PIBUTOZOL ZABIŁ KOTA

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 09, 2009 8:57

Rzeczywiście naskakiwanie na autorkę było idiotyczne. Niniejszym proszę ją o wybaczenie. Opis produktu w karcie charakterystyki jest tak mętny, że podejżewam świadomą manipulację producenta, spowodowaną chęcią zysku nawet za cenę uśmiercania kotów. Autorka padła ofiarą oszustwa - mógł to byc każdy z nas. Jeszcze raz przepraszam.
Proponuję podjęcie działań jak niżej, bez względu na przewidywany skutek. Ten środek powinien zostać wycofany ze sprzedaży, lub powinna być zmieniona kwalifikacja dopuszczalnego użycia. Niech śmierć tego biedaka nie będzie bezsensowna – nie czekajmy na następne ofiary.
->
1. Rozsyłanie listów ostrzegających do wszystkich namierzonych sprzedawców.
2. Dopisywanie komentarzy z ostrzeżeniem do wszystkich sklepów internetowych, które to umożliwiają. Monitorowanie, czy nie zostały usunięte.
3. Zgłoszenie do instytucji kontrolującej obrotem takich środków zastrzeżeń co do ww. W szczególności co do dopuszczenia stosowania na kotach. (Przydałaby się podpisana opinia lekarza wet.)
4. Zgłoszenie faktu europejskim organizacjom broniącym praw zwierząt.

Stosowanie środka zawierającego izopropanol do opryskiwania żywego kota, uważam za znęcanie się, bez względu na szkodliwość pozostałych składników.
Może któś ma jeszcze jakieś pomysły?

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lut 09, 2009 9:37

PcimOlki pisze:Rzeczywiście naskakiwanie na autorkę było idiotyczne. Niniejszym proszę ją o wybaczenie. Opis produktu w karcie charakterystyki jest tak mętny, że podejżewam świadomą manipulację producenta, spowodowaną chęcią zysku nawet za cenę uśmiercania kotów. Autorka padła ofiarą oszustwa - mógł to byc każdy z nas. Jeszcze raz przepraszam.
Proponuję podjęcie działań jak niżej, bez względu na przewidywany skutek. Ten środek powinien zostać wycofany ze sprzedaży, lub powinna być zmieniona kwalifikacja dopuszczalnego użycia. Niech śmierć tego biedaka nie będzie bezsensowna – nie czekajmy na następne ofiary.
->
1. Rozsyłanie listów ostrzegających do wszystkich namierzonych sprzedawców.
2. Dopisywanie komentarzy z ostrzeżeniem do wszystkich sklepów internetowych, które to umożliwiają. Monitorowanie, czy nie zostały usunięte.
3. Zgłoszenie do instytucji kontrolującej obrotem takich środków zastrzeżeń co do ww. W szczególności co do dopuszczenia stosowania na kotach. (Przydałaby się podpisana opinia lekarza wet.)
4. Zgłoszenie faktu europejskim organizacjom broniącym praw zwierząt.

Stosowanie środka zawierającego izopropanol do opryskiwania żywego kota, uważam za znęcanie się, bez względu na szkodliwość pozostałych składników.
Może któś ma jeszcze jakieś pomysły?

PcimOlki... Widzisz... To ja powiększam grono idiotów. Np. nie mam pojęcia co to jest izopropanol, poza tym że na pewno jest to jakiś chemiczny badziew. Ale dla mnie pseudoefedryna też jest chemicznym badziewiem i jedno od drugiego niczym się nie różni. Zły przykład - działanie pseudoefedryny znam. Nie każdy ma pojęcie o chemii, o działaniu różnych substancji. Popatrz na skład jakiegoś ludzkiego żarcia - za tymi E coś tam kryją się związki których nazwy nie umiem wypowiedzieć, a ludzie to jedzą.
Czy kupując nowy szampon, albo nawet odżywkę dla dziecka, kopiemy w necie żeby go sprawdzić? Przecież nie. Bierzemy z półki w sklepie, może poczytamy co piszą na opakowaniu i już. I tak zrobiła ta dziewczyna. I ja zrobiłabym pewnie tak samo.
Bo człowiek to czasem durny stwór i gdzieś po kątach duszy ma zabunkrowane zaufanie. I wiarę, że jeśli ktoś wypuścił produkt na rynek, to podjął za jego działanie jakąś odpowiedzialność. Tyle że jak od kiepskiego szamponu wylezie mi łupież to rzucę parę q...w i poślę go do kontenera, a tu stało się coś nieodwracalnego.
Prośba do wszystkich: Nie imputujmy dziewczynie poczucia winy bo to nie jej wina, a i bez dołowania nie jest jej łatwo.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pon lut 09, 2009 9:43

PcimOlki pisze:Stosowanie środka zawierającego izopropanol do opryskiwania żywego kota, uważam za znęcanie się, bez względu na szkodliwość pozostałych składników.

Ale dlaczego?
Izopropanol jest alkoholem i dość często stosowanym (tańszym) zamiennikiem etanolu.
Występuje m.in. w preparacie do czyszczenia uszu - Aurisal, ma działanie antyseptyczne.
http://www.vet-agro.pl/index.php?option ... 31a4785cb4


Muszę jeszcze sprawdzić ale wydaje mi się, że występuje on również w innych preparatach w charakterze środka ułatwiającego wchłanianie się substancji czynnej przez skórę zwierzaka (przenika przez barierę lipidową).
Edit: jest we Frontlinie
http://www.frontline.com.hr/frontline_s ... _macke.pdf
i w tym preparacie:
http://www.sklep.videozoo.pl/product_in ... cts_id=278
Ostatnio edytowano Pon lut 09, 2009 21:05 przez pixie65, łącznie edytowano 2 razy
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon lut 09, 2009 10:13

moim zdaniem absolutnie konieczna jest sekcja. Jeśli to ten środek to wynik może uratować życie innych zwierząt. A jeśli nie... to lepiej wiedzieć, co zabiło kota.

A izopropanol jest stosowany w medycynie i farmacji, a także do produkcji kosmetyków. Sporo środkow dla zwierząt go zawiera, oprocz tego co podala Pixie jeszcze np:

http://www.serenus.istore.pl/sklep,707, ... 306,0.html
http://www.zooplus.pl/shop/gryzonie/pre ... uszy/30810

No i nie zabija natychmiast.
Sekcja, potrzebna jest sekcja.
“Kwiecień słodki nadchodzi, niech się zacznie święto głupców!”
Jestem satyrykiem.
Obrazek

https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytat: Joker

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 13774
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Pon lut 09, 2009 10:20

Liwia pisze:moim zdaniem absolutnie konieczna jest sekcja. Jeśli to ten środek to wynik może uratować życie innych zwierząt. A jeśli nie... to lepiej wiedzieć, co zabiło kota.

Otóż właśnie....
MCO miewają przecież kłopoty z sercem.

W użytym preparacie znajdują się substancje z grupy pyretoidów
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pyretroidy
Bayer robi obroże dla psów z podobnym środkiem i BYĆ MOŻE tutaj leży problem - tak jak z permetryną, która podaje się psom a kotom nie wolno...
Jeśli doszło do zatrucia to wydaje mi się, że jednak powinny wystąpić jakieś objawy.
Ostatnio edytowano Pon lut 09, 2009 10:40 przez pixie65, łącznie edytowano 1 raz
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon lut 09, 2009 10:38

Wiem całkiem wiele o tej sprawie i powiem wam tyle:

1) 4 niezależnych weterynarzy stwierdziło że w 99% to ten środek zabił kota
2) Na preparacie jest napisana instrukcja postępowania i zastosowanie preparatu. DLA KOTÓW I PSÓW, SPRYSKIWAĆ Z 30 CM itd...
3) Do preparatu nie jest dołączona jego specyfikacja
4) Było dzwonione do producenta, oczywiscie wszystko zaprzeczają
5) Dowiedzielismy sie ze sekcje pod kontem czegos takiego robi tylko jeden instytut w kraju i dla zwykłego kowalskiego jest to platne i to nie male pieniądze
6) Walka sadowa z producentem nie najmniejszego sensu. To wielka firma z wielkimi pieniędzmi na adwokatów. Poza tym nawet gdyby sekcja pokazała ze to ich preparat zabil kota mogli by to szybko zakwestionowac ( np ze "ta Pani wylala caly preparat na jednego kota albo ze pryskala mu do nosa itp itd)
7) Produkt jest normalnie sprzedawany w sklepach zoologicznych, nie jest to jakis wybryk z pod lady
8 ) Z tego co juz wiemy to preparat moze doprowadzic do toksycznego zapalenia płuc i wtedy nie ma żadnych objawów

Temat ten został założony jako ostrzeżenie dla innych potencjalnych urzytkowników PIBUTOZOLU a nie po to by wysłuchiwać rad ludzi mądrych po szkodzie. Jestem przekonany że nikt z was nie sprawdza dokladnego skladu chemicznego wszystkiego co przynosi do domu, a tym bardziej jesli jest instrukcja dzialania podana na opakowaniu olewa ja i zaglebia sie w poszukiwanie rozwinietej specyfikacji.

Tak wiec osoby ktore nie dorastaja do tematu prosze o zaprzestaie glupiego komentownia natomiast cala reszte jeszcze raz ostrzegam i prosze o rozesłanie wici dalej.

morf

 
Posty: 4
Od: Pon lut 09, 2009 10:18

Post » Pon lut 09, 2009 10:51

morf pisze:Temat ten został założony jako ostrzeżenie dla innych potencjalnych urzytkowników PIBUTOZOLU a nie po to by wysłuchiwać rad ludzi mądrych po szkodzie. Jestem przekonany że nikt z was nie sprawdza dokladnego skladu chemicznego wszystkiego co przynosi do domu, a tym bardziej jesli jest instrukcja dzialania podana na opakowaniu olewa ja i zaglebia sie w poszukiwanie rozwinietej specyfikacji.

Tak wiec osoby ktore nie dorastaja do tematu prosze o zaprzestaie glupiego komentownia natomiast cala reszte jeszcze raz ostrzegam i prosze o rozesłanie wici dalej.

No i widzisz.
Staram się być mądra PRZED szkodą i dlatego owszem - zwykle sprawdzam skład preparatu, bo może się zdarzyć, że dopuszczony do obrotu środek zawiera substancję, którą bałabym się zastosować u kota jak np. wspomniana wyżej permetryna. A użyto jej w jednym z tych preparatów (dla psów i kotów):
http://www.pess.com.pl/informacje/produ ... e_produkty


Szkoda, że żaden z czterch mądrych i jasnowidzących wetów nie był mądry PRZED szkodą...
Ostatnio edytowano Pon lut 09, 2009 21:00 przez pixie65, łącznie edytowano 1 raz
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon lut 09, 2009 12:40

mi tez sie zdarza za kazdym razem sprawdzac sklad preparatu,czytac ulotki i wszystko co jest napisane o produkcie a bardzo czesto sprawdzac jeszcze na internecie i poczytac opinie innych na ten temat.Zwlaszcza jak sie ma dostep do internetu.Zadna filozofia i nic nadzwyczajnego.Chyba bym sobie nigdy nie wybaczyla gdybym sama wlasnorecznie usmiercila wlasnego kota.Mam nadzieje ze ten biedny kociak nie cierpial zanim odszedl :(
Obrazek ObrazekObrazek

sarra

 
Posty: 1896
Od: Czw paź 09, 2008 1:40
Lokalizacja: UK

Post » Pon lut 09, 2009 14:38

Ja ogólnie jako osoba trochę zakręcona nie podejmuję się experymentów na kotach. Wszystkie leki, czy to od robali, czy szampony, czy witaminy, kupuję tylko po konsultacji z wetem i tylko u weta. Sklepy zoologiczne dla mnie istnieją po to żeby kupić miskę, drapak, obrożę, czy zabawkę. Po leki dla ludzi też chodzę do apteki a nie do supermarketu. Nie jestem wetem, nie jestem lekarzem nie znam się na tym.
Rozumiem rozpacz osoby, która straciła swojego wychowanka. Nie chciała dla niego źle. A, że człowiek popełnia błędy? A kto ich nie popełnia? Błąd to nie jest działanie z premedytacją. Te osoby, co obrzucają autora wątku błotem, niech się uderzą w pierś i odpowiedzą na pytanie, czy nigdy nie popełniły błędu? Może na szczęście nie skończyło się dla niech tak dramatycznie.
Nie wszyscy, którzy kochają koty są takimi fachowcami, żeby znać się na lekach, na chemii, czasem, trzeba komuś zaufać. Komuś, kto według nas powinien się na tym znać.
JA WSPÓŁCZUJĘ AUTOROWI WĄTKU, SAMA NIE WIEM JAK POGODZIŁABYM SIĘ ZE STRATĄ KOCHANYCH MIZIAKÓW.
Zamiast krzyczeć, wykażcie trochę empatii.

Tyzma

 
Posty: 4557
Od: Sob wrz 20, 2008 21:44

Post » Pon lut 09, 2009 17:39

morf pisze:6) Walka sadowa z producentem nie najmniejszego sensu. To wielka firma z wielkimi pieniędzmi na adwokatów. Poza tym nawet gdyby sekcja pokazała ze to ich preparat zabil kota mogli by to szybko zakwestionowac ( np ze "ta Pani wylala caly preparat na jednego kota albo ze pryskala mu do nosa itp itd)
7) Produkt jest normalnie sprzedawany w sklepach zoologicznych, nie jest to jakis wybryk z pod lady
8 ) Z tego co juz wiemy to preparat moze doprowadzic do toksycznego zapalenia płuc i wtedy nie ma żadnych objawów.

Temat ten został założony jako ostrzeżenie dla innych potencjalnych urzytkowników PIBUTOZOLU

To teraz tak- mamy na miau ostrzeżenie, w międzyczasie doczytałam sobie w "Praktyce klinicznej - koty" taki akapit:
"Koty są szczególnie wrażliwe na działanie pyretoidów i reagują na nie nadpobudliwością, drgawkami, ślinieniem się i bezdechem. Preparaty handlowe zawierają niejednokrotnie oprócz pyretoidów także dodatek olejku cytrusowego, który może powodować u kotów silne upośledzenie czynności OUN, a nawet śpiączkę. (...) Ryzyko zatrucia zwiększa się przy powtarzającym się kontakcie zwierzęcia z pyretoidami".

Gdyby wykonano badanie toksykologiczne - byłby konkretny dowód.
Niewykluczone, że takie badanie można wykonać w Zakładzie Toksykologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w danym mieście (bo nie wiem skąd jesteście) czy w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej albo w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach.
Badania takie są kosztowne jeśli się nie wie czego szukać - trzeba wykonać "pełny pakiet" mówiąc w skrócie. Tutaj znamy winowajcę i potrzebujemy jedynie potwierdzenia.

Być może dzięki temu jednak dałoby się "coś" zrobić. Chociaż jakiś szum w mediach.

Te środki (również te wątpliwe dla mnie preparaty, o których wspomniałam) dalej znajdują się w sprzedaży i to nie w lecznicach ale właśnie w różnych sklepach zoo.
Ludzie je kupują i będą kupować bo są powiedzmy tanie i nie trzeba lecieć do weta. I mało kto (jak się okazuje) wnika w skład preparatu na którym wszak jest napisane "Dla kotów"

I szkoda, że kolejny przypadek tajemniczej śmierci nie zostanie potwierdzony w sposób, który mógłby być dowodem przeciwko producentowi.
I szkoda, że być może jeszcze inne koty będą narażone na działanie tego preparatu.
Tymczasem to ostrzeżenie raczej nie dotrze do "świadomości powszechnej". Szkoda...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon lut 09, 2009 18:44

Sekcja mogla być zrobiona jedynie w Puławach, jednak nie było stać nas na zrobienie jej. Nic innego nie pozostało jak starać się rozgłośnić sprawę w internecie.

morf

 
Posty: 4
Od: Pon lut 09, 2009 10:18

Post » Pon lut 09, 2009 19:02

Morf, to ja jeszcze raz podkreślę - nie dlatego, żeby Wam dokopać ale dlatego, żeby ta informacja też poszła w świat:
kosztowne jest badanie próbek w Puławach jeśli nie wiadomo czego szukać (jakiej trucizny) - cały zestaw badań kosztuje (kosztował w ubiegłym roku) około 2 000 zł.

Natomiast przebadanie próbki pod kątem konkretnego środka kosztuje góra kilkadziesiąt złotych. Nie wiem dokładnie ile ale zapytam.

Samą sekcję można zrobić za nieduże pieniądze w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej albo w katedrze Anatomii Patologicznej UP jeśli taki uniwersytet (dawna AR) czy ZHW w danym mieście się znajduje.

Kiedyś pytałam w Zakładzie Toksykologii UP w Lublinie - tam też robią toksykologię ale bez "certyfikatów" - czyli wynik nie może być dowodem w sądzie. I mają "mniejszy zakres".
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon lut 09, 2009 19:09

W kwestii sekcji - nie wiem, i jakie macie "znajomości" w okolicach akademickich, jeśli nie macie - może ktoś z forum ma... Ja w ten sposób zdobywam materiały do pracy magisterskiej, a potrzebuję badania na ludziach - będę je mieć nieoficjalnie, zrobią je studenci..
Więc może da się dotrzeć do jakiegoś koła naukowego czy coś w tym stylu, pod szyldem uczelni wiele da się zdziałać - na pewno będzie łatwiej, niż "zwykłemu kowalskiemu". A na wydziale weterynarii na pewno znajdzie się ktoś, kto kocha koty na tyle, aby zainteresować się sprawą, i pomóc, może ułatwić zrobienie sekcji, nagłośnienie sprawy w kręgach akademickich też może bardzo pomóc...

Bardzo współczuję zarówno kotu, jak i opiekunom... :(


Acha, proszę, skróćcie linki, bo się strona tak rozjeżdża na boki, że...

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon lut 09, 2009 19:14

pixie65 pisze:Morf, to ja jeszcze raz podkreślę - nie dlatego, żeby Wam dokopać ale dlatego, żeby ta informacja też poszła w świat:
kosztowne jest badanie próbek w Puławach jeśli nie wiadomo czego szukać (jakiej trucizny) - cały zestaw badań kosztuje (kosztował w ubiegłym roku) około 2 000 zł.

Natomiast przebadanie próbki pod kątem konkretnego środka kosztuje góra kilkadziesiąt złotych. Nie wiem dokładnie ile ale zapytam.

Samą sekcję można zrobić za nieduże pieniądze w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej albo w katedrze Anatomii Patologicznej UP jeśli taki uniwersytet (dawna AR) czy ZHW w danym mieście się znajduje.

Kiedyś pytałam w Zakładzie Toksykologii UP w Lublinie - tam też robią toksykologię ale bez "certyfikatów" - czyli wynik nie może być dowodem w sądzie. I mają "mniejszy zakres".


Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby zrobienie toksykologii jakkolwiek, bez "certyfikatu", zwłaszcza jeśli udałoby się to zrobić niewielkim kosztem. A po potwierdzeniu, że to ten środek zabił kota, wówczas można pchać sprawę dalej... Myślę, że da się znaleźć kogoś, kto mając wyniki badania "bez certyfikatu", więc nie mogący być dowodem w sądzie zainteresuje się sprawą, i pomoże od strony finansowej, itp.

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Pon lut 09, 2009 19:20

Zastanawiam się, czy to wet polecił ten środek? Czy Autorka sama go kupiła do odpchlenia? Ja co prawda na składzie chemicznym się nie znam, ulotek często nie czytam (zwykła aspiryna zabija), ale ufam mojej wetce i nie zastosowałabym niczego trującego z własnej inicjatywy. Odkąd mam koty, ograniczam do minimum chemię w domu, a chemię bezpośrednio na kota... brr...
Paluszek
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Zeeni i 515 gości