miałauczała, nawet jak nie była wysterylizowana to tylko "gadała" czy "szczekała" róznie to można nazwać, takie fajne rozmowy czasem prowadziliśmy ze ci co byli to pokładali się ze smiechu. Potem jak przyniosłem kocurka to on z kolei miałuczał tak jak syrena okrętowa, dosłownie aż zawodził :D
Od pewnego czasu, nie wiem, może od roku [teraz ona ma 4 lata i 1 miesiąc, on niespełna 3], Kotka zaczęła pomiałkiwać, na poczatku po cichu i nieśmiało, tak jak by to nie był kot i uczył się miałuczeć :D Teraz miałczy jak najęta :D i gada czyli konwersacje prowadzimy nadal :D.
Kocur natomiast zaczął pogadywać, na początku też mu to niezbyt wychodziło, tak jak kocicy, teraz już sie trochę podszkolił, ali i tak śmiejemy się jak coś "komentować" próbuje.
Wracajać do traktorów to mają je oba futra i to takie że aż się całe łóżko trzęsie jak sie oboje położą i na przemian traktorkują, wtedy jest jedno nieustanne traktorzenie :D jeszcze trochę i nam się łóżko rozpadnie od tych wibracji :D :D :D :D :D

po,
mj

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 11:33
przez Majorka
Mika mruczy tylko przy mizianiu (tzn. wtedy, gdy ONA chce być miziana); bardzo cichutko i delikatnie; Norka mruczy jak mały traktorek jak tylko wezmę ją na ręce lub przytulam się do niej; Miś mruczy głośno, jak duży traktorek, prawie cały czas i przy wszystkich czynnościach :lol: ; no chyba że głęboko śpi, a najgłośniej, kiedy musi poczekać na jedzenie, a obie panienki już jedzą. Chyba w ten sposób chce się przymilić (żeby przypadkiem go nie pominięto).

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 12:28
przez Anja
RySio podobnie jaki Misio ma ustawiony traktor na najwyzszych obrotach, wystarczy na niego czule spojrzec lub dotknac reka i juz Rysiaczek nadaje. Wieczorem jak uspia na poduszce trzesie mi sie glowa od jego spiewow :lol: , w uszach mam zawsze stopery :oops: :lol: . HrupTak mruczy kiedy jest odpowiednio rozglaskana, wowczas dorownuje Rysiowi, oprocz tego dostaje zeza ze szczescia i slini sie na potege (fuj :wink: ). Brucek mruczy ciszej i jakby z glebi serca, jest powsciagliwy, ale mimo wszystko mruczacy.

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 12:38
przez Basia_G
Klakier na poczatku (czyli 2 m-c temu) nie mruczał wogóle. Owszem bardzo bardzo się nadstawiał do pieszczot, ale "gruchania" nie było wogóle. Nadstawiałam uszu i nic. PO kilku dniach (jak juz w miarę się oswoił z trzymaniem na rękach), gdy przyłozyłam do niego ucho usłyszałam cichuteńkie mrrrrrr. Teraz już OK, owszem nie oruwnuję traktorzyście Juniorowi, ale mrrrr wychodzi cudnie , coraz głosniej i głośniej. A od dwóch - trzech dni , gdy wchodzi do pokoju lub gdzieś mnie dopatrzy to odrazu jest takie kocie "cześć" - mrau!!!
Tak więc Nelly , daj jej czasu.

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 13:54
przez Olivia
mruczenie Oliwki to lek na moje skołatane nerwy.
a ona dużo mruczy :)
nie mruczała tylko, jak była ciężko chora.

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 14:32
przez ara
U Zephyra jest roznie. Mruczy gdy mu sie podoba, a na pewno nie wtedy jak sie go wezmie na rece, albo przytuli. Jak jest potwornie spiacy i "przypadkiem" zaczne go glaskac to mruczanki sie wlaczaja. Strasznie glosne :wink: Z Atena jest tak: na samym poczatku mruczala jak najeta jak tylko sie ja dotknelo. Teraz sie nauczyla od Zephyra niemruczenia i nie mruczy wcale. (Wyjatek stanowi polozenie sie do lozka i deptanie moich wlosow-juz nie szyji) :roll:

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 14:36
przez Padme
Mara nie mruczy, tylko ma klang jak silnik z turbodoładowaniem. Od godziny 3 rano do ok. 5 ciągle się mizia i mruczka ma pod skórą. Chodzi i mruczy. Siedzi i mruczy. Je i mruczy. Turla się i mruczy.

O pewniej godzinie turbodoładowanie się wyłącza i jest cisza. Nawet deptanie odbywa się w kompletnej ciszy, może tylko przy lekkiej wibracji.

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 14:46
przez Majorka
Padme pisze:. Chodzi i mruczy. Siedzi i mruczy. Je i mruczy. Turla się i mruczy.
O pewniej godzinie turbodoładowanie się wyłącza i jest cisza. .

Turboładowanie - to jest świetne określenie. Miś turboładuje nawet w kuwecie.

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 15:31
przez drotka
Majorka pisze:
Padme pisze:. Chodzi i mruczy. Siedzi i mruczy. Je i mruczy. Turla się i mruczy.
O pewniej godzinie turbodoładowanie się wyłącza i jest cisza. .

Turboładowanie - to jest świetne określenie. Miś turboładuje nawet w kuwecie.


ach ten Miś :love:

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 16:32
przez Kiara
Sss mruczy przy ugniatanku, zasypianku i zabawie. Przy mizianiu warczy (ale na ogol 'pogodnie') z tym ze trzeba umiec wyczuc, kiedy warkot zmienia sie o ten jeden ton i kota trzeba puscic, dla wlasnego, hmmm, dobra :oops:

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 20:29
przez aiszkaa
Bodzio mruczy baaaardzo głośno :)
Tylko że jak włącza ten swój motor to tak się uślini :roll:
Kula też mruczy a przy tym tak bodzi głową o moją głowę :wink: raz mi prawie nos złamała :twisted: bolało dwa dni :oops:

PostNapisane: Pon wrz 08, 2003 21:23
przez Beata
Daisy nie mruczy wcale :? duuzo gada i miauczy za to (tego ostatniego nauczyla sie dopiero od Krzysia :wink: ). Glosnym miauczeniem daje czadu sasiadom :roll:
Leeloo wlacza motorek jak ja poglaszcze, wystarczy raz 8O . I mruczy czasem jak na nia spojrze albo zawolam po imieniu. Zawsze jak siedzi na mnie. Telma ma najglosniejszy motorek, ale trzeba sie postarac,zeby go wlaczyc - namolnie glaskanie po calym grzbiecie przez dluzszy czas.