Strona 1 z 22

Miał wypadek, Zawada u nas - PRZEZNACZENIE

PostNapisane: Pt lut 06, 2009 23:48
przez barba50
Dzisiaj w południe telefon. Dzwoni żona kolegi z pracy TŻa. Że syn jadąc do pracy był świadkiem jak samochód potrącił kota, drugie auto go ominęło, a syn tej pani zatrzymał się, podniósł kota z jezdni, włożył do auta i pojechał do lecznicy. Uratował mu życie. Kot ma złamaną szczękę i uszkodzone lewe oko. Jest już po operacji, szczęka podrutowana, powieka trochę pozszywana, ale gałka oczna wypchnięta, wygląda fatalnie. Jako że nie mieli możliwości zabrać kota do domu, a w lecznicy nie ma szpitalika - Czarny (bo czarny) Zawada (bo wypadek był w Zawadach między Powsinem a Wilanowem) dostał u nas przechodni apartament czyli pomieszczenie techniczne. Biedny. Pysio półotwarte, na pewno boli, nie bardzo udało mi się go napoić strzykawką /na jedzenie dzisiaj za wcześnie/ :( Zobaczymy jutro :x W południe przyjedzie po Czarnuszka młody człowiek, żeby go zabrać do weta na antybiotyk i pierwszą kontrolę.
Jest wielki /to młody kot, weci określili jego wiek na 1 rok/, łeb ma duży, kark potężny i jest mocno puchaty :)
Ale dzisiaj w kilka godzin po wypadku wygląda kiepsko, ale i tak obrażenia są w miarę niegroźne.
Obrazek Obrazek Obrazek


Będą ogłoszenia w okolicy /Wilanów, Powsin/, ale jeśli nie znajdzie się właściciel puchatek będzie szukał domu.

PostNapisane: Pt lut 06, 2009 23:51
przez Korciaczki
Barbo50 :1luvu:
Czarny Zawada - fajnie :ok:
Czyli ile dajesz czasu na odzyskiwanie ewentualnych opiekunów?

PostNapisane: Pt lut 06, 2009 23:54
przez Wielbłądzio
biedactwo, czarny koczur :1luvu:
musi być dobrze :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Sob lut 07, 2009 8:32
przez barba50
Zajrzałam do Zawady. W pierwszej chwili znowu trauma - nie ma (kiedyś w małym prawie pustym pomieszczeniu technicznym zginęła mi Gałeczka, no ale wtedy ona ukryła się w piecu gazowym :( / Jest, widać kawałek łebka, siedzi schowany w kociej budce, nie będę go na razie niepokoić. Potem maście do oczu, woda i coś do jedzenia. Ale nic na siłę.

PostNapisane: Sob lut 07, 2009 9:33
przez barba50
Maście zapodane, a conw jest bardzo smaczny :D Niedużo zjadł - jakieś 15-17 ml, ale cokolwiek do żołądka poszło, nie będę na siłę go męczyć.

Kuwetkę ma, ale ani sioo ani qupy na razie brak :(

PostNapisane: Sob lut 07, 2009 10:03
przez kya
Strasznie biednie wyglada,na pewno bardzo go boli :(
Jak dobrze ,ze sa na tym swiecie ludzie,ktorzy zatrzymuja sie na drodze i zabieraja ranne zwierze do lekarza .

PostNapisane: Sob lut 07, 2009 12:17
przez barba50
Było sioo :D do kuwetki :1luvu: I już nie muszę się upewniać u weta - kocur nie jest kastrowany. Wczoraj hmm... śmierdziało, ale jedynie podejrzewałam, dziś raczej mam już pewność. Czeka go więc w odpowiednim czasie utrata klejnotów :twisted: Wpierw oczywiście musi wydobrzeć powypadkowo :roll:

PostNapisane: Sob lut 07, 2009 20:36
przez barba50
Byliśmy razem z wybawicielem z Zawadą na zastrzyku :) Kociej bardzo grzeczny, w niezłej formie. Ale zadziwił mnie niedawno. Poprzednio karmiłam go convem ze strzykawki, jadł bardzo chętnie, łapkami obejmował moją rękę i zawijał języczkiem każdą kropelkę. W ogóle w obrębie pyszczka ma znakomitą sprawność - zważywszy, że wczoraj miał wypadek i złamaną szczękę. Spróbowałam dać mu conva na płaskiej miseczce, no i radzi sobie znakomicie 8O
Obrazek Obrazek

No normalnie jestem w szoku, pozytywnym Obrazek

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 10:59
przez barba50
Do dzisiaj było bardzo dobrze. Zaczął jak pisałam sam jeść, apetyt mu dopisywał, nie był jakiś bardzo ruchliwy, ale się ruszał, a dzisiaj zasmuciłam się, bo strasznie apatyczny i niemrawy jest Obrazek Już wczoraj nie wylizał miski z kurczakiem, ale jakoś nie przywiązałam do tego wagi. Leżał jak weszłam rano, nie zeskoczył do jedzenia, jak go przystawiłam do miseczki to pojadł troszkę, ale część zostawił (a w miseczce nie było dużo), teraz podsypia cały czas, wydaje się być cieplejszy niż wczoraj. Od piątku nie było qupy, sika dość regularnie, wczoraj w trakcie wizyty wetka macała mu jelitka i stwierdziła, że specjalnie nic mu nie zalega, żeby się jeszcze nie martwić. Nie wiem co mam robić. Ma wyznaczoną wizytę u lekarza operującego na 18.20 Obrazek
Czy zabierać go wcześniej do weta?
No ale już to chyba do tej lecznicy w której był operowanyObrazek
Nie wiem, nie wiem, martwię się Obrazek

No i pewnie warto byłoby zrobić mu jakieś badania. Tylko jakie :?:
I jest problem - kto za nie zapłaci :oops: "Wybawiciel" poczuwa się do świadczeń (operacja z kolejnymi wizytami kosztowała go 270 zł), ale nie wiem czy udźwignie kolejne wydatki :(
Ja z kolei jestem goła i na dodatek nie wesoła :?
Ale zasugerujcie co trzeba by sprawdzić. Będę coś kombinować. Żal mi czarnego miśka :twisted:

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 11:25
przez Ewik
O Boże, biedak! :cry:
Czy on mial robione RTG? Weci wykluczyli obrazenia wewnetrzne? I co z tym wypchniętym okiem, czy on nie ma przypadkiem uszkodzonej czaszki? :cry:
Gdzie kocio byl operowany?

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 12:12
przez barba50
Ewik pisze:O Boże, biedak! :cry:
Czy on mial robione RTG? Weci wykluczyli obrazenia wewnetrzne? I co z tym wypchniętym okiem, czy on nie ma przypadkiem uszkodzonej czaszki? :cry:
Gdzie kocio byl operowany?


Zawada trafił do lecznicy Hau Miau dra Pietronia na Nałęczowskiej. Jest to mój pierwszy kontakt z tą lecznicą, ale mogę powiedzieć jedynie, że nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń :) Kot przyjechał do mnie z pełną dokumentacją, w której jest wszystko co przy kocie robiono, co mu podano, z zaleceniami i terminami kolejnych wizyt. To jest dla mnie nowość, jakoś wcześniej nie spotkałam się z takim dokładnym opisem.
Przed chwilą dzwoniłam do lecznicy. Telefon odebrała p. doktor, która przyjmowała nas w sobotę i niedzielę (zastrzyki z linco). Oczywiście skojarzyła kota, pamiętała szczegóły naszej rozmowy. Uspokoiła mnie twierdząc, że mogą być dwie przyczyny złego samopoczucia Zawady. Po pierwsze brak qupy. A po drugie często trzeci-czwarty dzień od wypadku może być gorszy. Żeby podać mu tolfedine /wiedziała, że mam w domu/, przyjechać z nim wieczorem, otrzyma pomoc, ew. dostanie kroplówkę o ile będą takie wskazania.
Ok - przestaję panikować, jadę w miasto Obrazek
Wygłaszczę tylko delikwenta Obrazek

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 18:00
przez czarna_agis
hopsamy Czarnego Zawadę!!
I trzymamy kciuki za wizytę u weta
oby wieści były pomyślne

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 20:02
przez barba50
Już po wizycie. Zawada ma zdjęte szwy z oka. Nareszcie pokazała się gałka oczna. Jeszcze potrwa zanim powieka ułoży się w odpowiednim miejscu i nie wiadomo czy to oko widzi. Na taką wiadomość za wcześnie.
Temperatury nie ma, dr Plasota podtrzymał twierdzenie że w 3-4 dobie po wypadku organizm dotychczas zmobilizowany do walki odpuszcza i może pogorszyć się stan. Dostał zastrzyki. Mam zadbać żeby pił /dziś odwodniony nie był/, jutro kolejna wizyta i możliwe, że będzie podana podskórna kroplówka o ile zajdzie potrzeba. Była mowa o tym, że warto byłoby zbadać krew by stwierdzić czy coś się w organizmie nie uszkodziło. I tu prośba - jakie badania krwi zrobić, co warto sprawdzić. Ja się nie znam :oops:

Idę zajrzeć do delikwenta.

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 20:08
przez marcjannakape
Zawada może nie wygląda zbyt wyjściowo, ale piekne z niego kocisko. Jak z Aslana vel Buły u mojej mamy.
Trzymamy kciuki za postawienie do super formy :ok:

PostNapisane: Pon lut 09, 2009 20:25
przez Ewik
Bieduleczek...to w końcu ofiara wypadku, jak u ludzi, urazy wyłażą i bolą sporo po fakcie...pewnie trzeba mu zrobić morfologię, nie wiem czy jest sens biochemii, jak sobie tam potłukł narządy :roll: ...weci powinni wiedziec jakie badania chcą zobić jak je sugerują 8) Martwi mnie troszkę oczko...może jak troszkę się podkuruje dobrze by było aby obejrzał je Garncarz? Albo i teraz obejrzał, jak uraz jeszcze świeży?